Liga Mistrzów. „Konar” nie do zatrzymania

 

Spoglądając na statystyki pierwszego seta niełatwo było zrozumieć to, że jastrzębianie wygrali tę odsłonę tak gładko. Zupełnie nie postraszyli rywala zagrywką, która jest ich ogromnym atutem, bo nie zdobyli w ten sposób żadnego punktu, a popełnili aż sześć błędów w polu serwisowym. Tylko raz udało się, na dodatek, postawić gospodarzom punktowy blok.

Rywal zupełnie jednak nie potrafił tego wykorzystać. W ataku zespół z Maaseiku spisywał się wręcz tragicznie, bo skończył zaledwie 8 z 27 piłek, kilka razy bijąc daleko w aut. „Pomarańczowi” dobrze bronili i skutecznie grali w kontrataku. Dawid Konarski, praktycznie bezkarnie, punktował rywali czy to z prawego, czy to z lewego skrzydła.

Od początku drugiej partii belgijski zespół był zdecydowanie bardziej skuteczny. Dlatego, do stanu 8:8, trwała wymiana ciosów. Później jastrzębianie „odjechali” na aż pięć punktów i wydawało się, że mają wszystko pod kontrolą. Chyba jednak zbyt wcześnie uwierzyli gospodarze, że set jest już wygrany. Dwa razy „szarpnął” przyjęciem Tomasz Fornal i rywal zbliżył się na dystans jednego „oczka”. Przyjmujący JW szybko jednak się zrehabilitował. W fantastycznym stylu podbił piłkę, która – po taśmie – zmierzała w boisko, a Konarski posłał kolejną „bombę” w ataku, której nikt nie był w stanie podbić.

Greenyard miał jeszcze cień nadziei na to, aby postarać się o zwycięstwo w drugim secie, ale doświadczony Jelte Maan popełnił błąd podwójnego odbicia, a „Konar” skończył kolejną piłkę. Po dwóch setach dwukrotny mistrz świata legitymował się imponującą wręcz skutecznością w tym elemencie, która kształtowała się na poziomie 75 procent (12 z 16 skończonych piłek). Po trzecim secie skuteczność nieco spadła, ale i tak atakujący poprowadził swój zespół do zwycięstwa, choć pozostali dotrzymywali mu kroku.

Nie ustrzegli się jednak błędów. Zespół z Maaseiku też je popełniał, szczególnie w zagrywce, ale – czego do końca wyjaśnić się nie da – prowadził w trzeciej odsłonie w miarę wyrównaną walkę z gospodarzami. Ewidentnie, w dalszym ciągu, brakowało jastrzębianom dobrego serwisu. Ale, jak się ostatecznie okazało, można wygrać mecz pewnie, 3:0, nie zdobywając w ten sposób ani jednego punktu. Do czasu….

W ważnym momencie Fornal najpierw nieźle zaserwował, a następnie skończył atak z drugiej linii. Zrobiło się 22:19 i takiego kapitału „pomarańczowi” nie mogli wypuścić z rąk. Piłkę meczową zdobyli po soczystym ataku Jurija Gładyra. Wtedy w polu zagrywki pojawił się Jakub Bucki, który po raz pierwszy w tym spotkaniu wszedł na boisko. I… skończył mecz punktową zagrywką. Co ciekawe był to, z obu stron, jedyny as serwisowy w całym spotkaniu.

Jastrzębianie wygrali, licząc wszystkie rozgrywki, dziewiąte spotkanie z rzędu. A, co równie ważne, notując drugie zwycięstwo 3:0, objęli prowadzenie w grupie C Ligi Mistrzów. W której kolejne spotkania rozegra dopiero w styczniu. W Kazaniu.

 

Jastrzębski Węgiel – Greenyard Maaseik 3:0 (25:17, 25:20, 25:21)

JASTRZĘBIE: Kampa, Fromm (9), Gładyr (4), Konarski (14), Fornal (11), Vigrass (6), Popiwczak (libero) oraz Rusek, Bucki (1). Trener Slobodan KOVAC.

MAASEIK: Zimmermann, Maan (13), Semeniuk (4), Kvalen (11), Peeters (1), Aganits (5), Dronkers (libero) oraz Wojcik, Folguera, Nielsen (6). Trener Joel BANKS.
Sędziowali Konstantin Jowczew (Bułgaria) i Susana Rodriguez (Hiszpania). Widzów 2200.
Przebieg meczu
I set: 10:5, 15:9, 20:14, 25:17.
II set: 10:8, 15:10, 20:18, 25:20.
III set: 10:9, 15:14, 20:18, 25:21.
Bohater – Dawid KONARSKI.

Grupa C

1. Jastrzębie 2 6 6:0
2. Zenit 2 4 5:4
3. Maaseik 3 4 6:7
4. Halkbank 3 0 3:9
Następne mecze: 18.01: Zenit – Jastrzębie (zaległy), 29.01: Halkbank – Jastrzębie, Zenit – Maaseik.

Na zdjęciu: Dawid Konarski poprowadził Jastrzębski Węgiel do triumfu nad Greenyardem Maaseik.