Liga Narodów. Chiński pokaz siły

Biało-czerwone w Lidze Narodów do tej pory radziły sobie bardzo dobrze. W starciu z Chinami nie były jednak faworytkami. Rywalki to mistrzynie olimpijskie i brązowe medalistki mistrzostw świata. Do tego grały przed własną publicznością. Nic dziwnego, że ich trenerka Lang Ping skończyła z eksperymentami i wystawia najlepsze zawodniczki. Przeciwko Polkom wyszły więc na parkiet m.in. Ting Zhu oraz Ni Yan. Ta druga uchodzi za najlepszą blokującą świata i nasze zawodniczki szybko przekonały się, że są to uzasadnione opinie. Z jej bokiem nie radziły sobie nawet Malwina Smarzek oraz Magdalena Stysiak, czyli nasze główne „strzelby” Zwłaszcza ta druga zaliczyła kilka bolesnych „czap”.

Polki grały słabo. Chyba były trochę speszone siłą i renomą Chinek. Trudne chwile przeżywała nasza młoda rozgrywająca Julia Nowicka – kontuzjowana jest Joanna Wołosz, Marlena Pleśnierowicz dostała urlop, bo przygotowuje się do ślubu – która została rzucona na głęboką wodę. Musiała się mnóstwo nabiegać, by w ogóle dotknąć piłkę. Jej koleżanki miały bowiem ogromne problemy z przyjęciem zagrywki. Nowicka robiła, co mogła, ale szans na „oszukanie’ bloku rywalek nie miała. Zwykle starała się w miarę dokładnie dograć piłkę do skrzydeł, co też nie zawsze się udawało. Polki z sytuacyjnych piłek sobie nie radziły. Martyna Grajber cztery razy z rzędu odbiła się od bloku Chinek. Jacek Nawrocki, trener naszej drużyny, już się więcej nad nią nie znęcał i ściągnął z parkietu.

Chinki grały luźno i efektownie. Nie prezentowały nic wielkiego, ale ich siła i pewność siebie robiły ogromne wrażenie. Praktycznie po każdym ich ataku nie było co zbierać.

Z każdym kolejnym setem Polki spisywały się coraz lepiej. Zdobywanie punktów wciąż jednak przychodziło im jednak z trudem. Nasze zawodniczki zaczęły jednak blokować. Agnieszce Kąkolewskiej, Natalia Mędrzyk i Stysiak udało się nawet zatrzymać bezkarnie do tej pory atakującą Zhu. Wystarczył jednak zryw Chinek, by nadzieje na dobry wynik prysły. Zresztą, biało-czerwone same sobie utrudniały zadanie. Gdy bowiem wydawało się, że łapią rytm, popełniały podstawowe błędy.

Trochę emocji było dopiero w końcówce trzeciej odsłony. Chinki prowadziły pewnie (24:19) i wydawało się, że bez problemów zakończą spotkanie. Za szybko się rozluźniły. Przy zagrywce rezerwowej Kamili Witkowskiej nasze zawodniczki obroniły trzy meczbole. Nawet trenerka rywalek, Lang Ping, się zaniepokoiła i poprosiła o przerwę. Niestety nasza środkowa nie wytrzymała presji. Przy stanie 22:24 posłała zagrywkę daleko poza pole gry, nie dając nawet Chinkom szans na pomyłkę.

Juro przed naszą drużyną kolejne trudne wyzwanie. O godzinie 10.00 (czasu polskiego) zagrają ze Stanami Zjednoczonymi.

 

Chiny – Polska 3:0 (25:12, 25:18, 25:22)

CHINY: Yao, Li (10), Yan (5), Gong (8), Zhu (13), Hu (11), Lin (libero) oraz Ding, Zeng (1). Trenerka Lang PING.

POLSKA: Nowicka (2), Stysiak (8), Kąkolewska (3), Smarzek (15), Grajber, Efimienko-Młotkowska (2), Stenzel (libero) oraz Jagła (libero), Różańska, Witkowska (2), Mędrzyk (5). Trener Jacek NAWROCKI.

Sędziowali Shin Muranaka (Japonia) i Sze Lai Cedric Chung (Hongkong). Widzów 2000.

Przebieg meczu
I: 10:4, 15:5, 20:11, 25:12.
II: 10:6, 15:10, 20:13, 25:18.
III: 10:8, 15:13, 20:14, 25:22.

Bohaterka – Ting ZHU.

 

Na zdjęciu: Dla Agnieszki Kąkolewskiej i jej koleżanek sforsowanie chińskiego bloku okazało się trudnym wyzwaniem.

 

ZACHĘCAMY DO NABYWANIA ELEKTRONICZNYCH WYDAŃ CYFROWYCH

e-wydania „SPORTU” znajdziesz TUTAJ