Liga Mistrzów. Szkoła życia

Mistrzowie Polski dzielnie walczyli, ale nie zdołali zdobyć punktów z Fehervarem.


Gra w hokejowej LM to dla naszych drużyn prawdziwa szkoła życia i… przeżycia. Hokeiści GKS-u Katowice w 5. występie podejmowali węgierski Fehervar AV 19, który na co dzień gra w Ice HL. I od razu było widać różnice dotyczące poziomów, na których rywalizują. Katowicka ekipa takie mecze w takim tempie rozgrywa od święta, zaś goście mają w każdej kolejce ligowej. Iskry leciały, ale ostatecznie goście cieszyli się z kompletu punktów. Gospodarzom nie można odmówić ambicji, ale ciut, ciut zabrakło do pełni szczęścia.

Polak – Madziar dwa bratanki, ale przyjaźń będzie tylko na trybunach, bo na tafli będzie twarda walka – tak mówił przed meczem trener gospodarzy, Jacek Płachta. – Z GKS-em mam pewne rachunki do wyrównania, bo gdy prowadziłem zespół z Oświęcimia, przegrałem w ćwierćfinale play offu. Tak więc teraz nie mogę się doczekać, by zrewanżować się rywalom – stwierdził trener przyjezdnych, [Kevin Constantin].

Pod nieobecność dwóch czołowych napastników: Grzegorza Pasiuta i Patryka Krężołka trenerzy dokonali roszad w formacjach. Węgierski zespół rozpoczął z impetem i John Murray od pierwszych chwil miał sporo pracy. W 5 min uchronił zespół przed stratą gola, bo Istav Bartelis z bliskiej odległości nie zdołał go pokonać. W rewanżu wyśmienitą sytuację zmarnował Joona Monto, który zwiódł Oliviera Roya i dwa razy nie trafił niemal do pustej bramki. Gola nie strzelisz to gola dostaniesz – takie powiedzenie funkcjonuje w środowisku i znalazło potwierdzenie w tej potyczce. W 8 min goście bezkarnie wjechali do tercji GKS-u i Janos Hari pokonał Murraya. Goście byli w ciągłym natarciu i szukali kolejnych szans na podwyższenie rezultatu. W 16 min Natan Vertes miał dogodną sytuację, ale krążek został zatrzymany przez Murraya. Przyjezdni mieli przewagę i uwidoczniło się to w strzałach celnych 5-13. W tej sytuacji hokeiści GKS-u powinni się cieszyć, że stracili tylko jednego gola.

A w kolejnej odsłonie wiele się działo i zobaczyliśmy aż 4 gole. Goście przyśpieszyli tempo akcji i zaczęły się mnożyć błędy gospodarzy. Najpierw Brett Findlay wykorzystał pierwszą z podwójnej kary Mateusza Bepierszcza, a potem Akos Mihaly podwyższył na 3:0, wykorzystując błąd w ustawieniu. W szeregach gospodarzy zrobiło się nerwowo i atmosfera udzieliła się przede wszystkim Murrayowi. Reprezentacji golkiper 2 razy otrzymał karę mniejszą i było gorąco.

Gdy Pulkkinen zmniejszył straty była nadzieja na następne trafienia. Jednak na kolejne musieliśmy czekać do 40 min, kiedy to Bartosz Fraszko w osłabieniu po brawurowej akcji umieścił krążek w siatce. Kibice mieli nadzieję na korzystny rezultat. Na lód wyjechała rolba, by udoskonalić taflę, ale zepsuła się. Po kilku minutach ruszyła i uniknęliśmy kompromitacji.

Goście już na początku 3. tercji chcieli rozstrzygnąć losy tej potyczki. Ruszyli z impetem na bramkę GKS-u. Jednak napór trwał krótko i, co najważniejsze, nie było bramek. Gospodarze nie mieli nic do stracenia i ambitnie ruszyli do przodu, szukając swojej szansy. Gdy 45 min do boksu kar powędrował po raz drugi Daniel Szabo, była okazja doprowadzić do remisu. Kilka akcji w tej przewadze było dobrze rozegranych, ale krążek nie wpadł do siatki. A potem rozgorzał twardy bój i na tafli mocno iskrzyło. Jedni i drudzy wyciskali ostatnie soki spod wątroby, by uzyskać korzystny rezultat. W 51 min Murray interweniował w nadzwyczajnych okolicznościach i uratował GKS przed stratą gola. Ambitna gra gospodarzy nie została nagrodzona golem. Na 45 sek. przed końcem trener Płachta poprosił o czas i rozrysował akcję z wycofaniem bramkarza. I tak też się stało, ale na 4 sek. przed końcem Hari z dystansu trafił do pustej bramki.


GKS KATOWICE – FEHERVAR AV19 2:4 (0:1, 2:2, 0:1)

0:1 – Hari – O’Brien (7:44). 0:2 – Findlay – Petan (23:25, w przewadze), 0:3 – Mihaly – Szabo (25:36), 1:3 – Pulkkinen – Lehtonen (27:43, w przewadze), 2:3 – Fraszko – Monto (39:14, w osłabieniu), 2:4 – Hari (59:56, do pustej).

Sędziowali: Tomas Hronsky (Słowacja) i Krzysztof Kozłowski – Andrzej Nenko i Michał Gerne. Widzów 1320.

KATOWICE: Murray (4); Kolusz – Rompkowski, Mikkola (2) – Wanacki, Kruczek – Wajda, Musioł, Maciaś; Magee – Monto – Fraszko, Hitosato – Lehtonen – Bepierszcz (4), Blomqvist – Pulkkinen – Olsson, Prokurat (2) – Smal – Ciepielewski. Trener Jacek PŁACHTA.

FEHERVAR: Roy; Nilsson (2) – O’Brien (2), Campbell (2) – Fournier, Szabo (4) – Stipsicz, Horvath – Betker; Kurlat – Hari – Newell, Petan – Findlay – Erdely, Terbocs – Bartalis – Vertes, Mihaly – Nemeth – Retflavi. Trener Kevin CONSTANTIN.

Kary: Katowice – 12 min, Fehervar – 14 (4 tech.) min.

Liczby

11

SEKUND brakowało do końca kary Henrika Nilssona gdy Teemu Pulkkinen zdobył 1. gola.

21

SEKUND brakowało do końca kary Murraya gdy Bartosz Fraszko zdobył kontaktowego gola.

82

SEKUNDY gospodarze grali podwójnym osłabieniu (kary dla Jakuba Prokurata i Murraya), ale ten trudny moment zdołali obronić.

Grupa D

W drugim meczu: Rogle Angelholm – Lions Zurych 2:1 (1:0, 1:0, 0:1).

1. Rogle 5 15 21:8

2. Lions 5 10 19:6

3. Fehervar 5 3 8:23

4. Katowice 5 2 10:20


Fot. Tomasz Kudala/PressFocus