Liga Narodów Kobiet. Punkt z niedosytem

To były chyba dwa najlepsze sety Polek w tegorocznej Lidze Narodów. Turczynki w dwóch pierwszych partiach niewiele miały do powiedzenia, a przecież zaliczają się do światowej czołówki. W grze naszej drużyny każdy element był na wysokim poziomie: atak, rozegranie, serwis. Blok i przyjęcie zagrywki. Znakomicie czuła się Magdalena Stysiak. Nasza największa nadzieja na przyszłość wprawdzie w przyjęciu kilka razy się nie popisała, ale nadrabiała to w ataku. Jej silne i dokładne zbicia przynosiły sporo pożytku biało-czerwonym. Tylko w pierwszym secie atakiem zdobyła siedem punktów. Jak zwykle w grze ofensywniej imponowała też Malwina Smarzek, z łatwością radząc sobie z Turczynkami.

W ekipie rywalek szarpała Ebrar Karakuret, ale nasze zawodniczki miały na nią sposób. Cały czas serwowały w nią, a następnie, gdy dostawała piłkę do ataku, od razu skakały podwójnym blokiem. Taktyka ta była wręcz zabójczo skuteczna. Reprezentantka Turcji kilka razy boleśnie przekonała się o silne naszego bloku. Agnieszka Kąkolewska, Kamila Witkowska i Stysiak stanowiły mur nie do sforsowania.

Polki pewnie zwyciężyły w dwóch pierwszych setach, zmuszając trenera Turcji, Giovanniego Guidettiego do sięgnięcia do rezerwowe. Strzałem w 10 okazało się wprowadzenie na parkiet Gozde Yilmaz. 27-letnia atakująca Eczacibasi Vitra Stambuł początek miała koszmarny, bo zepsuła trzy pierwsze ataki.
Guidetti wytrzymał jednak presję. Nie zdjął jej z parkietu, a ta odwdzięczyła się znakomitą grą. Była nie do zatrzymania. Jako jedyna radziła sobie z wysokim blokiem naszej drużyny. Gdy zawodziła siła, stosowała sprytne kiwki lub obijała ręce naszych blokujących. A były to sposoby bardzo skuteczne.

Udane ataki Yilmaz pobudziły do lepszej postawy jej koleżanki. O swoich nieprzeciętnych umiejętnościach przypomniały sobie Karakurt, Zehra Gunes oraz Meliha Ismailoglu. Ta ostatnia ani przez chwilę nie traciła wiary w sukces, cały czas mobilizując swoje koleżanki. Z kolei Gunes raz za razem popisywała się atakami z tzw. 'krótkiej”.

Polki, po słabym trzecim secie, nie pękły, ale podjęły walkę. To była gra cios za cios. Niestety, więcej argumentów miały rywalki. Nasze zawodniczki, niestety, grając pod presją popełniały coraz więcej błędów, nawet w prostych sytuacjach. Taka „wpadka” przytrafiła się choćby Stysiak, która zbyt szybko chciała uderzyć przechodzącą piłkę i przełożyła rękę na stronę rywalek. Z kolei Kąkolewska popisała się udanym blokiem, ale przy okazji dotknęła ręką siatki. Takie właśnie błędy kosztowały naszą drużynę zwycięstwo.

Mimo porażki Polki wciąż zachowują szansę na awans do turnieju finałowego. Przypomnijmy, że wystąpi w nim sześć najlepszych drużyn, lub pięć, jeśli Chiny – gospodarz zawodów – zajmie pozycję niższą niż szósta.

Turcja – Polska 3:2 (22:25, 18:25, 25:16, 25:20, 15:12)

TURCJA: Ozbay (4), Karakurt (30), Gunes (18), Yildrim, Ismailoglu (9), Caliskan (4), Akoz (libero) oraz Yilmaz (16), Ercan (3), Guveli (2), Unal. Trener Giovanni GUIDETTI.

POLSKA: Nowicka (8), Grajber (6), Kąkolewska (9), Smarzek (14), Stysiak (17), Witkowska (10), Stenzel (libero) oraz Górecka, Alagierska, Różańska (2), Mędrzyk (4). Trener Jacek NAWROCKI.

Sędziowali Khaled Al-Zughaibi (Arabia Saudyjska) i Sze lai Cedric Chung (Hongkong). Widzów 700.

Przebieg meczu

I: 9:10, 10:15, 18:20, 22:25.
II: 10:9, 12:15, 14:20, 18;25.
III: 10:9, 15:10, 20:13, 25:16.
IV: 10:9, 15:14, 20:16, 25:20.
V: 5:4, 10:7, 15:12.

Bohaterka – Ebrar KARAKURT.

 

Na zdjęciu: Przez dwa sety Natalia Mędrzyk i jej koleżanki nie miały problemów ze sforsowaniem bloku Turczynek.

ZACHĘCAMY DO NABYWANIA ELEKTRONICZNYCH WYDAŃ CYFROWYCH

e-wydania „SPORTU” znajdziesz TUTAJ