Liga Mistrzów. Gotowy na finał

Kiedy 9 kwietnia, w pierwszym ćwierćfinałowym meczu Ligi Mistrzów, najskuteczniejszy piłkarz Tottenhamu, Harry Kane, doznał poważnej kontuzji stawu skokowego, diagnozy były jednoznaczne. Poinformowano wówczas, że sezon, zarówno w rozgrywkach krajowych, jak i międzynarodowych dla 26-letniego napastnika właśnie dobiegł końca. Mało tego – było praktycznie przesądzone, że kapitan reprezentacji Anglii nie pomoże drużynie prowadzonej przez Garetha Southgate’a w rozpoczynającym się 5 czerwca w Portugalii turnieju Final Four Ligi Narodów. Po kilku tygodniach od feralnego meczu zaczęły się jednak pojawiać bardziej optymistyczne wieści.

Spore zdolności do regeneracji

16 maja selekcjoner „Synów Albionu” powołał wstępną kadrę na wspomniane zawody i w gronie 27 zawodników znalazł się piłkarz Tottenhamu. W miniony poniedziałek Southgate skreślił 4 nazwiska, ale Harry Kane pozostał w drużynie. Tego samego dnia piłkarz osobiście poinformował, że nie tylko wybiera się z reprezentacją do Portugalii, ale na boisko zamierza wrócić już w najbliższą sobotę. Tego dnia Tottenham zmierzy się z Liverpoolem w finale Ligi Mistrzów. – W ostatnich dniach trenowałem normalnie, z całym zespołem. Mógłbym zagrać nawet dziś – powiedział Harry Kane. – Oczywiście ostateczna decyzja należeć będzie do menedżera. To on podejmie decyzję i postawi na zawodników, którzy są w najlepszej formie. Ja mogę jedynie podkreślić, że czuję się dobrze i pozostaje mi czekać, co przyniesie najbliższy tydzień – dodał napastnik „Kogutów”.

To nie po raz pierwszy, kiedy Harry Kane wyleczył się wcześniej, aniżeli zakładano zaraz po urazie. W styczniu tego roku Anglik również doznał kontuzji stawu skokowego. Miał pauzować przez dwa miesiące, a tymczasem na boisko wybiegł po pięciu tygodniach. Śmiało zatem, można stwierdzić, że jego organizm ma spore zdolności do regeneracji. – Harry od kilku dni z nami trenuje i robi spore postępy. Nie jest jeszcze w stu procentach gotowy, ale cieszymy się, że jest coraz lepiej. Uważam go za jednego z trzech najlepszych napastników na świecie i byłbym szczęśliwy, mając go do dyspozycji na sobotnie starcie z Liverpoolem – powiedział Mauricio Pochettino, szkoleniowiec Tottenhamu.

Włochy. Piątek nie trafił do raju

Obecność powinna wystarczyć

Angielscy dziennikarze zastanawiają się, czy argentyński trener zaryzykuje od pierwszej minuty i desygnuje Kane’a do gry w wyjściowym ustawieniu. Z pewnością wiązałoby się to ze sporym ryzykiem, ale gra idzie przecież o najwyższą stawkę. Z drugiej jednak strony trzeba przyznać, że inni zawodnicy „Kogutów”, szczególnie w meczach Ligi Mistrzów, pod nieobecność angielskiego napastnika prezentowali się bardzo dobrze. W rewanżowym starciu z Manchesterem City świetnie pokazał się Koreańczyk Heung-Min Son, który strzelił dwa gole. Tymczasem w Amsterdamie, gdzie wydarzył się cud i „Spurs” odrobili dużą stratę do Ajaksu, klasą dla siebie był autor hat tricka, Lucas Moura. Czy w takich okolicznościach ryzyko istotnie jest potrzebne. Raczej nie i sama obecność kapitana z zespołem powinna wystarczyć.

W tej sytuacji można oczekiwać, że Anglik na placu gry się pojawi, ale dopiero w drugiej połowie spotkania, do którego dojdzie w Madrycie. Warto przypomnieć, że Harry Kane, licząc wszystkie rozgrywki, wystąpił w tym sezonie w 39 meczach Tottenhamu i strzelił 24 gole. Odniesiona w pierwszej połowie kwietnia kontuzja odebrała mu szansę na trzecią w karierze koronę króla strzelców Premier League. 17 trafień wystarczyło do zajęcia 6., ex aequo z Raheemem Sterlingiem, pozycji w klasyfikacji najlepszych snajperów angielskiej ekstraklasy. Kapitana reprezentacji Anglii wyprzedzili Jamie Vardy, Sergio Aguero, Pierre-Emerick Aubameyang, a także dwójka zawodników, z którymi być może spotka się już w sobotę, Mohamed Salah i Sadio Mane.

 

Na zdjęciu: Harry Kane przekonuje, że po kontuzji nie ma już śladu i jest gotowy na sobotni finał LM.

ZACHĘCAMY DO NABYWANIA ELEKTRONICZNYCH WYDAŃ CYFROWYCH

e-wydania „SPORTU” znajdziesz TUTAJ