Liga Narodów siatkarek. Tylko w górę!

Biało-czerwone wykazują więcej entuzjazmu pod kierunkiem nowego sztabu szkoleniowego.


Trzy zwycięstwa i osiem punktów – to dorobek polskich siatkarek po 1. turnieju Ligi Narodów w Shreveport – Bossier City. I jest on więcej niż przyzwoity, bowiem okoliczności dla biało-czerwonych nie były zbyt sprzyjające. Stefano Lavarini, nowy selekcjoner reprezentacji, miał mało czasu, by poznać zawodniczki, zaś o spokojnych treningach nie było mowy. A ponadto w reprezentacji nie ma dwóch atakujących Malwiny Smarzek oraz kontuzjowanej Magdalena Stysiak i to na pewno jest poważny problem. Niemniej przyjmująca Olivia Różański dobrze wpisała się w tę rolę i z meczu na mecz coraz lepiej się prezentuje.

Zbieranie punktów

Tegoroczna Liga Narodów przez wiele reprezentacji jako poligon doświadczalny i okazja do zmiany pokoleniowej z myślą igrzyskach olimpijskich w Paryżu oraz przygotowanie do mistrzostw świata, które zostaną rozegrane na przełomie września i października w Polsce i Holandii. Jednak wbrew pozorom rywalizacja w niej jest istotna, bowiem liczy się ona do światowego rankingu. A on decyduje o ewentualnych rozstawieniach do najważniejszych imprez.

Trener Lavarini doskonale zdaje sobie z tego sprawę, że potrzeba cierpliwości, bo przecież niedawno rozpoczął pracę. Włoski szkoleniowiec jeszcze przed pierwszym zgrupowanie zakomunikował, że będzie wymagał od zawodniczek ofensywnego oraz agresywnego stylu gry. I na pewno taką namiastkę mieliśmy podczas turnieju w USA.

Potrzeba czasu

Biało-czerwone, jak na ironię losu, chyba najsłabiej zaprezentowały się w pierwszym meczu z Kanadą, wygranym 3:1. Jednak wszystko zrzucamy na karb długiej podróży, zmiany strefy czasowej oraz debiutu pod kierunkiem nowego sztabu szkoleniowego. Przeciwko Brazylii (0:3) było już znacznie lepiej i można było się pokusić o zdecydowanie korzystniejszy rezultat. Była szansa wygrania 2. setów, ale w kluczowych momentach zabrakło konsekwencji i… wiary, że można pokonać słynne Brazylijki, które również grały w mocno zmienionym składzie. Spotkanie z Koreą Płd. było z serii tych łatwych, bo rywalki prezentowały się mizernie i okazały się łatwo przeszkodą.

W meczu z Niemkami można było się pokusić o komplet punktów, bo przecież nasze siatkarki prowadziły już 2:0, ale nie zdołały dokończyć dzieła. Już po meczu Joanna Wołosz, czołowa rozgrywającą świata oraz kapitan zespołu, zwróciła, że to problem koncentracji oraz pewności siebie. Niemniej, przekonywała, że to przyjdzie z czasem i będzie tylko lepiej. – Pójdziemy w górę – powiedziała pewnym głosem w wywiadzie po spotkaniu.

Obecność Wołosz na parkiecie dodaje ekipie Lavariniego jakości i nie ulega, że zespół potrafi zaskoczyć rywalki. Włoski trener doskonale zdaje sobie sprawę, że trzeba odpowiednio rozłożyć wszystkie akcenty i stąd solidnie rotuje składem. Wszystkie zawodniczki mają okazję zaprezentować. Różański pewnie się przyzwyczaiła do nowej pozycji, choć, jak sama przyznała, na treningach ćwiczy jak przyjmująca. W podobnej sytuacji jest Weronika Szlagowska, która również występuje w tej samej roli.

Skok do Azji

Dobrze się stało, że po turnieju w USA polska ekipa nie wraca do kraju, lecz przenosi się do Korei Płd i tam będzie trenowała oraz przygotowywała do turnieju w Quezon na Filipinach. Kto wie, ale o punkty może być trudniej, bo Japonki na zakończenie 1. turniej wygrały nieoczekiwanie z mistrzyniami olimpijskimi USA. A właśnie z tymi drużynami oraz Tajlandią i Belgią przyjdzie nam się teraz mierzyć. Tajki pokonały w Ankarze Chiny 3:2 i trzeba się mieć na baczności. Jedynie Belgia wydaje się być nieco łatwiejsza

Teraz przez tydzień siatkarki będą miały czas na wypoczynek, trening oraz poznać zawiłości taktyczne Lavariniego. To będzie ważny turnieju w kontekście końcowego układu tabeli, bowiem w biało-czerwone są gronie 4 drużyn (Dominikana, Belgia, Kanada) pretendentów, które muszą walczyć o utrzymanie. By pozostać w tym elitarnym gronie trzeba być lepszym o jednego z tych zespołów, bo najsłabszy zostanie zdegradowany. Jednak odrzućmy ten czarny scenariusz, bo przecież naszym siatkarkom marzy się gra w finałowej „8” w Ankarze. I tego się trzymajmy!


Wyniki: Japonia – USA 3:0 (25:22, 25:20, 25:20), Korea Płd. – Kanada 0:3 (21:25, 13:25, 16:25).

  1. Japonia 4 4/0 11 12:3
  2. Chiny 4 3/1 10 11:6
  3. USA 4 3/1 9 9:3
  4. Turcja 4 3/1 9 10:4
  5. Serbia 4 3/1 9 11:6
  6. Brazylia 4 3/1 9 9:5
  7. Tajlandia 4 3/1 8 11:7
  8. POLSKA 4 3/1 8 9:6
  9. Kanada 4 2/2 6 7:7
  10. Włochy 4 2/2 6 7:7
  11. Niemcy 4 1/3 5 8:9
  12. Belgia 4 1/3 2 6:11
  13. Bułgaria 4 2 1/3 3:11
  14. Holandia 4 2 0/4 5:12
  15. Dominikana 4 0/4 0 2:12
  16. Korea Płd. 4 0/4 0 0:12

Kolejne turnieje w Quezon i w Brasilii (14-19.06). Polki zagrają z Japonią, Tajlandią, USA i Belgią.


Na zdjęciu: Radość Joanna Wołosz (z prawej) oraz jej koleżanek jest uzasadniona, bo trzy wygrane pozwalają optymistycznie patrzeć w przyszłość.

Fot. FIVB