Liga Mistrzów. Hiszpania czeka na „Lewego”

Pierwsze bramki w tym sezonie Ligi Mistrzów Robert Lewandowski zdobył w Barcelonie. Teraz ma okazję powiększyć dorobek na stadionie Villarrealu.


Robert Lewandowski kiedyś kojarzony był z Realem Madryt, teraz pojawiła się Barcelona, o czym kilka dni temu na pierwszej stronie pisał kataloński „Sport”. Obu hiszpańskim potentatom strzelał gole, tę edycję Ligi Mistrzów zaczął od dwóch trafień na Camp Nou. Teraz znów zawita do Hiszpanii, gdzie Bayern zmierzy się z Villarrealem na stadionie mogącym pomieścić połowę mieszkańców tego 50-tysięcznego miasta. Oba kluby rywalizowały już w sezonie 2011/12 w fazie grupowej. Bayern wygrał 2:0 i 3:1, z tamtych zespołów pozostali Manuel Neuer, Thomas Mueller i Mario Gaspar.

Lewandowski w rewanżowym meczu 1/8 finału z Salzburgiem popisał się hat trickiem i z 12 golami został nowym liderem klasyfikacji strzelców. W sobotnim spotkaniu Bundesligi z Freiburgiem trener Julian Nagelsmann oszczędzał jego siły i zdjął z boiska w 62 minucie. Lewandowski bramki nie strzelił, co jest złą wiadomością dla Villarrealu, bo takie „puste przebiegi” bardzo go motywują.

Bayern jest faworytem konfrontacji z Villarrealem, tak jak był nim w poprzedniej rundzie Juventus i źle to się dla włoskiej drużyny skończyło. Wojciech Szczęsny w końcowych minutach rewanżu na Allianz Stadium puścił trzy gole, ze skromnej liczby Polaków w Lidze Mistrzów odpadł kolejny i został tylko Lewandowski. Villarreal pokazał już, jak potrafi być niebezpieczny, więc Bayern wyciągnie wnioski z tego, co stało się w Turynie.

– Villarreal ma bardzo doświadczony zespół i trenera oraz jasno zdefiniowany styl gry. Pokonanie Juventusu 3:0 nie jest czymś łatwym. Oczywiście, chcemy awansować, ale najpierw trzeba zagrać i to wywalczyć – oświadczył Nagelsmann.

Villarreal w ubiegłym roku wygrał Ligę Europy, dzięki czemu uzyskał możliwość gry w Lidze Mistrzów. W następnej edycji tych rozgrywek raczej się nie pojawi. Zajmuje 7. miejsce w tabeli LaLiga Santander, traci do ostatniego premiowanego (czwartego) 12 punktów, w 4 ostatnich meczach zdobył tylko jedną bramkę i doznał 3 porażek. Ta ostatnia była kompromitująca, bo przegrał 0:2 z Levante, dzięki czemu ten zespół opuścił ostatnie miejsce w tabeli. Villarreal ma kryzys formy, czy ambicja okaże się wystarczająca na Bayern, zobaczymy w najbliższym tygodniu. Rewanż w Monachium 12 kwietnia. W przeprowadzonym przez uefa.com sondażu, kto wygra Ligę Mistrzów, Villarreal uzyskał tylko jeden procent głosów i był na ostatnim miejscu. Jednak akcje Bayernu wcale nie stoją wysoko, bo jest dopiero piąty w kolejności za Liverpoolem, Realem Madryt, Manchesterem City i Chelsea.

– Zdajemy sobie sprawę, że wylosowaliśmy faworyta, jedną z najlepszych drużyn na świecie. Ale gdy graliśmy z Juve, to też wszyscy myśleli, że polegniemy… Chcemy dalej pisać historię – powiedział 29-letni reprezentacyjny napastnik Hiszpanii Gerard Moreno, który miał w tym sezonie trzy przerwy spowodowane kontuzjami. Powrócił na boisko w połowie marca i w pierwszym występie strzelił gola Juventusowi.

– Gerard to nasz Lewandowski – oświadczył w wypowiedzi dla „Kickera” były mistrz Europy, teraz dyrektor w Villarrealu, Marcos Senna.

– Cała presja jest na Bayernie, ale on wie jak sobie z tym radzić. Nie ma większego wyzwania dla nas. Tutaj legendarny Bayern, a tam my, klub z prowincji Walencja. Wiemy, że Bayern jest bardzo silny, nie ma żadnego porównania, czy to pod względem historii, budżetu, wielkości miasta, czy czegokolwiek innego. Dlaczego nie chcieliśmy, aby Bayern był naszym przeciwnikiem. Jednak jeśli go pokonamy, to sensacja będzie jeszcze większa, niż wyeliminowanie Juventusu.

Ćwierćfinał

Środa, 6.04.2022, Villarreal – Estadio de la Ceramica, godz. 21.00.

Villarreal CF – Bayern Monachium
Sędziuje Anthony Taylor (Anglia).


Na zdjęciu: Robert Lewandowski ma okazję „pomścić” kolegę z reprezentacji Wojciecha Szczęsnego i wyeliminować Villarreal.
Fot. Pressfocus