Liga Mistrzów. Wspiąć się na wyżyny

Jastrzębski Węgiel, w walce o półfinał Ligi Mistrzów, zmierzy się z włoskim gigantem. Który w zeszłym sezonie odpadł z rozgrywek wyeliminowany przez ZAKSĘ Kędzierzyn-Koźle.


Cucine Lube Civitanova, siatkarska potęga z Włoch, będzie rywalem Jastrzębskiego Węgla w ćwierćfinale Ligi Mistrzów. Pierwsze spotkanie rozegrane zostanie już dziś we Włoszech i trzeba przyznać, że „pomarańczowi” faworytem do zwycięstwa w tym starciu nie będą.

– Wiemy doskonale, że Lube to jeden z najlepszych zespołów na świecie. Dowiedli tego na przestrzeni kilku ostatnich sezonów, wygrywając w wielu rozgrywkach. Zbudowano drużynę, która myśli o tym, by wygrywać na każdym froncie. Mieli pewne problemy w tym sezonie, ale i my borykamy się z kłopotami. Mam jednak nadzieję, że to będzie ciekawy mecz. Postaramy się wygrać oba spotkania i awansować do półfinału Ligi Mistrzów – powiedział przed spotkaniem we Włoszech, Benjamin Toniutti, rozgrywający Jastrzębskiego Węgla.

Francuski zawodnik, mistrz olimpijski z Tokio, doskonale wie, z kim jego drużynie przyjdzie się mierzyć. W ubiegłym sezonie Toniutti rywalizował w Lidze Mistrzów przeciwko temu samemu zespołowi. ZAKSA Kędzierzyn-Koźle, której francuski rozgrywający był wówczas zawodnikiem, trafiła na Cucine Lube w ćwierćfinale. To była szalenie interesująca rywalizacja. W pierwszym spotkaniu we Włoszech zespół z Polski wygrał 3:1. W rewanżu Lube triumfowało 3:0 i o wszystkim decydował złoty set. Który zakończył się zwycięstwem kędzierzynian 16:14.

– Żeby wygrać ten mecz musimy zaprezentować się bardzo dobrze. Na trybunach, w przeciwieństwie do zeszłego sezonu, będą kibice, którzy będą Lube pomagać. Aby ograć ten zespół musimy wspiąć się na wyżyny naszych umiejętności. Trzeba zagrać perfekcyjny mecz. W zeszłym roku byłem zawodnikiem innego klubu. To co wydarzyło się wówczas nie ma dziś większego znaczenia. Musimy pokazać się we Włoszech z jak najlepszej strony, a następnie dobrze zagrać w rewanżu – powiedział reprezentant Francji.

W ubiegłym sezonie zawodnikiem włoskiego zespołu był, z kolei, Jan Hadrav. Czeski atakujący, który od początku bieżących rozgrywek spisuje się w barwach Jastrzębskiego Węgla bardzo dobrze, nie miał zbyt wielu okazji do tego, by zapisać się złotymi zgłoskami w historii Cucine Lube. Był rezerwowym i – co ciekawe – taką samą rolę podjął w Jastrzębiu-Zdroju. Los przyniósł czeskiemu zawodnikowi jednak coś innego i dziś, wobec urazów, jakich nabawił się Stephen Boyer, to właśnie Hadrava jest podstawowym zawodnikiem JW.

– Nie miałem zbyt wielu okazji do tego, by grać. Ale trenowałem i miałem szansę zobaczyć, jak taki klub funkcjonuje. Jak do tematu sportu podchodzą największe gwiazdy światowej siatkówki. Było to dla mnie bardzo duże doświadczenie. Liga włoska jest jedną z najlepszych na świecie. Cieszę się, że będę mógł zagrać przeciwko swojej byłej drużynie. Mam nadzieję, że zagramy dobry mecz. Doskonale zdajemy sobie sprawę z tego, z kim przyjdzie nam się mierzyć. Dlatego od siebie musimy dodać jeszcze więcej, by móc z takim rywalem powalczyć – powiedział Jan Hadrava, który jednocześnie porónał ligę włoską do polskiej. I ma bardzo ciekawe, z naszego punktu widzenia, spostrzeżenia, co do poziomów w jednej i drugiej lidze.

– Jestem przekonany, że PlusLiga Jest obecnie jedną z dwóch najmocniejszych lig na świecie. Właśnie z włoską ligą rywalizujemy o to, która z nich jest lepsza. W Polsce jest coraz więcej mocnych drużyn. Dlatego jedziemy do Lube, by walczyć o jak najlepszy wynik. Nasze szanse oceniam w kategoriach 50 na 50. Oba zespoły mogą ten mecz wygrać, jak również przegrać. Mam nadzieję, że zagramy dobre spotkanie. Czy to wystarczy do zwycięstwa? Zobaczymy – uśmiechał się „Honza”, który jednak woli, gdy mówi się do niego „Dżony”.


Na zdjęciu: Jan Hadrava w ubiegłym sezonie niewiele grał, ale był zawodnikiem Cucine Lube Civitanova. Teraz zmierzy się z włoskim rywalem w barwach Jastrzębskiego Węgla.
Fot. Tomasz Kudala/Pressfocus