Liga Europy. Potrzeba dwóch nóg

Manchester United jest praktycznie pewien gry w gdańskim finale Ligi Europy. Anglicy jednak liczą na coś więcej, czyli… angielski finał.


Choć Manchester United awans do gdańskiego finału Ligi Mistrzów ma praktycznie w kieszeni – tydzień temu na Old Trafford pokonał Romę 6:2 – to Ole Gunnar Solskjaer, szkoleniowiec „Czerwonych diabłów”, przestrzega przed hurraoptymizmem.

– Jesteśmy jedną nogą w finale? By grać o trofeum potrzeba… dwóch nóg. Osiągnęliśmy u siebie fantastyczny rezultat, na którym możemy budować całą resztę. Ale cały czas jesteśmy na półmetku. Widziałem w futbolu dziwniejsze rzeczy. Gdy podejdziesz do czegoś zbyt lekceważąco, to zostaniesz ukarany – powiedział norweski szkoleniowiec ekipy z Old Trafford, który był czynnym uczestnikiem jednej z największych „remontad” w historii futbolu. W pamiętnym finale LM z 1999 roku, w doliczonym czasie gry z Bayernem Monachium, zdobył jedną z bramek. Wówczas jednak, by wygrać trofeum, „Czerwone diabły” potrzebowały w końcówce spotkania dwóch goli. Teraz Roma, by awansować do finału Ligi Europy, potrzebuje… czterech trafień. Pod warunkiem, że Manchester United nie uzyska żadnego.

Ostatnia okazja Kanonierów

Anglicy są przekonani, że po City, United zostanie drugą drużyną z Manchesteru, która zagra w finale europejskich rozgrywek. Dlatego więcej miejsca w angielskich mediach poświęca się starciu Arsenalu z Villarrealem. Dla „Kanonierów” kończący się sezon – jeżeli chodzi o zmagania krajowe – jest nieudany. W lidze zajmują 9. miejsce i mają niewielkie szanse na to, by załapać się do europejskich rozgrywek, jeżeli… nie wygrają Ligi Europy. Bo z Pucharu Anglii i Pucharu Ligi Angielskiej odpadli we wczesnych fazach rywalizacji. A warto zaznaczyć, że po raz ostatni na europejskiej arsenie zabrakło „The Gunners” w sezonie 1995/96! Awans do gdańskiego finał LE to prawdopodobnie ostatnia okazja, by pozostać w grze o puchary na przyszły sezon. W dzisiejszym meczu trzeba jednak odrabiać starty, a dobra informacja dla Arsenalu jest taka, że są one niewielkie, bo zwycięstwo 2:1 Villarrealu w pierwszym spotkaniu nie daje hiszpańskiej drużynie komfortu takiego, jaki… ma Manchester United.
Starcie na Emirates Stadium nie jest jedynym, o czym myślą i rozmawiają kibice Arsenalu w ostatnich dniach. Otóż trwają negocjacje w sprawie przejęcia klubu przez właściciela popularnego serwisu strumieniowego Spotify, Daniela Eka. Szwedzki biznesmen zaproponował amerykańskiej rodzinie Kroenke, która zarządza Arsenalem od 2011 roku, 1,8 mld funtów. Całkiem możliwe, że transakcja zostanie zrealizowana, bo po upadku projektu Superligi fani Arsenalu głośno protestowali przeciwko obecnym właścicielom klubu. Choć nie tak głośno, jak sympatycy Manchestru United przeciwko rodzinie Glazerów. Warto jeszcze zaznaczyć, że pomysł przejęcia klubu przez Eka poparły byłe gwiazdy Arsenalu, m.in. Thierry Henry.

Z dala od spekulacji

Mikel Arteta, szkoleniowiec, który jest… na wylocie z „The Gunners”, podkreślił, że nie zajmuje się sprawami właścicielskimi, choć te budzą spore emocje.

– Musimy trzymać się z dala od wszystkich spekulacji i skupić się na tym, co na boisku. Najlepszym sposobem, by pomóc klubowi, są sukcesy i zwycięstwa. Starcie z Villarrealem jest… ogromnym meczem dla naszego klubu. Jeżeli wygramy, będziemy bliżej zdobycia trofeum – powiedział hiszpański trener, który odbył spotkanie z kibicami Arsenalu, wspólnie z Danielem Ekiem. Sympatycy „Kanonierów” zapowiedzieli kolejne protesty przeciwko rodzinie Kroenke, ale do takich ekscesów, jak w minioną niedzielę w Manchesterze, kiedy to trzeba było odwołać mecz z Liverpoolem, dojść nie powinno.

– Moi piłkarze, my wszyscy, musimy mieć czyste głowy przed tym spotkaniem. Rozumiem kibiców. Mają prawa do wyrażania własnych opinii. Chcę podkreślić, że bardzo za naszymi fanami tęsknimy i bardzo ich potrzebujemy. Szczególnie teraz – przyznał Mikel Arteta.

Półfinały Ligi Europy

Czwartek, 6 maja, godz. 21.00
AS Roma – Manchester United

Sędzia – Felix Brych (Niemcy). Pierwszy mecz: 2:6.


Arsenal – Villarreal

Sędzia – Slavko Vinczić (Słowenia). Pierwszy mecz: 1:2.

Finał 26 maja w Gdańsku.


Fot. Pressfocus