Liga Narodów. Horror na zakończenie

Nasze siatkarki na zakończenie turnieju w belgijskim Kortrijk mierzyły się z Rosją. Zwykle to rywalki są faworytkami, ale tym razem wyżej stały akcje naszej drużyny. Trener Rosjanek, Wadim Pankow, rozgrywki Ligi Narodów potraktował wybitnie szkoleniowo. Największe gwizdy zostawił w domu i ogrywa młode i mniej doświadczone zawodniczki. Chyba jednak nawet on nie spodziewał się, że jego drużyna będzie spisywała się tak koszmarnie.

Do starcia z biało-czerwonymi Rosjanki wygrały tylko raz, ponosząc sześć kolejnych porażek. Jacek Nawrocki, szkoleniowiec Polek, przestrzegał jednak przed lekceważeniem rywalek. – Trzeba się z nimi liczyć. Są nieobliczalne. Potrafią grać znakomicie, by za chwilę popełniać proste błędy. Musimy podejść do meczu z chłodną głową, nie dać się zablokować i naciskać zagrywką. Ważne, aby nasza gra się kleiła – zdradził receptę na sukces.

Zmiany po zwycięstwo

Trener biało-czerwonych miał rację. Rosjanki mocno się postawiły. Grały bardzo twardo. Nasze zawodniczki za to się bardzo męczyły. Nie potrafiły złapać odpowiedniego rytmu. Nawet zwykle niezawodna Malwina Smarzek miała chwile słabości, gdy nie mogła skończyć kilku ataków z rzędu. Na początku meczu dobrze wspomagała ją Magdalena Stysiak. Nasza młoda i wysoka przyjmująca, tak jak w poprzednim starciu z Belgią, imponowała siłą ataku. Jej potężne zbicia siały spustoszenie w defensywie rywalek. Mecz był jednak wyrównany, bo Rosjanki potrafiły skutecznie odpowiedzieć. Zwykle robiła to Ksenia Parubiec. Dopiero po drugiej przerwie technicznej Polki zyskały przewagę. Przede wszystkim zaskoczyły rywalki zagrywką. Stysiak i Marlena Pleśnierowicz odrzuciły Rosjanki od siatki, a dzieła zniszczenia dokończyła Smarzek.

Gdy w drugiej partii nasze zawodniczki prowadziły 7:4, wydawało się, że znalazły sposób na przeciwniczki. Nic z tego. Nie utrzymały jednak dobrej dyspozycji. ich gra falowała. Co zyskiwały przewagę, po chwili ją traciły. To samo dotyczyło Rosjanek. Te również miały kłopot z trzymaniem poziomu. Obaj trenerzy, Nawrocki i Pankow, mieli więc wiele powodów do zdenerwowania. Nic też dziwnego, że przy takich wahaniach formy o wyniku zdecydował dopiero tie break.

Lepiej zaczęły go Rosjanki (4:2). Polski, prowadzone przez swoją liderkę Smarzek, szybko jednak zdołały odrobić strat. Przy zmianie stron już prowadziły (8:7), a potem pokazały wielką klasę. Od stanu 8:9 nie pozwoliły rywalkom zdobyć nawet punktu. W głównej roli wystąpiła rozgrywająca Pleśnierowicz. Nie zagrywała mocno, ale precyzyjnie. Rosjanki kompletnie nie potrafiły sobie poradzić z jej serwisem. Były zmuszone za darmo przebijać piłkę, a gdy decydowały się na mocny atak, odbijały się od bloku Polek, jak od muru.

Dzięki wygranej nasza drużyna praktycznie może być pewna utrzymania w elicie, a nawet zachowała szansę na awans do turnieju finałowego.

Polska – Rosja 3:2 (25:23, 24:26, 25:27, 25:20, 15:9)

POLSKA: Pleśnierowicz (6), Mędrzyk (8), Kąkolewska (5), Smarzek (33), Stysiak (17), Stenzel (libero) oraz Efimienko-Młotkowska (5), Nowicka, Alagierska (3), Grajber, Różańska, Witkowska (11). Trener Jacek NAWROCKI.
ROSJA: Romanowa (3), Parubiec (23), Jefimowa, (9), Jurinskaja (12), Łazarenko (5), Kuryło (13)
Filipienko (libero) oraz Kotikowa (2), Orłowa (1).Trener Wadim PANKOW.
Sędziowali Simone Santi (Włochy) i Zsolt Tibor Mezoffy (Węgry). Widzów 700.

Przebieg meczu
I: 9:10, 13:15, 20:18, 25:23.
II: 7:10, 14:15, 20:18, 24:26.
III: 9:10, 15:12, 20:19, 24:25, 25:27.
IV: 10:7, 15:10, 20:14, 25:20.
V: 5:3, 10:9, 15:9.
Bohaterka – Malwina SMARZEK.

 

ZACHĘCAMY DO NABYWANIA ELEKTRONICZNYCH WYDAŃ CYFROWYCH

e-wydania „SPORTU” znajdziesz TUTAJ