Liga Narodów siatkarzy. Spokój i opanowanie

Kolejne zwycięstwo biało-czerwonych przybliża ich do finałowej „czwórki”.


Prawdziwego mężczyznę poznaje się po tym jak kończy, a nie jak zaczyna – te słowa wypowiedział swego czasu pewien znany polityk. Pasują one jak ulał do postawy polskich siatkarzy w kolejnym meczu Ligi Narodów w Rimini – z Kanadą. Rywale stawiali nadspodziewanie silny opór, ale w końcowych fragmentach każdego seta ostatnie słowo należało do biało-czerwonych. Wygrana 3:0 na pewno więc nie odzwierciedla tego, co się działo na parkiecie. Niemniej jest ona bardzo potrzebna.

Trener Vital Heynen uznał, że przeciwko naszemu grupowemu rywalowi na igrzyskach należy wystawić skład zbliżony do tego, który wyjdzie w Tokio. Wilfredo Leon oraz Michał Kubiak wraz z libero Pawłem Zatorskim odpowiadali za przyjęcie. Bartosz Kurek pojawił się w roli atakującego, a na środku miał rządzić duet Piotr Nowakowski – Jakub Kochanowski.

Wszystkim kierował Fabian Drzyzga. Wydawało się, że w takim ustawieniu nie będziemy mieli problemów. Tymczasem Kanadyjczycy prezentowali się solidnie w polu serwisowym i byli niezwykle skuteczni w kontrze. Stąd też ich prowadzenie 3-4 punktami. Biało-czerwoni doprowadzili do remisu 16:16 dopiero po drugiej przerwie technicznej.

Sharon Vernon-Evans, atakujący „Klonowego liścia” doprowadził do stanu 20:20, ale końcowe fragmenty były popisem podopiecznych Heynena. Po błędzie Vernona-Evansa i dwóch „oczkach” Leona było 23:20. Brakujące punkty dołożyli Kubiak i Nowakowski. Ten pierwszy, kapitan zespołu, prezentował się znacznie lepiej niż w poprzednich meczach. To sygnał, że jego forma idzie do góry.

W kolejnej odsłonie role się odwróciły. Nasz zespół nieznacznie prowadził, choć rywale czynili starania, by przejąć inicjatywę. Historia się powtórzyła; tym razem po drugiej przerwie technicznej Kanadyjczycy doprowadzili do remisu 16:16, ale przy stanie 19:19 Leon ostudził zapędy rywali, posyłając 2 asy serwisowe. Rywale wprawdzie nie dali za wygraną, ale ostatecznie musieli uznać wyższość naszych siatkarzy.

W III secie wydawało się, że opór Kanadyjczyków został złamany. Dość szybko objęliśmy prowadzenie 12:6. Wprawdzie rywale śmiałymi atakami odrabiali krok po kroku straty – w końcu przegrywali tylko 18:19 – jednak końcowe fragmenty po raz kolejny należały do biało-czerwonych. Odpowiedzialność i opanowanie naszych siatkarzy sprawiły, że Kanadyjczycy, choć mocno się starali, byli w kluczowych momentach bezradni.

Wbrew pozorom to nie było łatwe spotkanie dla polskich siatkarzy, ale najważniejsze są punkty, które przybliżają ich do czołowej „czwórki”. A dzisiaj kolejne spotkanie tym razem z Japonią.


Kanada – Polska 0:3 (22:25, 23:25, 19:25)

KANADA: Sanders, Perrin (9), van Berkel (6), Vernon-Evans (16), N. Hoag (11), Szwarc (5) , Marshall (libero) oraz Sclater, Vigrass, Maar (1), Blankenau. Trener Glenn HOAG

POLSKA: Drzyzga (1), Leon (15), Nowakowski (8), Kurek (15), Kubiak (8), Kochanowski (5), Zatorski (libero) oraz Muzaj. Trener Vital HEYNEN.

Sędziowali: Fabrice Collados (Francja) i Joo-Hee Kang (Korea Płd.).

Przebieg meczu

  • I: 10:8, 15:11, 19:20, 22:25.
  • II: 8:10, 13:15, 19:20, 23:25.
  • III: 5:10, 11:15, 18:20, 19:25.

Bohater – Wilfredo LEON.


Na zdjęciu: Wilfredo Leon na 14 prób w polu serwisowym zdobył 3 punkty i popełniły 2 błędy.

Fot. Adam Starszyński/PressFocus