Liga Europy. Być jak Górnik Zabrze

Lech zbiera dobre opinie, ale nie wygrał żadnego z trzech ostatnich spotkań. Niepewny jest udział w dzisiejszym spotkaniu jednego z kluczowych graczy „Kolejorza”.


Prawie 150 tysięcy kibiców w listopadzie 1969 roku oglądało – najpierw na Stadionie Śląskim, a następnie na Ibrox Park w Glasgow – dwa starcia w 1/8 finału Pucharu Europy Zdobywców Pucharów. Półfinalista poprzedniej edycji Pucharu Miast Targowych (poprzednik Pucharu UEFA) Glasgow Rangers, jeden z najlepszych wówczas klubów w Europie (m.in. finalista PEZP z 1967 roku), mierzył się z Górnikiem Zabrze. To Szkoci byli faworytem tego dwumeczu, ale zabrzanie zagrali kapitalnie, najpierw w Chorzowie, a następnie na wyjeździe. Górnik wygrał dwa spotkania po 3:1, połowę goli strzelił dla zabrzan Włodzimierz Lubański i piłkarze Gezy Kalocsay’a awansowali do ćwierćfinału. Rewanż w Szkocji, rozegrany pod koniec listopada, był ostatnim meczem słynnego Węgra na stanowisku opiekuna Górnika, który wkrótce po meczu opuścił Zabrze w związku ze sprawą… obyczajową.

Trochę jak w ekstraklasie

Później Glasgow Rangers był zmorą polskich drużyn w europejskich pucharach. Odpadały z tym zespołem i Górnik i GKS Katowice i rok temu w IV rundzie eliminacji Ligi Europy Legia Warszawa. Ponadto „Strażnicy” gościli we… Wronkach. W fazie grupowej Pucharu UEFA 2004/05 wygrali z Amiką aż 5:0. Lech jest kolejnym polskim klubem, który zmierzy się z wielką szkocką firmą. Przypomnijmy, że na świecie jest tylko jedna drużyna, która zdobyła tyle samo co „The Gers” tytułów mistrza kraju, czyli 54. Tym zespołem jest Linfield z Irlandii Północnej, ale należy wziąć pod uwagę, że liga w tej części Wielkiej Brytanii ma status półamatorski.

Tradycja to jedno, ale liczy się to, co tu i teraz. W Poznaniu zdają sobie sprawę, co ich czeka. I obiecują, że się postarają.

– To mocny zespół i wydaje się mniej „wygodny” od Benfiki Lizbona – uważa Jakub Moder, pomocnik Lecha, który dziś będzie miał okazję po raz pierwszy zaprezentować się na brytyjskiej ziemi, a przypomnijmy, że zawodnik ten od przyszłego sezonu będzie graczem angielskiego Brighton&Hove.

– To spotkanie może trochę przypominać mecz ekstraklasy. Wydaje mi się, że rywal nie wyjdzie na nas całkowicie otwarty. Wiemy, że Rangers tracą mało goli, ale my w rozgrywkach europejskich gramy fajny, ofensywny futbol. Coś na nich wymyślimy – dodał reprezentant Polski.

Tiba pod znakiem zapytania

„Kolejorz” tydzień temu przegrał z Benfiką 2:4, ale jego gra mogła się podobać. Choć innego zdania był były reprezentant Polski Wojciech Kowlaczyk, który napisał na Twitterze, że Lech był w tym meczu, jak… „wypłaszczenie krzywej zachorowań na koronawirusa”. „Kowal” słynie z ciętego języka, a na dodatek jest człowiekiem od zawsze związanym z Legią i nie zawsze ma dobre słowo dla środowiska poznańskiego, które żyje występami Lecha na międzynarodowej arenie. Trzeba jednak zauważyć, że drużyna Dariusza Żurawia, mimo w większości dobrych opinii, nie wygrała żadnego z trzech ostatnich spotkań. Najpierw uległa w lidze Jagiellonii, później była porażka z Benfiką, a w ostatniej kolejce ekstraklasy tylko remis u siebie z Cracovią. Po meczu, w którym długo przegrywał, a punkt uratował w 85. minucie spotkania.


Czyta jeszcze: Starczy im sił?

