Liga Mistrzów. Lewandowski zaliczył wszystkich rywali

Liga Mistrzów zakończyła fazę grupową. Najlepsi okazali się Anglicy, którzy do klubów z Manchesteru po ostatniej kolejce dodali Tottenham i Liverpool. Hiszpanie i Niemcy stracili po jednym zespole, ale z odpadnięciem Valencii, mającej duże problemy w Primera division, czy „wieśniakami” z Hoffenheim, należało się liczyć.

Ajax dopadł na końcu

Z ósemki polskich piłkarzy awansowało tylko trzech, ich zespoły miały to zapewnione już przed ostatnią kolejką. Z najlepszej strony pokazał się Robert Lewandowski. Bayern zakończył rywalizację bez porażki, a „Lewy” z 8 golami został najskuteczniejszym zawodnikiem fazy grupowej. Strzelił je wszystkim rywalom, w pięciu meczach. Tylko Ajax w Monachium przed nim się uchował, ale Lewandowski dopadł go w ostatnim meczu na jego boisku i zdobył dwa gole. Pomogły Bayernowi wygrać grupę, a jemu zapewniły prymat wśród strzelców. W tym sezonie awansował do najlepszej dziesiątki najskuteczniejszych piłkarzy w historii LM. Aktualnie zajmuje 6. miejsce z 53 golami.

Juventus nie taki mocny

Borussia Dortmund wygrała grupę z jedną porażką, pierwsze miejsce zapewniła sobie w ostatniej kolejce, wygrywając w Monaco 2:0. Łukasz Piszczek nie wystąpił z powodu kontuzji, w Monaco zagrał Kamil Glik i to był jego ostatni występ w tej edycji pucharów. Wicemistrz Francji nie wygrał w tym sezonie w lidze i Champions League żadnego meczu na stadionie Louis II. Ten z Borussią był już 11. Jedyny punkt Monaco zdobyło na wyjeździe w Brugii.

Juventus w Serie A jest niepokonany i niezagrożony, ale w Lidze Mistrzów nawet z Cristiano Ronaldo nie jest jeszcze tak mocny, jak chcieliby Włosi. Wygrał grupę, jednak doznał dwóch porażek. Wojciech Szczęsny po dwa razy skapitulował w meczach z Manchesterem United i Young Boys, w czterech pozostałych zachował czyste konto.

Tort bez wisienki

W ostatniej kolejce szansę awansu miały dwa polskie duety – Piotr Zieliński i Arkadiusz Milik (Napoli) do 1/8 finału Ligi Mistrzów, a Grzegorz Krychowiak i Maciej Rybus (Lokomotiw Moskwa) do 1/16 Ligi Europy. Przegrali 0:1 i większy zawód jest we Włoszech, gdzie po wiceliderze Serie A spodziewano się więcej, niż w Rosji po debiutancie w tych rozgrywkach. Jak przewidywaliśmy 90 minut Milika i Zielińskiego w ligowym meczu z Frosinone oznaczało dla nich ławkę w Liverpoolu. Było bez znaczenia, że outsiderowi Serie A strzelili trzy bramki. Trener Carlo Ancelotti na Ligę Mistrzów miał innych zawodników. Polacy pojawili się na Anfield w II połowie, gdy trzeba było odrobić straconego gola. W doliczonym czasie Milik miał szansę meczu i jej nie wykorzystał. – Upiekliśmy już tort, teraz trzeba dodać małą wisienkę – mówił przed meczem Ancelotti. Wisienki nie było, a tort okazał się z zakalcem.

Kto bardziej zawiódł?

Włosi stracili połowę stanu posiadania i to potwierdza naszą wcześniejszą opinię, że UEFA zrobiła wobec nich gest, na który nie zasługują. Zrównała ich z Hiszpanią, Anglią i Niemcami, którym dodała po jednej drużynie w fazie grupowej, a Włochom dwie. Juventus i Roma zapewniły sobie awans, Inter i Napoli przegrały szansę w ostatnich meczach i trudno rozstrzygnąć, kto bardziej zawiódł. Odpadły zespoły ustępujące w tabeli Serie A tylko Juventusowi. Napoli samo decydowało o swoim losie, potrzebowało remisu w Liverpoolu, nawet porażka różnicą jednej bramki zapewniała mu awans. Każda poza 0:1… Nie udało się, będzie grało w Lidze Europy i Ancelotti nadrabia miną mówiąc, że tam też można być bohaterem. Inter był zależny od drugiego meczu w grupie, Barcelony z Tottenhamem. Grał u siebie z najsłabszym w grupie PSV Eindhoven, wystarczyło wygrać 1:0, ale nie podołał zadaniu, remisując 1:1. Powrót do Ligi Mistrzów ostatniego włoskiego triumfatora z 2010 roku okazał się nieudany.

Jeden gol zmienił wszystko

Napoli było niepokonane, grało z Liverpoolem, który trzykrotnie przegrał. I jeden gol Mohameda Salaha zmienił zupełnie sytuację. Liverpool zrównał się punktami z Napoli, bezpośrednie mecze i różnica goli też były równe, ale „The Reds” więcej bramek zdobyli. Napoli jest jedynym zespołem w fazie grupowej, który przegrywając jeden mecz nie awansował. Gdzie dwóch się biło, tam trzeci skorzystał. Paris SG zrobił to, co nie udało się Liverpoolowi i Napoli – strzelił gole w Belgradzie, pokonał Crveną Zvezdę, po raz pierwszy został liderem, za to w odpowiednim momencie. Wygrał grupę, w losowaniu 17 grudnia będzie rozstawiony. Przy tym, co się teraz w stolicy Francji dzieje, przynajmniej jedna dobra wiadomość dla Paryża…