Liga nadal będzie ciekawa

Legia Warszawa przełamała świetną serię Rakowa bez porażki.


Mecz w Warszawie był niezwykle ważny dla podopiecznych Kosty Runjaicia. Porażka z Rakowem prawdopodobnie pozbawiłaby ich szans na mistrzostwo Polski. Szkoleniowiec Legii miał jednak plan na spotkanie. Dodatkowo pomogli mu goście z Częstochowy. Szkoleniowiec Rakowa dokonał kilku zmian w porównaniu do ostatniej ligowej rywalizacji.

Na murawie zameldował się Patryk Kun kosztem świetnie dysponowanego w poprzednich rywalizacjach Jeana Carlosa Silvę. Oprócz tego w pierwszym składzie pojawił się Sebastian Musiolik. Jaki wpływ miały zmiany na grę Rakowa? Taki, że częstochowianie w 15 minucie najpierw mogli odetchnąć z ulgą, gdy Tomasz Pekhart trafił w słupek, a kilka chwil później mogli jedynie obserwować, jak Czech pokonuje Vladana Kovaczevicia. Co gorsza Raków nie potrafił się obudzić. Gospodarze napierali na bramkę częstochowian. Konsekwencją tego było drugie trafienie „wojskowych”.

Bartosz Kapusta dograł do Rafała Augustyniaka, który pokonał bramkarza gości. Legia świetnie rozegrała rzut rożny, a w dodatku miała szczęście. Piłka odbiła się od słupka i wpadła do bramki. Wydawało się, że lider ekstraklasy jest na kolanach, a gospodarze pewnie zmierzają po zwycięstwo. Nic bardziej mylnego. Raków dwie minuty później odpowiedział. Bartosz Nowak wykorzystał świetne dośrodkowanie Ivana Lopeza. Choć obaj pomocnicy nie byli dotychczas nazbyt widoczni, tak wypracowana przez nich sytuacja dała częstochowianom nadzieje na kolejne trafienia, ale przede wszystkim – wyrównanie losów rywalizacji.

Częstochowianie ruszyli na bramkę Dominika Hładuna, jednak przed przerwą nie zdołali doprowadzić do remisu. Po przerwie cień nadziei na to dał Rakowowi sędzia. Piotr Lasyk po starciu Bartosza Slisza z Giannisem Papanikolaou podyktował rzut karny. Arbiter jednak podbiegł do monitora i zmienił swoją decyzję. W powtórkach widać jednak, że pomocnik Legii nadepnął gracza częstochowian. Po chwili Raków mógł wyrównać z gry, jednak błędu Hładuna nie wykorzystali. Widać jednak było, że podopieczni trenera Papszuna nie zamierzają gospodarzom odpuścić. Legia z kolei podejmowała coraz większe ryzyko w grze defensywnej, co mogło zakończyć się dla niej tragicznie.

Jeden błąd wystarczył, by gospodarze znów wyszli na dwubramkowe prowadzenie. Trudno wyjaśnić, dlaczego Paweł Wszołek, strzelec gola nie był kryty praktycznie przez żadnego z obrońców. Najbliżej wahadłowego Legii był Lopez i nie był w stanie go zatrzymać. Ostatecznie zespół z Warszawy utrzymał serię bez porażki w lidze, która trwa od października. Podopieczni trenera Runjaicia dalej są niepokonani na Łazienkowskiej w obecnych rozgrywkach. Raków z kolei przegrał pierwszy mecz od początku września. Jego przewaga nad warszawianami wynosi już „tylko” sześć punktów, przez co rozgrywki w ekstraklasie nadal będą niezwykle ciekawe.


Legia Warszawa – Raków Częstochowa 3:1 (2:1)

1:0 – Pekhart, 15 min (asysta Muci), 2:0 – Augustyniak, 30 min (asysta Kapustka), 2:1 – Nowak, 32 min (głową, asysta Lopez), 3:1 – Wszołek, 64 min (asysta Mladenović)

LEGIA: Hładun – Ribeiro, Augustyniak, Jędrzejczyk – Mladenović, Kapustka (83. Celhaka), Josue (90+2. Strzałek), Slisz, Wszołek – Muci (83. Carlitos), Pekhart (76. Rosołek). Trener Kosta RUNJAIĆ.

RAKÓW: Kovaczević – Svarnas, Arsenić, Rundić (79. Wdowiak) – Tudor, Papanikolaou (72. Cebula), Koczergin (67. Lederman), Kun (67. Jean Carlos) – Lopez, Musiolik (46. Gutkovskis), Nowak. Trener Marek PAPSZUN.

Sędziował Piotr Lasyk (Bytom). Żółte kartki: Kapustka, Wszołek – Papanikolaou.


Fot. Adam Starszyński/Pressfocus