Liga Europy. Cracovia na remis

Przed rozpoczęciem spotkania na trybunach stadionu w Dunajskiej Stredzie stało się coś wyjątkowego. Wiadomo, że znakomitą większość społeczności miasta na południu Słowacji stanowi mniejszość węgierska, a już wiele razy kibice polscy i właśnie madziarscy okazywali sobie sympatię. Nie inaczej było i tym razem. Sympatycy Dunajskiej Stredy ułożyli z kartonów biało-czerwoną flagę. W odpowiedzi fani „Pasów” wykonali kartoniadę w barwach narodowej flagi węgierskiej. Na boisku jednak uprzejmości nie było, choć złośliwości również nikt nie zauważył. Niektórzy spodziewali się, że zespół słowacki mocno ruszy od pierwszych minut na Cracovię. Tymczasem nic podobnego nie miało miejsca. Wprawdzie wicemistrz Słowacji jako pierwszy stworzył sytuację bramkową, ale Michal Peszković stosunkowo łatwo poradził sobie ze strzałem z woleja Kristophera Vidy.

Dopięli swego

Później oba zespoły sporo czasu spędziły w środku pola. Było dużo walki, ale też chaosu i nieskładnej gry. Dopiero tuż przed upływem pół godziny gry „Pasy” skonstruowały stosunkowo składną akcję, po której mogły objąć prowadzenie. Po dośrodkowaniu w pole karne piłka spadła na głowę Pelle Van Amersfoorta. Holender oddał poprawny strzał na bramkę, ale znakomicie zachował się golkiper gospodarzy, Martin Jedliczka, który w efektowny sposób obronił to uderzenie. Cracovia poszła za ciosem. Kolejną dobrą sytuację miał Damian Dąbrowski. Kto wie, czy nie byłoby w tej sytuacji lepszym rozwiązanie podanie do wbiegającego przed bramkę Rafy Lopesa? Boczny obrońca czwartej drużyny ekstraklasy poprzedniego sezonu zdecydował się jednak na strzał z ostrego kąta i został zatrzymany przez Jedliczkę. Chwilę później wspomniany Lopes również się pospieszył, bo wszystko wskazywało na to, że może oddać lepszy strzał. Tymczasem uderzył wprost w czeskiego golkipera.

Liga Europy. Na Słowacji z… Madziarami

Drużyna Michała Probierza w końcu dopięła swego, choć było w tym wiele przypadku i szczęścia po stronie naszego zespołu. Na strzał sprzed pola karnego zdecydował się Van Amersfoort, a piłka trafiła w nogi Dominika Krużliaka, kompletnie zmyliła Jedliczkę, i wpadła do siatki. Szkoda, że prowadzenia krakowski zespół zbyt długo nie utrzymał.

Peszković nie zdążył

Po prostej stracie w środku pola futbolówka trafiła do Lukasza Czmelika, który dośrodkował w pole karne. Powstało tam małe zamieszanie, a jeden z kolegów utrudnił interwencję Michalowi Peszkoviciowi i spowodował jego upadek. Doświadczony Słowak nie zdążył się pozbierać, a Marko Divković zdołał skierować piłkę do siatki. Od początku drugiej połowy ton grze zaczął nadawać zespół słowacki, choć trzeba przyznać, że o dominacji rywala nad naszą drużyną nie było mowy. Cracovia umiejętnie wybijała przeciwnika z uderzenia, choć trzeba przyznać, że to na pewno nie było wybitne piłkarskie widowisko.

W 73. minucie spotkania Cracovia powinna objąć prowadzenie. Przeprowadziła niezłą kontrę, a piłkę od Sergiu Hanki otrzymał Lopes. Portugalczyk uderzył jednak fatalnie, zbyt słabo, po ziemi i Jedliczka nie miał najmniejszych problemów ze złapaniem piłki. Do końca spotkania bramki już nie padły i Cracovia osiągnęła niezły rezultat w kontekście rewanżu przed własną publicznością.

 

DAC 1904 Dunajska Streda – Cracovia 1:1 (1:1)

0:1 – Krużliak, 40 min (samobójcza), 1:1 – Divković, 44 min.
Sędziował Rade Obrenović (Słowenia). Widzów 9860.

DUNAJSKA STREDA: Jedliczka – Kosztrna, Szatka, Krużliak, Davis (60. Blackman) – M. Vida – Czmelik (73. Ramirez), Oravec, Kalmar, K. Vida (70. Taiwo) – Divković. Trener Peter HYBALLA.
CRACOVIA: Peszković – Rapa, Helik, Datković, Pestka (46. Ferraresso) – Hanca, Gol, Dąbrowski (85. Dimun), Czeczarić (62. Wdowiak) – Van Amersfoort – Rafa Lopes. Trener Michał PROBIERZ.
Żółte kartki: Krużliak, Davis – Pestka.
Rewanż 18 lipca w Krakowie.  

 

 

Murapol, najlepsze miejsca na świecie I Kampania z Ambasadorem Andrzejem Bargielem

 

ZACHĘCAMY DO NABYWANIA ELEKTRONICZNYCH WYDAŃ CYFROWYCH

e-wydania „SPORTU” znajdziesz TUTAJ