Liga Europy. Gdyby nie te błędy…

Jak czwartkowy mecz mógł przebiegać można było łatwo wywnioskować po wcześniejszych spotkaniach ekipy z Łotwy. Od rozpoczęcia sezonu 2018 w Virslidze, pucharze Łotwy i europejskich pucharach Ryga FC rozegrała 57 meczów. W 34 zachowała czyste konto, w 18 straciła tylko jednego gola. Jakby tego było mało, to w dwumeczu z irlandzkim Dundalk padły dwa bezbramkowe remisy, a o odpadnięciu z eliminacji Ligi Mistrzów przez Łotyszy zadecydowała seria rzutów karnych.

Nie do poznania

Zgodnie z tym czego można się było spodziewać, goście z Rygi bronili się całą drużyną czyhając na okazję do kontr i błędy gospodarzy. Już pierwsze minuty pokazały, że… gliwiczanie nie są dobrze dysponowani w czwartkowy wieczór. W pozostałych spotkaniach tego sezonu do ogólnej gry Piasta nie można było mieć większych zarzutów. Tym razem jednak zespół trenera Waldemara Fornalika wyglądał… jak nie on. Niech świadczy o tym fakt, że pierwszą akcję w ofensywie gospodarze rozegrali dopiero po kwadransie, ale bramkarz obronił strzał Joela Valencii.

Piast nie był sobą, a sędzia z Austrii tego wieczora pozwalał na więcej, co twardym i silnym gościom bardzo odpowiadało. Nie dość, że w ofensywie to nie był ten Piast, to znów w defensywie indywidualny błąd kosztował gospodarzy najwięcej, czyli utratę bramki. Marcin Pietrowski w teoretycznie niezbyt groźnej sytuacji zdecydował się podać do Frantiszka Placha. „Pietro” kopnął więc niezbyt mocno piłkę, problem w tym, że golkiper Piasta był… bardzo daleko od piłki. Już od momentu jego wybiegnięcia było wiadomo, że to nie on będzie pierwszy przy piłce. Tak też się stało, bo do niej dopadł Roman Debełko. Ukraiński napastnik, który w tym sezonie strzelił 5 goli minął Placha i posłał piłkę do pustej bramki gliwiczan. „Co wy robicie!?” – krzyknęli fani na stadionie przy ul. Okrzei.

Głową w mur

Mimo słabej gry i tak gliwiczanie mieli okazję na strzelenie przynajmniej wyrównującego gola. Trzykrotnie piłkę uderzał Piotr Parzyszek, dwa razy z trudnych sytuacji, a raz obronił bramkarz Ryga FC. Z upływem minut i braku zmiany rezultatu wyglądało jakby gospodarzom zaczynało brakować pomysłu, sił i wiary w to, że można zaskoczyć defensywę Łotyszy. Niby starał się Valencia, coś tam próbował zrobić Gerard Badia z Jorge Felixem, a Mikkel Kikreskov wiele razy dośrodkowywał piłkę w pole karne. Efekt był jednak taki sam – nijaki.

W przerwie w szatni gliwiczan przyjemnie zapewne nie było i gospodarze rozpoczęli drugą część meczu rozpoczęli z większym animuszem. Sygnał do ataku dał Jorge Felix, ale jego strzał pewnie złapał bramkarz gości Roberts Ozols. Mimo tego mistrz Polski daleko było do płynności i dokładności do jakiej przyzwyczaiło nie tylko w poprzednim sezonie.

Rywal Piasta odpada tylko po karnych

Gliwiczanie w końcu zdecydowali się na strzał z każdej w miarę dogodnej sytuacji, nie były jednak one wystarczająco precyzyjne i silne, by zaskoczyć skoncentrowanych na defensywie Łotyszy. W końcu jednak gospodarze przełamali swoją niemoc i defensywę Rygi. Wprowadzony z ławki rezerwowych Martin Konczkowski złamał akcję w lewą stronę i dośrodkował w pole karne, w które wbiegł jak taran Jakub Czerwiński i nie dał szans golkiperowi gości. Sporo ożywienia wniósł Konczkowski, który próbował zaskoczyć Ozolsa strzałem z pierwszej piłki. Kibice także się ożywili i głośnym dopingiem starali się zmobilizować drużynę Piasta do kolejnych ataków. I takie miały miejsce.

Groźnie strzelał po rzucie rożnym Dziczek, aż w końcu Tom Hateley posłał atomowe dośrodkowanie i uderzeniem głową wbił do bramki Łotyszy Jorge Felix. Piast poszedł za ciosem i 3 minuty później Felix znów pokonał bramkarza Rygi. Wynik był już znośny, ale… znów o osobie dały znać indywidualne i niewytłumaczalne błędy defensywy gliwiczan. Tym razem Korun nie zrozumiał się z Plachem i wpakował piłkę do własnej bramki. Rezultat już nie był tak dobry jak chwilę wcześniej i do końcowego gwizdka gliwiczanie chcieli go zmienić, ale się nie udało i czwartkowy rewanż w Rydze zapowiada się emocjonująco. Niestety…

 

Piast Gliwice – Ryga FC 3:2 (0:1)

0:1 – Debełko, 22 min (bez asysty), 1:1 – Czerwiński, 66 min (głową, asysta Konczkowski), 2:1 – Felix, 82 min (głową, asysta Hateley), 3:1 – Felix, 85 min (asysta Kirkeskov), 3:2 – Korun, 87 min (samob.)

PIAST: Plach – Pietrowski, Korun, Czerwiński, Kirkeskov – Felix, Hateley, Dziczek, Badia (62. Konczkowski) – Valencia (74. Sokołowski) – Parzyszek (87. Steczyk). Trener Waldemar FORNALIK

RYGA FC: Ozols – Rugins, Laizans, Stuglis, Vlarianovs – Brisola (43. Visnakovs), Szarpar, Panić, Szarić, Rakels (80. Bopesu) – Debełko (84. Biliński).Trener Mihailis KONEVS.

Sędziował – Manuel Schuettengruber (Austria). Widzów: 5100.

Żółte kartki: Valerianos (79. faul), Biliński (90. faul)

 

Na zdjęciu: Jorge Felix może i bardzo chciał, ale w czwartek Piastowi wszystko przychodziło z wielkim trudem.

Murapol, najlepsze miejsca na świecie I Kampania z Ambasadorem Andrzejem Bargielem

 

ZACHĘCAMY DO NABYWANIA ELEKTRONICZNYCH WYDAŃ CYFROWYCH

e-wydania „SPORTU” znajdziesz TUTAJ