W tym meczu do składu poznańskiej drużyny wrócił Lubomir Szatka, który nie mógł grać z Benfiką za kartki. To dobra wiadomość, bo właśnie defensywa była ostatnio najsłabszą stroną poznaniaków. Ponadto w starciu z Cracovią trochę odpoczęli inni ważni piłkarze, jak Mikael Ishak – autor dwóch goli z Benfiką czy Jakub Kamiński i Tymoteusz Puchacz, którzy grali w drugiej połowie. Z drugiej jednak strony niepokojące informacje napływają odnośnie stanu zdrowia Pedro Tiby. Portugalczyk, motor napędowy „Kolejorza”, ma lekki uraz. Z Cracovią nie zagrał, a jego udział w dzisiejszym spotkaniu stoi pod znakiem zapytania.

Grupa D

2. kolejka LE

Czwartek, 29 października, godz. 21.00

Rangers FC – Lech Poznań
Sędzia – Kristo Tohver (Estonia).

Benfica Lizbona – Standard Liege
Sędzia – Francois Letexier (Francja).

1. Benfica 1 3 4:2
2. Rangers 1 3 0:2
3. Lech 1 0 2:4
4. Standard 1 0 0:2


RANGERS FC

Są w wielkiej formie

– Z wielką ekscytacją podchodzę do tego meczu, bo na ławce Rangersów zasiądzie Steven Gerrard – powiedział po losowaniu fazy grupowej Ligi Europy, Tymoteusz Puchacz, lewy obrońca Lecha. Młody piłkarz „Kolejorza” od razu zasygnalizował, kto jest największą gwiazdą dzisiejszego rywala poznańskiego zespołu. Gerrard to absolutna legenda Liverpoolu. Wychowanek „The Reds” związany z tym klubem przez 28 lat, który swego czasu uchodził za jednego najlepszych środkowych pomocników na świecie, od 2018 roku prowadzi drużynę z Ibrox Park.

I wszystko wskazuje na to, że zespół jest w najlepszym momencie odkąd Anglik go prowadzi, a co za tym idzie w najlepszym miejscu od wielu lat po tym, jak trzeba było ogłosić bankructwo starego Glasgow Rangers, a w jego miejsce powołać Rangers FC.

W pierwszym sezonie pracy Gerrarda ze „Strażnikami” zespół zdobył wicemistrzostwo Szkocji, tracąc do Celtiku dziewięć punktów. Rozgrywek 2019/20 nie udało się dokończyć, ale „The Gers” i tak pewnie by je przegrali, bo mieli 13 punktów mniej od lidera. Teraz sytuacja jest zgoła inna, to Rangers FC prowadzą w tabeli, niedawno wygrali Old Firm Derby i mają sześć punktów przewagi nad odwiecznym rywalem, który rozegrał jedno spotkanie mniej. Bilans ligowy to 10 zwycięstw i 2 remisy. Ponadto bardzo dobrze zespół z Glasgow prezentuje się na europejskiej arenie. W eliminacjach Ligi Europy przeszedł trzy rundy, a tydzień temu wygrał na wyjeździe ze Standardem Liege 2:0. Oznacza to, że w tym sezonie – licząc wszystkie rozgrywki – „The Gers” są niepokonani, a u siebie wygrali wszystkie sześć spotkań, z bilansem bramek 18:1. Jedynego gola wbił „Strażnikom” Marcao Teixeira z Galatasarayu Stambuł, w meczu w IV rundzie eliminacji LE.

Rangersi mają wiele atutów. Angielski prawy obrońca James Tavernier strzelił w tym sezonie już 5 goli w szkockiej ekstraklasie i zanotował 5 asyst. Do tego dynamiczny pomocnik z Kanady Scott Arfield, a także napastnicy Ryan Kent i Alfredo Morelos, to ci piłkarze Rangers FC, o których mówi się najwięcej. Ale to nie jedyni, na których Lech musi uważać. W lipcu klub z Glasgow pozyskał m.in. Ianisa Hagiego, syna legendy rumuńskiej piłki Gheorghe, a w każdej chwili może „odpalić” weteran, 38-letni Jermaine Defoe. Były 57-krotny reprezentant Anglii, który w angielskiej Premier League wystąpił niemal 500 razy i strzelił 162 gole. Te nazwiska, a także osiągnięcia drużyny Gerrarda w ostatnich tygodniach potęgują jedynie wrażenie, że poznański zespół czeka na Ibrox Park ciężka przeprawa…


Na zdjęciu: Lecha należy docenić, że takich obrazków nie brakuje. Gdyby powtórzyli to, co ponad pół wieku temu zrobił Górnik…
Fot. Damian Kościesza/Pressfocus