Liga Mistrzów. Ostatnia szansa „Czerwonych diabłów”

Dla Manchesteru United mecz z Atletico i Liga Mistrzów to nadzieja na uratowanie sezonu. Jeżeli odpadną nie zdobędą w tym sezonie żadnego trofeum.


Kibice Manchesteru United są niezwykle szczęśliwi, że Cristiano Ronaldo tuż przed rewanżowym meczem 1/8 finału Ligi Mistrzów z Atletico Madryt odzyskał dawny blask. Przypomnijmy, że w minioną sobotę w ligowym starciu z Tottenhamem, CR7 popisał się hat trickiem i przeszedł do historii światowego futbolu. Otóż ma na swoim koncie już 808 trafień w profesjonalnej przygodzie z piłką nożną i oznacza to, że nikt nie ma więcej od niego goli. Portugalczyk poprawił wynik Josefa Bicana, a teraz może skupić się na innych celach. Pierwszym z nich jest awans do ćwierćfinału Ligi Mistrzów, która jest w tym sezonie ostatnią dla „Czerwonych diabłów” szansą na wywalczenie jakiegokolwiek trofeum. Ekipa z Old Trafford odpadła już bowiem z Pucharu Anglii, a w klasyfikacji Premier League zajmuje piąte miejsce. Z 19-punktową stratą do lidera, czyli Manchesteru City.

Nie mają nic przeciwko

Szans zatem na mistrzostwo Anglii zespół Ralfa Rangnicka nie ma najmniejszych. Musi walczyć o to, by zmieścić się w Top 4, co nie będzie łatwe, bo Arsenal, który jest na czwartym miejscu, ma o punkt więcej, a rozegrał o trzy spotkania mniej. Dlatego dzisiejszy mecz jest niezwykle ważny.

– Tutaj chodzi o nasze sportowe ambicje. Mamy ambicje, by awansować dalej. Chcemy pokazać, że jesteśmy w stanie rywalizować z najlepszymi zespołami w Europie. Zrobimy wszystko, by to spotkanie wygrać – powiedział niemiecki szkoleniowiec ekipy z Old Trafford, który, choć zupełnie oględnie, przedstawił swój plan na dzisiejszą rywalizację.

– Ważne jest to, byśmy nie stracili jako pierwsi gola. Zwłaszcza w meczu przeciwko takiemu zespołowi, jak Atletico. Zespół z Madrytu jest bowiem drużyną, która nie ma nic przeciwko, gdy rywal znajduje się w posiadaniu piłki. Przeanalizowałem to i w ostatnich 4 czy 5 meczach Atletico miało posiadanie piłki na poziomie poniżej 50 procent. Jesteśmy tego świadomi i doskonale wiemy, jak chcemy w tym meczu zagrać. Trzeba zachować czyste konto i postarać się strzelić pierwszego gola. Tak musimy do tego podchodzić – powiedział na wczorajszej konferencji prasowej Ralf Rangnick.

Wie, jak wygrywać w Anglii

Diego Simeone, szkoleniowiec Atletico Madryt, był bardzo niepocieszony po pierwszym spotkaniu z Manchesterem United. I trudno jest się mu dziwić. Jego drużyna długo prowadziła, miała szanse na kolejne gole, ale w końcówce meczu została zaskoczona. United zdobyli bramkę wyrównującą trochę przypadkowo, po prostej stracie w środku pola. Argentyńczyk jednak doskonale wie, jak to jest wygrywać pucharowe mecze w Anglii. Trzeba przypomnieć w tym miejscu spotkanie, które rozegrane zostało 11 marca 2020 roku. W pierwszym meczu 1/8 finału z Liverpoolem, „Atleti” wygrało u siebie 1:0. W rewanżu przegrywało po 90 minutach w takim samym stosunku, a zaraz na początku dogrywki Liverpool podwyższył prowadzenie. Reszta dodatkowego czasu gry należała już jednak do hiszpańskiego zespołu, który zdołał wygrać 3:2, a najbardziej znamienne było w tym wszystkim to, że było to ostatnie spotkanie Ligi Mistrzów, które rozegrano przed przerwanie rozgrywek z powodu koronawirusa. Kilka miesięcy po meczu, który odbył się przy komplecie publiczności, nazwano nawet to spotkanie „meczem śmierci”. Podawano nawet pewne dane, mniejsza o ich wiarygodność, że podczas starcia na Anfield Stadium zachorować mogło kilka tysięcy osób. Dziś wiadomo, że na Old Trafford pojawi się ponad 70 tysięcy fanów. W miejscu, które od stadionu Liverpoolu oddalone jest o niespełna godzinę jazdy samochodem. Dokładnie dwa lata i cztery dni dzieli oba spotkania, a prawda jest taka, że wszyscy znajdujemy się w zupełnie innej rzeczywistości. I nie chodzi „tylko” o koronawirusa.

1/8 finału LM

Wtorek, 5 marca, godz. 21.00

Manchester United – Atletico Madryt
Sędzia – Slavko Vinczić (Słowenia).

Pierwszy mecz 1:1.


Na zdjęciu: Manchester United koniecznie chce pokonać Atletico, by awansować do kolejnej rundy LM. Hiszpański zespół wie jednak, jak wygrywać w Anglii.
Fot. PressFocus