Liga Narodów. Bezradność to mało powiedziane

Choć Włosi przystąpili do tego meczu osłabieni i bez selekcjonera, to zaprezentowali futbol dla reprezentacji Polski nieosiągalny. Niemoc drużyny Jerzego Brzęczka w Reggio Emilia była zatrważająca i ocierała się o kompromitację.

Rozpoczynając mecz w Reggio Emilia biało-czerwoni wiedzieli już, że Holandia pokonała Bośnię i Hercegowinę. Z jednej strony, taki rezultat zapewnił nam realizację celu minimum, jakim było utrzymanie w najwyższej dywizji Ligi Narodów. Z drugiej strony, „Oranje” wskoczyli na fotel lidera naszej grupy, dlatego chcąc błyskawicznie go odzyskać, nie mogliśmy ponieść porażki.

100 procent zmian

Italia przystąpiła do tego meczu mocno osłabiona. Alberico Evani, zastępujący zakażonego Robero Manciniego, nie miał do dyspozycji innych zakażonych, na czele z Cirro Immobile, Marco Verattim, Federico Chiesą czy Leo Bonuccim. Otwierała się wielka szansa na wygraną i zarazem przerwanie świetnej serii 20 meczów bez porażki, śrubowanej przez rywali. Jerzy Brzęczek zaś wystawił jedenastkę w 100 procentach odmienną od tej, która w środę wygrała towarzysko z Ukrainą.

Fura szczęścia

Zdziesiątkowana Italia zaczęła bardzo mocno. Utrzymywała się przy piłce, atakowała, Polacy nie umieli złapać rytmu, wychodzić spod wysokiego pressingu, nie radzili sobie z dynamicznymi i wymieniającymi pozycje rywalami. Nie minęło 7 minut, a na bramkę Wojciecha Szczęsnego oddane zostały już dwa groźne strzały. W 20 minucie mogliśmy mówić o furze szczęścia, gdy do siatki trafił Lorenzo Insignie, ale francuski arbiter słusznie uznał, że uwagę Wojciecha Szczęsnego absorbował Andrea Belotti i po kilku chwilach namysłu podniósł rękę sygnalizując spalonego. Obraz meczu był jednak taki, że prawidłowy gol dla Włochów wydawał się tylko kwestią czasu.

Bezmyślność Krychowiaka

Wątpliwości nie było 7 minut później. Rywale krótko rozegrali rzut rożny, Federico Bernardeschi dośrodkował, a Grzegorz Krychowiak zupełnie bez sensu sprowadził do parteru Belottiego. Bez zawahania sędzia wskazał na 11. metr, a rzut karny bez trudu wykorzystał Jorginho i Włosi objęli zasłużone prowadzenie.

To była pełna dominacja, Polacy nie mieli jakichkolwiek argumentów, a Włosi się bawili – jak w 32 minucie, gdy Lorenzo Insignie sprytnie zagrał z rzutu wolnego do Belottiego, a temu brakło niewiele, by wstrzelić się wolejem. Nastał moment, gdy do rozegrania zdesperowany próbował cofać się Robert Lewandowski.

Kiedy rozbrzmiał gwizdek na przerwę, mogliśmy z rozżewnieniem wspomnieć kadrowy debiut Jerzego Brzęczka i tamtą grę na włoskiej ziemi, odważną, jakościową. 26 miesięcy temu a wczoraj? Przepaść, na niekorzyść teraźniejszości… Bez strzału, bez rzutu rożnego .45 minut totalnego dramatu, jeszcze większego niż 2 miesiące temu w Amsterdamie.

Czerwony Góralski

II połowę zaczęliśmy z trzema zmianami. W szatni zostali Jakub Moder, Sebastian Szymański i Kamil Jóźwiak (można było dumać, skąd dalszy kredyt zaufania do Krychowiaka i Arkadiusza Recy), a do gry Brzęczek desygnował Kamila Grosickiego, Jacka Góralskiego i Piotra Zielińskiego. Już po kilkudziesięciu sekundach doczekaliśmy się pierwszego strzału na włoską bramkę – Grosickiego, co prawda zablokowanego, ale wreszcie coś się zadziało.

Sygnał do walki dał też Góralski, ożywiając środek pola, tyle że nie w taki sposób, jakiego oczekujemy. Uzbierał dwie żółte kartki za faule na Belottim. Już ten pierwszy mógł zostać wyceniony na czerwień, ale arbiter był jeszcze łaskawy, dlatego w osłabieniu Polska grała „dopiero” od 77 minuty. Italia szybko poprawiła wynik.

W 83 minucie Insignie obsłużył Domenico Berardiego, ten spokojnie poradził sobie z Recą i trafił w krótki róg.
Pojutrze – w ostatniej kolejce Ligi Narodów – podejmujemy Holandię na Stadionie Śląski. Spadliśmy na 3. miejsce, są jeszcze teoretyczne szanse na wygranie grupy i awans do turnieju finałowego LN, ale z taką grą, jak wczoraj, trudno poważnie o tym myśleć.
Wojciech Chałupczak


Włochy – Polska 2:0 (1:0)

1:0 – Jorginho, 27 min (karny), 2:0 – Bernardi, 83 min.

WŁOCHY: Donnarumma – Florenzi, (89. Di Lorenzo) Acerbi, Bastoni, Palmieri – Barella, Jorginho, Locatelli – Bernardeschi (64. Berardi), Belotti (79. Okaka), Insigne (89. El Shaarawy). Trener Alberico EVANI.

POLSKA: Szczęsny – Bereszyński, Glik, Bednarek, Reca – Szymański (46. Zieliński), Krychowiak, Moder (46. Góralski), Linetty (74. Milik), Jóźwiak (46. Grosicki) – Lewandowski. Trener Jerzy BRZĘCZEK.

Sędziował Clément Turpin (Francja). Mecz bez udziału publiczności.
Żółte kartki: Belotti – Krychowiak, Góralski, [czerwona] Góralski (77, druga żóła).


Na zdjęciu: Robert Lewandowski z przodu w mecz z Włochami był mocno osamotniony.

Fot. Leszek Szymański/PAP