Liga Mistrzów. Bayern z Lewandowskim o klasę lepszy

Bez argumentów w spotkaniu z Bayernem była Barcelona. Nie udało się zrewanżować jej za ubiegłoroczną kompromitację.


Tego, co stało się rok temu, przypominać nikomu nie trzeba. W drodze po zwycięstwo w Lidze Mistrzów Bayern przyjechał na Camp Nou, gdzie zmiótł Barcelonę z powierzchni ziemi, rozbijając ją 8:2. Katalończycy liczyli na rewanż, ale wczoraj nikt nie robił sobie złudzeń – bo to Niemcy byli faworytem.

Było to widać na boisku. Trener Ronald Koeman po raz pierwszy w tym sezonie postanowił ustawić zespół w formacji z trzema środkowymi obrońcami, ale… nic to nie dało. Po pierwszych minutach, które były wyrównane, przewagę zyskali goście, będący zdecydowanie bardziej mobilni niż ślamazarni gracze „Barcy”. Pierwszy sygnał ostrzegawczy dał w 19 minucie Leroy Sane, zmuszając Marca-Andre ter Stegena do trudnej interwencji, kilka minut później natomiast defensorzy w ostatniej chwili zablokowali Jamala Musialę. 18-latek zresztą nie czuł żadnego respektu przed wielką marką rywala i wielokrotnie popisywał się swoimi słynnymi dryblingami. W pierwszej połowie skutecznie „kiwał” tyle razy co… cała „Duma Katalonii” razem wzięta.

Bramkę zdobył jednak niezawodny Thomas Mueller, który w Lidze Mistrzów żadnemu przeciwnikowi nie strzelił tylu goli, co Barcelonie. W 34 minucie Bawarczycy szybko wymieniali piłkę między sobą, korzystając z przestrzeni zostawianej przez gospodarzy, a Muller postanowił uderzyć zza pola karnego. Futbolówka odbiła sie jeszcze od Erica Garcii i całkowicie zmyliła ter Stegena, wpadając do siatki.

Po przerwie monachijczycy nie potrzebowali wiele czasu, aby znów narzucić swoje tempo. W 52 minucie po efektownym dryblingu Sane bliski był podwyższenia, ale trafił w nogę bramkarza. Co się jednak odwlecze, to nie uciecze. Chwile później Musiala przejął bezpańską piłkę na skraju „szesnastki”, uderzył, trafił w słupek, ale przed bramką czekał już Robert Lewandowski. Jako że najlepszy do tej pory w barcelońskiej defensywie Ronald Araujo złamał linię spalonego, Polak bez problemu trafił do „pustaka”, a jego gol był w pełni legalny.

Przy 2:0 mecz uspokoił się, Bayern miał pełną kontrolę. Do końca spotkania Barcelona nie oddała żadnego celnego strzału, a Bawarczycy „na dobranoc” podwyższyli jeszcze za sprawą Lewandowskiego. „Lewy”… znów zgarnął piłkę po słupku, ale tym razem zabawił się nieco z obroną gospodarzy, zanim trafił do siatki.


Barcelona – Bayern Monachium 0:3 (0:1)

0:1 – Mueller (34), 0:2 – Lewandowski (56), 0:3 – Lewandowski (85).

Sędziował Michael Oliver (Anglia). Żółte kartki: Gavi – Kimmich, Upamecano
BARCELONA: ter Stegen – Araujo, Pique, Garcia (66. Mingueza) – Busquets (59. Gavi) – Roberto (59. Demir), F. de Jong, Pedri, Alba (73. Balde) – Depay, L. de Jong (67. Coutinho). Trener Ronald KOEMAN.
BAYERN: Neuer – Pavard (66. Hernandez), Upamecano, Suele (82. Stanisić), Davies – Kimmich, Goretzka – Musiala (70. Gnabry), Mueller (82. Sabitzer), Sane (82. Coman) – Lewandowski. Trener Julian NAGELSMANN


Fot. twitter.com/FCBayern