Liga Mistrzów. Dojrzałość mistrzów!

Siedem punktów JKH GKS-u Jastrzębie w Lidze Mistrzów będziemy długo wspominać, bo to prawdziwy wyczyn.


Nie mamy nic do stracenia i pragniemy powalczyć o pierwsze historyczne zwycięstwo polskiej drużyny na wyjeździe w Lidze Mistrzów – te słowa wypowiedział napastnik JKH GKS-u, Radosław Nalewajka, tuż przed wyjazdem do Oslo na spotkanie z Frisk Asker. Mistrzowie Polski zaprezentowali dojrzały, a co ważniejsze, skuteczny hokej i w pełni zasłużenie wygrali wysoko. To kolejne historyczne wydarzenie z udziałem rodzimej drużyny – zdobyła aż 7 punktów w tych prestiżowych rozgrywkach.

Do bramki JKH GKS-u powrócił Patrik Nechvatal, który tydzień temu miał wybity kciuk i udanie zastąpił go Michal Kieler. Czeski golkiper to ostoja spokoju, choć w 1. tercji miał niewiele do roboty. Zespół z Jastrzębia grał umiejętnie pressingiem i na wiele nie pozwalał gospodarzom, którzy oddali zaledwie 4 niegroźne strzały. Natomiast podopieczni trenera Roberta Kalabera od pierwszego gwizdka podjęli walkę, strzelali niemal z każdej pozycji i bramkarz norweski miał sporo pracy. Przewaga JKH GKS-u została udokumentowana golem. Witalijs Pawłows wyłożył krążek Łukaszowi Nalewajce, a ten nie miał problemu z umieszczeniem go w siatce.

Dyscyplina taktyczna sprawiła, że nasi hokeiści umiejętnie atakowali w strefie rywali i neutralizowali wszelkie ich poczynania. Imponowali przeglądem sytuacji i ciągle szukali szans na powiększenie prowadzenia. W 15 min białoruski obrońca Siergiej Bahalejsza dość szczęśliwie zatrzymał krążek na niebieskiej linii, ruszył do przodu i zdecydował się na silne uderzenie. Krążek pomknął z odpowiednią mocą i wpadł do siatki. Bramkarz norweski miał kłopoty z interwencją, bo tuż przed polem bramkowym przejeżdżało dwóch napastników. To była niezwykle udana tercja pod kontrolą hokeistów z Jastrzębia.

Otwarcie kolejnej odsłony było wręcz wymarzone dla JKH GKS-u. Jewgienij Kamieniew zdecydował się na kolejne uderzenie z daleka, zaś Radosław Nalewajka zmienił lot krążka, który wpadł do bramki. Kiedy Roman Rac podwyższył na 4:0 uwierzyliśmy, że mistrzowie kraju wywiozą z Asker zwycięstwo. Mieli jednak chwile słabości i na kilka minut oddali inicjatywę gospodarzom. Efektem był gol Kuronena i zaczęliśmy się obawiać, że może się powtórzyć sytuacja z pierwszego meczu. Jednak trener Kalaber przypomniał o dyscyplinie taktycznej i nawoływał do uważnej gry. W 30 min Frenks Razgals znalazł się w sytuacji sam na sam, lecz nie zdołał precyzyjnie uderzyć krążka. Niemniej byliśmy optymistycznie nastawieni przed 3. tercją.

W niej jednak oglądaliśmy radosną twórczość z jednej i drugiej strony. Padło aż 5 goli, ale to głównie był wynik dekoncentracji, zwłaszcza hokeistów JKH.

Niemniej zasłużyli oni na słowa uznania za grę w pierwszych 2 tercjach. Teraz powrót do ligowej rywalizacji i hokeistów z Jastrzębia znów czekają pracowite dni.


FRISK ASKER – JKH GKS JASTRZĘBIE 3:7 (0:2, 1:2, 2:3)

0:1 – Ł. Nalewajka – Pawłows – Urbanowicz (6:53), 0:2 – Bahaleisza – Pawłows (14:11), 0:3 – R. Nalewajka – Kamieniew – Kostek (23:07), 0:4 – Rac – Baszirow – Kalns (25:10), 1:4 – Kuronen (27:20), 1:5 – Kalns – Baszirow (46:32), 1:6 – A. Szewczenko – Mlynarovicz (52:19), 2:6 – Geheb – Wold – Borndal (53:49), 3:6 – Nevalainen – Bastiansen – Gronholm (54:18), 3:7 – Razgals – Pawłows (55:19)

Sędziowali: Persson i Wannerstedt – Bakker i Braeten. Widzów 692.

FRISK: Vestavik; Nevalainen – Bolling Vaaler, Kuronen – Thomassen, Andersen – Hilbertsen; Granholm – Bastiansen – Geheb, Bjorndal – Lagace – Wold, Fogstad Vold – Freshaug – Christiansen, Tveter – Rian – Jensen. Trener Jan Andre AASLAND.

JKH GKS: Nechvatal; Bahaleisza – Kostek, Bryk – Górny, E. Szewczenko – Horzelski, Kamieniew – Gimiński; Razgals – Pawłows – Urbanowicz, Kalns (2) – Rac – Baszirow, A. Szewczenko – Mlynarovicz – Kasperlik, Ł. Nalewajka – Jarosz – R. Nalewajka. Trener Robert KALABER.

Kary: Frisk – 0 min, JKH GKS – 2 min.

Liczba

44

STRZAŁY celne oddali jastrzębianie. Gospodarze tylko 17 razy zatrudniali Nechvatala.


Na zdjęciu: Łukasz Nalewajka rozpoczął serię bramkową. Jego bliźniak Radosław też wpisał się na listę strzelców.

Fot. Łukasz Sobala/PressFocus