Liga Mistrzów. Ciągle marzy o Anfield?

Piotr Zieliński już kilka razy był przymierzany do gry w Liverpoolu. Na razie jednak, kolejny raz, zagra przeciwko temu klubowi.


W 2016 roku Piotr Zieliński, będąc jeszcze zawodnikiem Udinese, występującym na wypożyczeniu w Empoli, wystąpił w programie Canal+ „Turbokozak”. Wówczas, bez większego skrępowania, przyjął od prowadzącego koszulkę Liverpoolu. Jeszcze przed Euro 2016 we Francji wydawało się, że polski pomocnik zostanie piłkarzem ekipy z Anfield Stadium. Entuzjastą jego sprowadzenia był Juergen Klopp, który zespół objął kilka miesięcy wcześniej. Wszystko było już, podobno, dogadane, a klub z miasta Beatlesów miał zapłacić za Polaka ok. 12 mln euro. Już po mistrzostwach Europy nastąpił jednak nieoczekiwany zwrot. Otóż właściciel Udinese, Giampaolo Pozzo, dogadał się ze swoim przyjacielem, Aurelio De Laurentisem, czyli właścicielem Napoli, i to właśnie do tego klubu trafił Piotr Zieliński. Za 16 mln euro.

Temat transferu Piotra Zielińskiego do Liverpoolu wrócił dwa razy. W 2019 i 2021 roku. Juergen Klopp nie rezygnuje ze sprowadzenia Polaka, ale musi się liczyć z tym, że teraz trzeba liczyć się z o wiele większym wydatkiem niż to miało miejsce przed sześcioma laty. Trzy lata temu padła kwota – uwaga – 60 mln euro. A pod koniec zeszłego roku mówiono o 50 mln europejskiej waluty. Warto podkreślić, że Polak po raz ostatni przedłużył kontrakt z Napoli latem 2020 roku i obowiązująca obecnie umowa ważna jest do końca czerwca 2024 roku. Wiadomo, że im krócej do końca kontraktu, tym piłkarz staje się tańszy. Chyba, że „Zielu” znów zdecyduje się przedłużyć kontrakt w Neapolu. Warto również podkreślić, że lata lecą. Ząbkowiczanin skończył w tym roku 28 lat i jeżeli Neapolitańczycy chcą na naszym reprezentancie konkretnie zarobić, to raczej nie powinni dłużej czekać.

W sierpniu tego roku pojawiły się informacje o zainteresowaniu pomocnikiem reprezentacji Polski innego klubu z Premier League, czyli West Hamu. Oferta rzędu 30 mln euro plus 10 mln w bonusach została jednak przez włoski klub odrzucona, a podobno nasz piłkarz nie był specjalnie zainteresowany propozycją „Młotów”. Czy to oznacza, że Zieliński ciągle marzy o występach na Anfield Stadium pod wodzą Juergena Kloppa? Tego nie wiemy, ale dziś będzie miał okazję pokazać się niemieckiemu szkoleniowcowi po raz kolejny. Napoli w pierwszej kolejce Ligi Mistrzów zmierzy się z Liverpoolem właśnie.

Oba zespoły znają się świetnie, a Liverpool nie przepada za grą w Neapolu. Bo w ostatnich latach przegrał tam dwa razy w fazie grupowej Ligi Mistrzów właśnie. W sezonie 2018/19 rywalizacja o wyjście z grupy pomiędzy tymi zespołami była dramatyczna. Przed meczem bezpośrednim w ostaniej kolejce, na Anfield Stadium, Napoli wystarczał remis. I taki rezultat padłby, gdyby Arkadiusz Milik wykorzystał w drugiej połowie stuprocentową okazję. Nie zrobił tego, dalej – dzięki większej liczbie strzelonych bramek w całej fazie grupowej – awansował Liverpool, który wygrał następnie całe rozgrywki. Sezon później tak dramatycznie już nie było, oba zespoły awansowały do 1/8 finału pewnie.

Piotr Zieliński zagrał w każdym z czterech meczów przeciwko Liverpoolowi, ale tylko raz od pierwszej minuty. Teraz polski pomocnik jest raczej pewien miejsca w wyjściowym składzie Napoli, bo początek tego sezonu ma bardzo dobry. W 5 meczach Serie A strzelił gola i zaliczył 3 asysty. Jak na razie w całej włoskiej ekstraklasie nie ma zawodnika lepiej podającego. „Zielu” niedawno osiągnął i przekroczył barierę 300 występów w Serie A. Jeżeli chodzi o Ligę Mistrzów, to dziś rozpocznie drugą… ćwiartkę, bo do tej pory zapisał na swoim koncie 25 występów. Strzelił 2 gole i zanotował asystę. Jest jednak obecnie w tak dobrej formie, że o poprawę liczb raczej możemy być spokojni.


1. kolejka LM

Środa, 7 września,

godz. 18.45
Ajax Amsterdam – Rangers FC
Sędzia Tobias Stieler (Niemcy).

godz. 21.00
Napoli – Liverpool
Sędzia Carlos del Cerro Grande (Hiszpania).


Na zdjęciu: Piotr Zieliński mógł już kilka razy trafić do Liverpoolu. Jest jednak piłkarzem Napoli, które dziś zmierzy się z „The Reds”.
Fot. Antonietta Baldassarre / Insidefoto/SIPA USA/PressFocus