Liga Narodów. Finał nieco bliżej

Piąty turniej eliminacyjny Ligi Narodów w Lipsku jawił się dla biało-czerwonych jako najłatwiejszy, bo rywale w światowym rankingu są nieco niżej skalsyfikowani. A tymczasem reprezentacja Polski, w ekspertymentalnym składzie, w inaugrucyjnym spotkaniu pokonała niezwykle żywiołowo grającą Japonią 3:1. Można wybrzydzać, bo straciliśmy pierwszego seta i Vital Heynen tupał, psioczył ile wlezie, ale potem się uspokoił, bo nasi siatkarze wrócili do swojej niezłej gry i okazali się lepsi od Azjatów. To jednak dopiero początek tego co nas czeka w tej imprezie, bo przecież reprezentacja Niemiec, nasz dzisiejszy rywal, do łatwych nie należy. Niemniej liczymy na wygrane z gospodarzami oraz Portugalią, a wówczas jest szansa zakwalifikowania się do Final Six w Chicago.

Wściekły Heynen

Heynen na turniej w Lipsku stworzył niezwykle eksperymentalny skład i jego autorski pomysł mógł się okazać fiaskiem już w pierwszym meczu z Japończykami. A tymczasem zespół się obronił i zdobył komplet punktów. Marcin Komenda więcej niż dobrze kierował zespołem i sporo posyłał piłek do środkowych: Karola Kłosa oraz Mateusza Bieńka i oni byli skuteczni. Pozostali również stanęli na wysokości zadania, bo Komenda starał się wykorzystać wszystkie akcje z lewego oraz prawego skrzydła. Aleksander Śliwka zwłaszcza, zaś Bartosz Bartosz nieco mniej nękali rywali z jednej strony, zaś z drugiej Maciej Muzaj. To wszystko zanotowaliśmy dopiero od drugiej odsłony.

Liga Narodów. Decydujące starcie

W pierwszej sprytni, niezwykle żywotni byli niezwykle skuteczni w kontratakach i w rezultacie po drugiej przerwie technicznej zyskali 3 „oczka” przewagi” i odnieśli zasłużone wygraną. Wszystkie statystyczne zestawiania były podobne, ale w kontrze nasi siatkarze wyraźnie przegrali z Japończykami. W czasie seta Heynen był wściekły ile wlezie tupał, krzyczał i… próbował uspakajać skołatane nerwy swoich podopiecznych. Nic z tego nie wyszło, ale w kolejnych partiach było już znacznie lepiej.

Wyciąganie wnioski

Nerwowość przede wszystkim przy wyprowadzaniu kontr – to było źródło niepowodzenia w I secie. Jednak wnioski zostały szybko wyciągnięte i w kolejnej odsłonie biało-czerwoni nieco zneutralizowali kontry rywali i mogli się skupić na swojej grze. Tym razem zagraliśmy niezwykle skutecznie w ataku (70 % – 55%), ale w końcu ograniczyliśmy skuteczne „kiwki” rywali niemal do zera. Niemniej Yuij Nishida, atakujący Japończyków, dawał się we znaki, ale i on – nieco później – został zatrzymany.

Wygrana w II partii pozwoliła mieć nadzieję na końcowy sukces. Jednak „siatkarscy kamikadze” nieformalnie dowodzenie przez dobrze nam znanego Philippa Blaina, podjęli walkę i przeżywaliśmy trudne chwilę, ale na własne życzenie. Kiedy w III secie wygraliśmy na przewagi to odetchnęliśmy z ulgą, ale Japończycy byli niezwykle groźni. Masahiro Sekita, rozgrywający mierzący zaledwie 175 cm oraz wspomniany Nishida oraz dobrze nam znany libero Taichiro Koga ani na chwilę nie zamierzali rezygnować z korzystnego wyniku. Jednak w decydujących momentach nasi siatkarze zdobyli punkty po złej zagrywce rywali oraz udanym bloku. W IV secie było już znacznie lżej, bo nasi siatkarze cały czas prowadzili, choć Azjaci doprowadzili do remisu 17:17. Jednak końcowe fragmenty już należały do naszego eksperymentalnego zespołu. Doświadczenie środkowych oraz Aleksandra Śliwki przy sporym współudziale Komendy wzięło górę. Można wybrzydzać na grę, ale ostatecznie liczy się końcowy efekt. Polonia w Chicago już zaciera ręce na przyjazd siatkarzy na turniej Final Six, bo jest szansa, że zobaczą swoich ulubieńców akcji. Tylko trzeba jeszcze wygrać dwa mecze z Niemcami oraz Prtugalią i czekać na potknięcie Włochów w Brazylii.

 

Polska – Japonia 3:1 (22:25, 25:19, 27:25, 25:20)

POLSKA: Komenda (3), Śliwka (13), Bieniek (14), Muzaj (16), Bednorz (11), Kłos (12), Wojtaszek (libero) oraz Janusz, Flipiak (2). Trener Vital HEYNEN.
JAPONIA: Sekita, Yanagida (4), Yamauchi (5), Nishida (26), Ishikawa (19), Onodera (7), Koga (libero) oraz Otake (1), Dekita, Fuji, Takano, Fukuzawa (6). Lee (2). Trener Yuichi NAKAGAICHI.
Sędziowali: Ibrahim Ali (Bahrajn) i Stefano Cesare (Włochy). [Widzów] 1115.
Przebieg meczu
I: 10:9, 15:14, 17:20, 22:25.
II: 8:10, 15:13, 20:17, 25:19.
III: 9:10, 15:14, 19:20, 27:25.
IV: 10:8, 15:12, 20:18, 25:20.
Bohater – Aleksander ŚLIWKA.

Murapol, najlepsze miejsca na świecie I Kampania z Ambasadorem Andrzejem Bargielem

 

ZACHĘCAMY DO NABYWANIA ELEKTRONICZNYCH WYDAŃ CYFROWYCH

e-wydania „SPORTU” znajdziesz TUTAJ