Liga Narodów. Niezawodni mistrzowie

Biało-czerwoni w katowickim „Spodku” oficjalnie rozpoczęli nowy sezon reprezentacyjny. Trener naszej drużyny, Vital Heynen, w pierwszym turnieju postanowił wystawić wszystko, co ma najlepszego, czyli w większości graczy, którzy w ubiegłym roku sięgnęli po mistrzostwo świata. Szkoleniowiec mimo to wypowiadał się z rezerwą i nie oczekiwał zbyt wiele od swoich podopiecznych. – Nie jesteśmy jeszcze w takiej formie, w jakiej rok temu zostaliśmy mistrzami świata. Daleko nam od tamtej dyspozycji, ale to normalne. Jeśli w trakcie tego pierwszego weekendu zagramy dobrze, będę naprawdę zaskoczony – mówił.

W pierwszym spotkaniu nasi siatkarze zmierzyli się z Australią. Drużyna ta do potęg nie należy, ale Polakom kolarzy się nie najlepiej. To z nią przegrali w czasie igrzysk olimpijskich w Londynie, skazując się na walkę w ćwierćfinale z Rosją.

W pierwszym secie obawy Heynena nie znalazły potwierdzenia. Nawet jeśli Michał Kubiak i spółka dalecy są od mistrzowskiej formy, na tle Australijczyków i tak wyglądali jak profesorowie. Zaczęli mecz, jakby po drugiej stronie siatki stali juniorzy. Byli przynajmniej o kilka klas lepsi od rywali. Doskonale zagrywali, byli skuteczni w bloku i ofensywie. Z łatwością zdobywali kolejne punkty. Wielkie wrażenie robiły atomowe zbicia Dawida Konarskiego ze skrzydła oraz Mateusza Bieńka ze środka siatki.

Gdy po pierwszym secie wydawało się, że Polacy wygrają łatwo i szybko, ich impet znacznie osłabł. Do głosu doszli rywale. Pokazali, że w siatkówkę grać potrafią. Libero Luke Perry uwijał się w obronie, rozgrywający Harrison Peacock coraz częściej wykorzystywał swoich środkowych i Heynen miał powody do zdenerwowania. A że jest impulsywny, oberwało się m.in. Arturowi Szalpukowi i Tomaszowi Fornalowi.

Umiejętności Australijczykom wystarczyło jednak tylko na wygranie drugiej partii. W dwóch kolejnych, choć nasi gracze nie prezentowali się tak efektownie, jak na początku spotkania zwyciężali pewnie.

Polacy w kolejnych meczach zmierza się dzisiaj z USA i w niedzielę z Brazylią.

 

Michał Micor, Włodzimierz Sowiński

 

Polska – Australia 3:1 (25:15, 24:25, 25:21, 25:14)

POLSKA: Drzyzga, Szalpuk, Nowakowski, Konarski, Fornal, Bieniek, Zatorski (libero) oraz Bołądź, Łomacz, Śliwka, Kwolek, Kochanowski. Trener Vital HEYNEN.

AUSTRALIA: Peacock, Smith, Graham, Williams, Walker, O’Dea, Perry (libero) oraz Staples, Weir, Dosanjh, Richards, Stockton. Trener Mark LEBEDEW.
Sędziowali Erdal Akinci (Turcja) i Stefano Cesare (Włochy). Widzów 7916.

Przebieg meczu
I: 10:4, 15:6, 20:8, 25:15.
II: 8:10, 15:14, 19:20, 24:26
III: 10:8, 15:10, 20:14, 25:21.
IV: 10:7, 15:10, 20:12, 25:14.
Bohater – Dawid KONARSKI.

W pierwszym wczorajszym meczu USA – Brazylia 0:3 (22:25, 22:25, 23:25).

 
Na zdjęciu: O umiejętnościach gry w bloku Dawida Konarskiego (z lewej) i Mateusza Bieńka przekonał się Max Steples.