Lider strzelców na oku Bayernu

Po roku gry bez klasycznego napastnika monachijczycy zapewne zdecydują się na ściągnięcie nieco „kilogramów i centymetrów” do ataku. Ich kandydat gra już w Bundeslidze.


Po odejściu Roberta Lewandowskiego w zespole z Bawarii powstała wyrwa, choć same liczby tego nie pokazują. Mistrzowie Niemiec mają na koncie 32 zdobyte bramki po 11 kolejkach, co daje prawie 3 gole na mecz. W poprzednich sezonach na tym etapie było to: 40 trafień, 35, 29, 20, 27, 24, 33. O ofensywnej tragedii mówić więc nie można, choć dwie rzeczy rzucają się w oczy. Po pierwsze, goli mogłoby być znacznie więcej, gdyby monachijczycy wykorzystali kilka zaprzepaszczonych „patelni”. Po drugie, w niektórych fragmentach gry brakowało w polu karnym rywala silnego zawodnika, który potrafi grać tyłem do bramki.

A gablota pusta

Niedawno miejsce w wyjściowej jedenastce wywalczył ten, który w ostatnim czasie był tylko zmiennikiem Lewandowskiego, wchodzącym główniej w końcówkach lub grającym w mało istotnych spotkaniach – Eric Maxim Choupo-Moting. Kameruńczyk zbiera bardzo dobre recenzje, a w dwóch ostatnich kolejkach, wychodząc na murawę od pierwszej minuty, zanotował na koncie dwa gole i asystę. 33-latek to uniwersalny piłkarz, który w ostatnich latach przeszedł niesamowitą przemianę – od fajtłapy skreślonej w Bundeslidze po przydatną część wielkiego Bayernu. Wiadome jednak, że na dłuższą metę zespół taki jak FCB na samym Choupo-Motingu dalego nie ujedzie, dlatego można nastawiać się już na letni transfer napastnika.

Jednym z ciekawszych kandydatów jest Harry Kane. To nazwisko padało już w wakacje, ale wszystkie media zgodnie doniosły, że prędzej niż w 2023 roku Bayern po Brytyjczyka nie ruszy. Kontrakt gwiazdora reprezentacji Anglii z Tottenhamem wygasa bowiem w 2024 roku, więc latem cena za jego transfer powinna być całkiem dla Bawarczyków przystępna. Tym bardziej że sam Kane zapewne nie będzie miał problemu z opuszczeniem Spurs, bo w jego gablocie z trofeami nadal nie stoi ani jeden puchar – a w przyszłym roku napastnikowi „stuknie” już trzydziestka.

Tak lubią najbardziej

Drugi potencjalny kandydat na transfer zaczął klarować się w ostatnich tygodniach. Jest nim Marcus Thuram z Borussii Moenchengladbach, który obecnie – razem z Niklasem Fuellkrugiem z Werderu i Christopherem Nkunku z Lipska – przewodzi klasyfikacji strzelców Bundesligi z 8 trafieniami na koncie. 25-letni Francuz to syn znanego niegdyś piłkarza, 142-krotnego reprezentanta Francji (rekord) Liliana, a na jego korzyść działa fakt nie tylko wysokiej formy, ale także kończącej się po sezonie umowy. Oznacza to, że Bayern będzie mógł ściągnąć go do siebie tak, jak lubi najbardziej – za darmo.

Thuram mierzy 192 cm wzrostu i jest piłkarzem bardzo masywnym. Jest rzecz jasna niezwykle silny, ale dysponuje też niezłą techniką. Potrafi rozwinąć dobrą szybkość, co w połączeniu z jego warunkami fizycznymi tworzy ciekawą mieszankę. Co więcej, Thuram jest graczem dosyć uniwersalnym, bo częściej w karierze występował nie jako napastnik, a jako prawonożny lewoskrzydłowy.

Czas dobiega końca

Jego przygoda w Niemczech nie zawsze układała się idealnie. Gra w Gladbach już czwarty sezon i wkrótce… pobije swój rekord bramkowy, który wynosi 10 trafień z pierwszego sezonu w Bundeslidze. W poprzednich rozgrywkach Thuram – jak i większość Borussii – był w ogromnym dołku, a jego wartość spadła. Francuz był niezadowolony, że nie udało mu się przejść do innego klubu, choć zainteresowanie wyrażał m.in. Inter Mediolan. Jego czas w Moenchengladbach zdecydowanie dobiega końca, a to idealna wiadomość dla Bayernu.


Na zdjęciu: Marcus Thuram (z lewej) przyciąga uwagę coraz większej liczby klubów, także Bayernu Monachium.

Fot. PressFocus