Liga Mistrzów. Błędy zostały wypunktowane

Młody klub z Lipska przekonał się na własnej skórze, ile kosztują błędy popełniane w półfinale Ligi Mistrzów. Faworyzowane PSG nie dało RB zbyt wielkich szans.


Przed tym spotkaniem najwięcej mówiło się jednak nie o piłkarzach, a o trenerach. W końcu obaj są Niemcami, obaj są genialni w swoim fachu i obaj spotkali się w rezerwach Augsburga w 2007, gdy 19-letni wówczas Julian Nagelsmann zakończył karierę z powodu kontuzji kolana, będąc obrońcą zespołu prowadzonego przez Thomasa Tuchela.

Pomyłka na pomyłce

Warto przypomnieć, że w tamtym czasie wtorkowy półfinalista z Lipska… jeszcze nie istniał. RasenBallsport założono dopiero w 2009 roku, co tylko pokazuje, jak wielkim sukcesem było dla „Byków” samo dotarcie do tego etapu Ligi Mistrzów. Zresztą to dopiero drugi występ tego klubu w Champions League…

Ambicje paryżan są zaś znane już od dłuższego czasu i było wiadomo, że to właśnie Francuzi są ewidentnym faworytem tego pojedynku. Ich jakość na papierze była znacznie wyższa, więc od samego początku Lipsk cofnął się do obrony. To akurat specjalnie dziwić nie mogło, ponieważ jest to drużyna świetnie czująca się w kontratakach – nawet jeśli ich największa (była) gwiazda Timo Werner już od kilku tygodni trenuje z Chelsea.

We wtorek jednak Niemcy mieli z tym spore problemy, bo w ich akcjach brakowało dokładności i choć udawało im się zbliżyć pod pole karne PSG, to jednak rzadko kiedy coś z tego wynikało. Co więcej, RB zbyt dużo pomyłek popełniał w defensywie. Błędy w rozegraniu były wodą na młyn dla francuskiego giganta, który już w 13. minucie wyszedł na prowadzenie – tyle że po stałym fragmencie. Angel Di Maria dośrodkował z wolnego, a zupełnie niepilnowany Marquinhos głową umieścił piłkę w siatce.

Początek dał nadzieję

Sytuacji PSG miało jednak dużo więcej – sam Neymar dwukrotnie trafił w słupek. Okazje miał też Kylian Mbappe, który razem z gwiazdorskim Brazylijczykiem siał wielki zamęt w szeregach „Byków”. W 42. minucie niepierwszy błąd przy podaniu popełnił bramkarz Lipska, Peter Gulacsi, dzięki czemu Di Maria do asysty dołożył też gola.

W przerwie Nagelsmann dokonał dwóch zmian, pierwsze 10 minut na pewno należało do mocno atakującego RB, ale w 55. minucie Paris Saint-Germain podwyższyło prowadzenie. Dobrze dysponowany do tego momentu Nordi Mukiele leżał na boisku, łamiąc linię spalonego, dziki czemu Juan Bernat na spokojnie, głową wbił futbolówkę do siatki. Kolejną asystę zaliczył świetnie dysponowany Di Maria, który razem z Mbappe i Neymarem dopełniał kreatywne ofensywne trio mistrzów Francji – a właściwie to mu nawet przewodził.

Wszystko pod kontrolą

PSG w pełni kontrolowało boiskowe wydarzenia, raz na jakiś czas zagrażając poważniej bramce Gulacsiego. Choć RasenBallsport przejął inicjatywę i starał się zdobyć choćby gola kontaktowego, wszystko działo się „za przyzwoleniem” paryżan. Pewne już było, że gracze Tuchela nie dadzą sobie wyrwać zwycięstwa, a dodatkowo wpuszczając Niemców na własną połowę, dawali sobie szanse na szybkie kontry.

Ich indywidualności robiły wyraźną różnicę, dzięki czemu ich wygrana była całkowicie niepodważalna. Dla Lipska natomiast porażka będzie doskonałą lekcją na przyszłość, bo kto, jak kto, ale oni mają jeszcze czas.


RB Lipsk – PSG 0:3 (0:2)

0:1 – Marquinhos (13), 0:2 – Di Maria (42), 0:3 – Bernat (55).

LIPSK: Gulacsi – Mukiele, Upamecano, Klostermann (83. Orban), Angelino – Kampl (64. Adams) – Laimer (61. Halstenberg), Sabitzer, Olmo (46. Schick), Nkunku (46. Forsberg) – Poulsen. Trener Julian NAGELSMANN.

PSG: Rico – Kehrer, Silva, Kimpembe, Bernat – Herrera (83. Verratti), Marquinhos, Paredes (83. Draxler) – Di Maria (87. Sarabia), Mbappe (86. Choupo-Moting), Neymar. Trener Thomas TUCHEL.

Sędziował Bjorn Kuipers (Holandia). Żółte kartki: Laimer, Halstenberg, Poulsen – Kimpembe.


Na zdjęciu: Ofensywa paryżan nie okazała Lipskowi żadnej litości.

Fot. PAP/EPA