Liga Mistrzów. Spełnij swoje marzenia!

Dziś, drugi raz w karierze, Robert Lewandowski zagra w finale Ligi Mistrzów. Za pierwszym razem się nie udało, bo jego zespół był gorszy… od Bayernu Monachium.


„Jesteś moim najlepszym przyjacielem, moją największą miłością. A teraz kochanie spełnij swoje największe marzenie sportowe… Już w tę niedzielę. Kochamy Cię. Tęsknimy” – takimi życzeniami od żony Anny, z okazji 32 urodzin, zaczął się wczorajszy dzień dla Roberta Lewandowskiego.

Do życzeń się dołączamy, a w zaistniałej sytuacji kładziemy nacisk na spełnienie, zaakcentowanego przez małżonkę, największego sportowego marzenia. Jutro w finale Ligi Mistrzów Bayern Monachium na Estadio da Luz w Lizbonie zmierzy się z Paris Saint-Germain.

Zespół z Niemiec, który idzie w Champions League niczym burza, bo wygrał wszystkie 9 dotychczasowych meczów i strzelił aż 42 gole (15 z nich to dzieło „Lewego”) jest faworytem starcia z francuskim rywalem. Finał, to jednak finał, choć nie ma wątpliwości, że ekipa ze stolicy Bawarii stoi przed, być może, niepowtarzalną szansą na sięgnięcie po trofeum. Puchar, którego w swojej kolekcji Robert Lewandowski jeszcze nie posiada.

Króla strzelców już ma

Polak jest ośmiokrotnym mistrzem Niemiec. Po cztery razy sięgał po Puchar i Superpuchar Niemiec. Ma w swoim dorobku także mistrzostwo, Puchar i Superpuchar Polski, jak również tytuł króla strzelców ekstraklasy. Po pięć razy zakładał koronę najlepszego snajpera Pucharu Niemiec i Bundesligi, a w niedzielę zostanie oficjalnie ogłoszony – pierwszy raz w karierze – królem strzelców Ligi Mistrzów.

Spośród zawodników uczestniczących jeszcze w rozgrywkach drugie miejsce zajmuje… klubowy kolega „Lewego”, czyli Serge Gnabry. Ale aby dogonić kapitana reprezentacji Polski musiałby w finale strzelić… sześć bramek, co nie jest realne. Najlepsi snajperzy PSG, czyli Kylian Mbappe i Mauro Icardi, mają na kontach po pięć trafień, czyli trzy razy mniej od Polaka.

„Lewy” trafiał do siatki we wszystkich spotkaniach Ligi Mistrzów w tym sezonie. A na dodatek, w każdym z trzech ostatnich meczów – czyli wszystkich po wznowieniu rywalizacji – notował asysty! Uzbierał ich cztery w starciach z Chelsea, Barceloną i Olympique Lyon, a w sumie, w całych rozgrywkach, ma ich na swoim koncie sześć. Co oznacza, że brał udział przy 21 strzelonych przez Bayern golach.

To połowa wszystkich trafień, jakie Bayern uzyskał w tym sezonie LM. W klasyfikacji asystentów Champions League „Lewy” zajmuje pierwsze miejsce. Ex aequo z jednym ze swoich dzisiejszych rywali, Angelem Di Marią.

Kosmos na najwyższym poziomie

Argentyńczyk to jeden z trzech członków ściśle ofensywnej formacji PSG, która prezentuje się imponującą. Bayern musi szczególnie uważać na niego, a także na dwóch innych graczy pierwszej linii paryskiej drużyny, czyli Neymara i Kyliana Mbappe.

Wymieniona trójka w półfinale z RB Lipsk pokazała, jak potrafi być groźna. Di Maria strzelił bramkę i miał dwie asysty. Jednym kluczowym podaniem popisał się z kolei Neymar. Jeżeli chodzi o LM, to Brazylijczyk statystyki ma imponujące. Jutro zagra w tych zmaganiach po raz 60. Strzelił 35 goli i zanotował 28 asyst. Ale dorobek Roberta Lewandowskiego jest lepszy.

Nasz napastnik również celebrować będzie dziś mały jubileusz. Zagra w najbardziej prestiżowych rozgrywkach po raz 90 w karierze. Do tej pory strzelił 68 goli i zapisał na swoim koncie 22 asysty, co oznacza… 90 punktów w klasyfikacji kanadyjskiej.

To będzie również ostatni, 47 mecz Roberta Lewandowskiego, w klubowym sezonie. Dorobek jest jeszcze bardziej imponujący, niż ten przytoczony wyżej. 55 goli i 10 asyst. Bayern, jeżeli wygra z PSG, zdobędzie drugą w swej historii potrójną koroną. Po pierwszą sięgnął w 2013 roku, kiedy Roberta Lewandowskiego nie było jeszcze w tym zespole. Zresztą dwa z trzech tamtych trofeów „Die Roten” zdobyli… kosztem Polaka, bo w Bundeslidze wyprzedzili Borussię Dortmund i ten sam zespół – z naszym kapitanem w składzie – pokonali w finale Ligi Mistrzów na Wembley.

W niedzielę „Lewy” stanie po raz drugi przed szansą wygrania Champions League. A nam wypada powiedzieć jedno. Robercie, spełnij swoje marzenia.




Na zdjęciu: Robert Lewandowski, wraz z kolegami z Bayernu Monachium, wypatruje triumfu w Lidze Mistrzów.

Fot. Pressfocus


Finał Ligi Mistrzów
Niedziela, 23 sierpnia, Lizbona, Estadio da Luz, godz. 21.00,

Paris Saint-Germain – Bayern Monachium
Sędziuje Daniele Orsato (Włochy).

Przypuszczalne składy

PSG

Rico

Kehrer, Kimpembe, Thiago Silva, Bernat

Herrera, Marquinhos, Paredes

Di Maria, Mbappe, Neymar


Bayern

Lewandowski

Gnabry Mueller Periszić

Goretzka Alcantara

Davies Alaba Suele Kimmich

Neuer




2
RAZY
finał rozgrywek o Puchar Europy odbył się w Lizbonie. W 1967 roku, na Estadio Nacional, czyli obiekcie innym niż ten, na którym rozegrane zostanie dzisiejsze spotkanie, Celtic Glasgow pokonał 2:1 Inter Mediolan. W 2014 roku, już na Estadio da Luz, Real Madryt pokonał, po dogrywce, Atletico Madryt 4:1. Obiekt Benfiki Lizbona stanie się tym samym 16 europejskim stadionem, na którym decydujące starcie najważniejszych rozgrywek odbędzie się więcej niż jeden raz.


Włoch po raz ósmy

45-letni Daniele Orsato, pochodzący z Montecchio Maggiore w północnych Włoszech, poprowadzi jutrzejszy finał Ligi Mistrzów. Z sędziowaniem arbiter ten zwiąany jest niemal od zawsze, bo karierę, od prowadzenia meczów dzieci, rozpoczął już w wieku 17 lat. W 2010 roku został arbitrem międzynarodowym FIFA.

W swoim dorobku ma 229 spotkań w Serie A i 31 meczów Ligi Mistrzów. Sędziował również w rozgrywkach międzypaństwowych, choć nigdy nie znalazł się w poczcie arbitrów na wielkim turnieju. Orsato to ósmy Włoch, który sędziuje w decydującej rozgrywce o najważniejsze europejskie trofeum. Ostatnim był Nicola Rizzoli, który gwizdał w finale Ligi Mistrzów 2013.