Liga Mistrzów. Jastrzębianie do historii

Mistrz Polski zasłużenie pokonał Frisk Asker, choć w końcówce było nerwowo.


Zespół z Norwegii przyjechał do Jastrzębia-Zdroju bez kilku zawodników, co w żadnym stopniu nie umniejsza sukcesu jastrzębskiego zespołu, który od pierwszych minut rywala zdominował. Dowód? W pierwszej tercji podopieczni Roberta Kalabera oddali 17 strzałów, podczas gdy rywale odpowiedzieli… trzema celnymi strzałami. Niemal cała premierowa odsłona toczyła się w tercji obronnej „Tygrysów”, a pod bramką mistrza Norwegii nieustannie się kotłowało. Dwa gole JKH GKS-u, to najniższy dla rywala wymiar kary.

Gospodarze najpierw wykorzystali przewagę. Martin Kasperlik, któremu rywale zostawili mnóstwo miejsca, podjechał bardzo blisko bramki, poszukał „długiego” rogu i otworzył wynik. Po niecałej minucie Radosław Nalewajka z najbliższej odległości wepchnął krążek do bramki. Gdyby jastrzębianie byli skuteczniejsi, to na pierwszą przerwę schodziliby ze znacznie pokaźniejszą zaliczką – dwukrotnie trafiali w słupek.

Na początku II odsłony Norwegowie popełnili koszmarny błąd przy wyprowadzeniu krążka. Frenks Razgals przejął „gumę”, zagrał do kapitana JKH, Macieja Urbanowicza, a ten z backhandu podwyższył na 3:0. Jastrzębianie nadal byli stroną dominującą, a Michał Kieler – zastępujący w bramce Patrika Nechvatala – nudził się niemiłosiernie.

Co innego norweski golkiper, Henrik Fayen Vestavik, który uwijał się, jak w ukropie. Pomogła mu poprzeczka po strzale Samuela Mlynarovicza, a kilka razy jastrzębianie powinni lepiej rozwiązać klarowne sytuacje. M.in. Roman Rac wjechał przed norweską bramkę jak w masło, położył na lód golkipera, ale nie trafił do celu.

Przed III tercją nic nie zapowiadało emocji, ale sytuacji sam na sam z Vestavikiem nie wykorzystali Rusłan Baszyrow, a także Rac i to się zemściło. Goście jedną z nielicznych kontr zamienili na bramkę. Chwilę później, po raz pierwszy w tym spotkaniu, gospodarze byli w opałach, bo rywal mocniej nacisnął. Dominik Jarosz wylądował na ławce kar, a Frisk Asker wykorzystał przewagę i zbliżył się na dystans jednej bramki! Trener Kalaber wziął czas i to poskutkowało.

Trafienie Egilsa Kalnsa uspokoiło sytuację, ale nie na długo, bo Norwegowie w przewadze znów złapali kontakt. Udało się jednak gospodarzom wybronić i odnieść zwycięstwo. Historyczne, dodajmy, bo pierwsze w Lidze Mistrzów. To trzeci triumf polskiego zespołu w tych rozgrywkach. W poprzednich edycjach dwa mecze wygrał GKS Tychy.


43

STRZAŁY oddali wczoraj jastrzębianie; rywale odpowiedzieli 15 celnymi uderzeniami.


JKH GKS JASTRZĘBIE – FRISK ASKER 4:3 (2:0, 1:0, 1:3)

1:0 – Kasperlik – Mlynarovicz – Rac (8:44, w przewadze), 2:0 – R. Nalewajka – Ł. Nalewajka – Jarosz (9:35), 3:0 – Urbanowicz – Razgals (20:32), 3:1 – Christiansen – Kuronen – Wold (50:01), 3:2 – Fogstad Vold – Geheb – Nevalainen (53:09, w przewadze), 4:2 – Kalns – Rac – Baszyrow (54:19), 4:3 – Nevalainen – Andersen – Geheb (58:14, w przewadze).

Sędziowali: Michał Baca i Bartosz Kaczmarek oraz Rafał Noworyta i Mateusz Kucharewicz. Widzów 700.

JKH: Kieler; Bahalejsza – Kostek, Bryk – Górny, Kamieniew (2) – E. Szevczenko, Gimiński – Horzelski; Razgals – Pavlovs – Urbanowicz, Kalns – Rac – Baszyrow, A. Szevczenko – Mlynarovicz – Kasperlik, Ł. Nalewajka – Jarosz (2) – R. Nalewajka. Trener Robert KALABER.

FRISK ASKER: Vestavik; Bolling Vaaler – Bovim, Thomassen – Kuronen, Andressen – Nevalainen; Jensen – Geheb (2) – Fogstad Vold, Christiansen – Tveter – Bjoerndal (2), Granholm – Wold – Rian, Hilbertsen. Trener]Tommy GRANAAS.

Kary: JKH – 4 min, Frisk Asker – 4 min (2 techn.).

1. Salzburg 4 12 16:5
2. Bolzano 4 9 12:6
3. Jastrzębie 5 4 10:18

4. Frisk Asker 5 2 8:17

Następne mecze (12.10.): Frisk Asker – Jastrzębie, Salzburg – Bolzano.



Na zdjęciu: Jastrzębianie odnieśli pierwsze, historyczne zwycięstwo w Lidze Mistrzów.

Fot. Łukasz Sobala/Pressfocus