Liga Narodów. Rywal groźny i nieprzyjemny
Uraz Roberta Lewandowskiego okazał się mniej groźny i kapitan reprezentacji zagra dziś we Wrocławiu. Maciej Rybus wyleczył koronawirusa, ale w spotkaniu nie wystąpi.
– Ostateczną decyzję podejmiemy po treningu, ale nic nie wskazuje na to, aby Robert Lewandowski miał nie zagrać przeciwko Bośni i Hercegowinie i ciesze się, że będzie mógł wystąpić w tym spotkaniu – powiedział wczoraj, na konferencji prasowej przed dzisiejszym starciem w Lidze Narodów, Jerzy Brzęczek, selekcjoner reprezentacji Polski.
Przypomnijmy, że w końcówce niedzielnego meczu z Włochami nasz kapitan doznał kontuzji stawu skokowego. Błyskawicznie został zaopatrzony przez sztab medyczny naszego zespołu narodowego i wygląda na to, że uraz, jakiego się nabawił, okazał się mniej groźny, aniżeli początkowo sądzono.
Oznacza to, że „Lewy” rozegra dziś w koszulce z orzełkiem na piersi 114 mecz, a już po raz 53 wyprowadzi nasz zespół na boisko w roli kapitana. Jeżeli chodzi o tę statystykę, to napastnik Bayernu Monachium powoli zbliża się do rekordzisty, Kazimierza Deyny, który opaskę nakładał 57 razy.
Rybus zdrów, inni też
Reprezentacja Polski do Wrocławia, gdzie dziś zagra z Bośnią i Hercegowiną i będzie to pierwszy mecz rundy rewanżowej Ligi Narodów, przyleciała wczoraj popołudniu. Dzień wcześniej cała nasza ekipa przeszła testy na obecność koronawirusa. Również Maciej Rybus, który pozytywny wynik badania otrzymał w zeszłym tygodniu, przed meczą z Finlandią.
– Otrzymaliśmy informację, że wszystkie testy dały wynik negatywny. Maćka Rybusa również. Zapytaliśmy sanepid, czy zawodnik może dołączyć do zespołu i udać się na mecz do Wrocławia. Otrzymaliśmy jednak odpowiedź, że Maciej musi odbyć 10-dniową kwarantannę do końca. Do czwartku pozostaje w hotelu w Sopocie, gdzie ma, jako gość, wszystko zapewnione. Następnie wróci do swojego klubu – wyjaśnił Jakub Kwiatkowski, rzecznik PZPN-u, co oznacza, że nie ma żadnych szans, aby „Ryba” wystąpił w dzisiejszym spotkaniu.
Starcie przeciwko Bośni i Hercegowinie swój ciężar gatunkowy ma. Zwycięstwo „biało-czerwonych”, przy jednoczesnym remisie w starciu Włochów z Holendrami, oznaczać będzie pierwsze miejsce w grupie dla naszego zespołu po rozegraniu czterech kolejek fazy grupowej Ligi Europy. Przypomnijmy, że przed nieco ponad miesiącem pokonaliśmy Bośniaków na wyjeździe, czym uczyniliśmy ważny krok w kierunku zapewnienia sobie utrzymania w Dywizji A Ligi Narodów.
– To będzie bardzo ważny, ale też trudny mecz – mówił wczoraj Jerzy Brzęczek. – Bośnia i Hercegowina, to rywal niewygodny i nieprzyjemny. My z nimi wygraliśmy, ale Włosi i Holendrzy już nie. Drugie z wymienionych spotkań grali po odpadnięciu baraży o mistrzostwa Europy. Pokazali w nim ogromny charakter – przypomniał selekcjoner naszego narodowego zespołu.
Problemy z murawą
Trener Brzęczek podkreślił również, że spodziewa się w dzisiejszym spotkaniu Bośniaków w najmocniejszym zestawieniu. Z Edinem Dżeko w wyjściowym ustawieniu, który – przypomnijmy – w meczu z Holandią grał tylko 29 minut. Największa gwiazda reprezentacji Bośni ma niemal identyczny bilans w narodowych barwach, jak Robert Lewandowski. W 111 występach strzelił 59 goli, przy 61 trafieniach „Lewego” w 113 grach.
– Musimy być skoncentrowani i zmobilizowani – powiedział opiekun reprezentacji Polski, który odniósł się także do… muraw, na jakiej grała, i ja na jakiej zagra nasz zespół narodowy. – Nawierzchnia w Gdański nie będzie optymalna. Wiemy, że dziś może być trudno, bo we Wrocławiu pada drugi dzień bez przerwy. Wiadomo, że deszcz nie pomaga, choć warunki będą takie same. W takich okolicznościach trzeba być jeszcze bardziej skoncentrowanym – skonstatował Brzęczek.
Pierwszy raz za kadencji tego selekcjonera „biało-czerwoni” zagrają trzeci mecz na przestrzeni zaledwie tygodnia. Ostatni raz podobna sytuacja miała miejsce na mundialu w Rosji, bo zazwyczaj zdarza się podczas wielkich turniejów. Tymczasem trzeba się do niej przyzwyczaić, bo coś podobnego czeka nas w listopadzie tego roku, ale nie tylko.
– W marcu przyszłego roku zagramy trzy mecze eliminacji mistrzostw świata. Trzy bardzo ważne spotkania i musimy być gotowi. Na to, aby umiejętnie przeprowadzać rotacje. Nie można pozwolić sobie na niedyspozycje. Jak na razie jestem bardzo zadowolony z przygotowania fizycznego zespołu – zapewnił selekcjoner.
Kilka opcji w środku
Kwestia roszad, o której wspomniał Jerzy Brzęczek, jest bardzo – w kontekście meczu z Bośnią i Hercegowiną – istotna. Bo nie ma wątpliwości, że w naszym zespole będą zmiany. Choć z drugiej strony jakiejś rewolucji, w stosunku do starcia z Włochami, spodziewać się należy. Biorąc pod uwagę słowa selekcjonera o tym, że dzisiejsze spotkanie jest bardzo ważne dla dalszej rywalizacji w Lidze Narodów.
Można jednak zaryzykować, że w bramce wystąpi Wojciech Szczęsny, który nie zagrał z Italią dlatego, że najpóźniej spośród wszystkich dotarł na zgrupowanie. Spodziewać się ponadto należy, że po kartkowej pauzie powróci Jan Bednarek.
Czytaj jeszcze: Moder zajdzie wysoko
Trochę zagadek mamy w środku pola. Z jednej strony Jakub Moder prezentował się w dwóch poprzednich meczach bardzo dobrze, ale należy pamiętać, że zawodnik ten grał ostatnio sporo. Nie tylko w reprezentacji, ale też w klubie.
Grzegorz Krychowiak nie jest, z kolei, w najwyższej dyspozycji. Karol Linetty dostał już na tym zgrupowaniu trochę czasu i pokazał się z niezłej strony, a pamiętać należy, że Jacek Góralski w październikowych meczach jeszcze nie wystąpił. A przecież we wrześniowym starciu Bośniakami był wyróżniającą się postacią w naszym zespole. Opcji jest zatem kilka. Tymczasem na skrzydłach rozwiązań mamy nieco mniej. A w ataku, jeżeli zagramy jednym napastnikiem, jedno.
Liga Narodów, Liga A – Grupa 1
Środa, 14 października, godz. 20.45, Wrocław, Stadion Miejski
POLSKA – BOŚNIA i HERCEGOWINA
Sędziuje Craig Pawson (Anglia).
Fot. Adam Starszyński/PressFocus