Liga Mistrzów. Tytułu bronić trudno

Francuskie Lille, to pierwszy rywal Chelsea, triumfatora LM z ubiegłego roku, w fazie pucharowej kolejnej edycji Champions League.


Nieco ponad tydzień temu zespół Chelsea, wygrywając finał Klubowych MŚ, zdobył swoje pierwsze trofeum w tym roku. Thomas Tuchel, szkoleniowiec „The Blues”, był z tego powodu bardzo zadowolony, ale warto zdradzić, jakie okoliczności towarzyszyły eskapadzie londyńskiego zespołu do Zjednoczonych Emiratów Arabskich.

– Po przylocie do Londynu mieliśmy aż sześciu przeziębionych zawodników od klimatyzacji w samolocie. Tam było ponad 30 stopni Celsjusza, a my wróciliśmy do minusowych temperatur. Dlatego w starciu z Crystal Palace nie spodziewałem się nadzwyczajnej wydajności mojego zespołu. Tym bardziej cieszy, że udało nam się to spotkanie wygrać – przyznał niemiecki szkoleniowiec „Niebieskich”, którzy bronią triumfu w Lidze Mistrzów. Opiekun tego zespołu nie powiedział wprost, że Champions League jest w tym sezonie priorytetem dla jego drużyny, choć po słowach jeszcze sprzed ostatniego starcia ligowego można wnioskować, że tak właśnie jest.

Tuchel, przed spotkaniem z Crystal Palac stwierdził, że strata do Manchesteru City, która wynosiła wówczas 16 punktów, nie wygląda dobrze. Przypomnijmy, że „Obywatele” przegrali z Tottenhamem i różnica nieco zmalała, ale wciąż wynosi 13 punktów. Na dodatek, by marzyć o mistrzostwie Anglii, trzeba wyprzedzić nie tylko Manchester City, ale też Liverpool, który ostatnio zmniejszył straty do lidera.

– Powiedzmy sobie wprost. W tym sezonie w Premier League walczymy o to, by zakończyć sezon w Top 4. Wiem, że wszyscy chcieliby czegoś więcej, ale wszyscy też widzą, jaka jest sytuacja. Po sezonie można usiąść i zastanowić się, co poszło nie tak. Dlaczego nie wygraliśmy Premier League. Teraz skupiamy się na realistycznym podejściu do tematu. Na pierwszą czwórkę na pewno nas stać – powiedział Tuchel, który dodał jednocześnie, że cały czas jego drużyna funkcjonuje zarówno w Lidze Mistrzów, Pucharze Ligi Angielskiej, jak i Pucharze Anglii. Jeżeli chodzi o drugie z wymienionych rozgrywek, to w nadchodzącą sobotę „The Blues” zagrają o drugie w tym roku trofeum, a ich rywalem w finale EFL Cup, będzie Liverpool.

Najpierw jednak czeka „Niebieskich” pierwszy mecz 1/8 finału LM z Lille. Rozegrany zostanie na Stamford Bridge w Londynie, a warto przypomnieć, jak to się stało, że „Niebiescy” nie awansowali do 1/8 finału LM z pierwszego miejsca w grupie, które zajmowali przecież przed ostatnią kolejką fazy grupowej. W piątym spotkaniu, po świetnym meczu, Chelsea rozbiła Juventus Turyn aż 4:0 i zwycięstwo w ostatnim meczu z Zenitem Sankt Petersburg oznaczało, że wygra rywalizację. W doliczonym czasie gry starcia na Stadionie Kriestowskim Zenit strzelił gola na 3:3. Juventus, tymczasem, swój mecz wygrał i wyprzedził angielski zespół o dwa punkty.

Zespół Lille, czyli rywal Chelsea, był jedną z rewelacji rundy grupowej LM. Ekipa z Francji wygrała rywalizację w grupie G i doznała w całych rozgrywkach tylko jednej porażki. Zespół, który dopiero drugi raz w historii zdołał przedrzeć się do 1/8 finału – poprzednio taka sztuka udała mu się w sezonie 2006/07 – nie ukrywa, że ma ambicję, aby wyeliminować obrońców trofeum. Dla obu zespołów nie będzie to pierwsze w historii starcie w Lidze Mistrzów. W sezonie 2019/20 los skojarzył obie ekipy w fazie grupowej Champions League. Oba spotkania, po 2:1, zakończyły się wówczas zwycięstwami londyńskiej ekipy i jeżeli teraz padną takie same rozstrzygnięcia, to „The Blues” zagrają w ćwierćfinale i zachowają szansę na obronę wywalczonego w ubiegłym roku trofeum.

– Na pewno wspaniale byłoby wygrać znów Ligę Mistrzów, ale my doskonale zdajemy sobie sprawę z tego, że to niewiarygodnie trudne zadanie. Wiemy, ile sił musieliśmy w to włożyć w zeszłym roku. Teraz, z całą pewnością, nie będzie łatwiej. Mało tego, wygrać Ligę Mistrzów dwa razy z rzędu, to coś arcytrudnego. Przecież tak niewielu zespołom w historii to się udało – powiedział Thomas Tuchel.

1/8 finału LM

Wtorek, 22 lutego, godz. 21.00

Chelsea – Lille OSC
Sędzia
– Jesus Gil Manzano (Hiszpania).

Rewanż 16 marca.


Fot. PressFocus