Ligowiec. Atak „z partyzanta”

Warta Poznań niemal na każdym kroku udowadnia, że nie jest w ekstraklasie zespołem przypadkowym, grającym w niej na kredyt.


Zespół prowadzony przez trenera Piotra Tworka w tym roku zdobył już 19 punktów w 9. kolejkach, co dowodzi, że w stolicy Wielkopolski drużyna piłkarska może wyjść z cienia Lecha. Ktoś, kto tego nie dostrzega jest albo niewidomy, albo tak tępy, że nie wbiłby nawet gwoździa w zaspę.

W tzw. rundzie wiosennej lepsze od beniaminka z Poznania są tylko Legia Warszawa (22 pkt.) i Piast Gliwice (20 „oczek”). Stołeczna jedenastka z pewnością nie rządziłaby w lidze, gdyby nie miała w składzie Tomasza Pekharta. Czeski napastnik do tej pory zdobył 21 goli, co stanowi 47 procent całego dorobku strzeleckiego drużyny z Łazienkowskiej. Wielokrotnie miałem wrażenie, że Pekhart to tenisista, który gra sam ze sobą. To znaczy odbija piłkę na drugą stronę kortu, przeskakuje przez siatkę i kończy wymianę morderczym wolejem. W tej chwili nie widzę w lidze żadnego obrońcy, zdolnego powstrzymać Czecha, tak jak nikt i nic w wyścigach Formuły 1 nie jest w stanie wyhamować Lewisa Hamiltona.

„Z partyzanta” przesuwa się w górę ligowej tabeli Piast Gliwice i wydaje mi się, że drużyna trenera Waldemara Fornalika nie powiedziała jeszcze ostatniego słowa. I pomyśleć, że pod koniec października ubiegłego roku ekipa z Okrzei była „czerwoną latarnią” tabeli, która w ośmiu kolejkach nie splamiła się zwycięstwem i miała na koncie zaledwie dwa punkty! Gliwiczanie przetrwali najtrudniejszy okres, a tak naprawdę ruszyli z kopyta w tym roku. Ich futbol nie jest wprawdzie oszałamiający, za to skuteczny i tylko to się liczy. Nie wiem, czy Piast zdoła wdrapać się na podium, ale mając w bramce fenomenalnego Frantiszka Placha to zadanie nie jest niewykonalne. 29-letni Słowak w bieżącym sezonie zachował czyste konto w 10. meczach ligowych i to o czymś świadczy.


Czytaj jeszcze: Ligowiec. Pokaz mocy

Wyczerpała się cierpliwość włodarzy poznańskiego Lecha do trenera Dariusza Żurawia. Niespełna 49-letni szkoleniowiec usłyszał „Panu już dziękujemy” po wyjazdowej porażce z Cracovią, która na zwycięstwo w PKO Ekstraklasie czekała prawie cztery miesiące. Ostatnimi czasy trener Żuraw zbyt często robił dobrą minę do złej gry, gdy jego zespół „mordował się” ze znacznie słabszymi – w teorii – przeciwnikami. Czar w końcu prysł, a szefowie „Kolejorza” doszli do wniosku, że ich trener nie jest niewinny jak baranek.

Najwyższy czas złożyć parasol ochronny rozpostarty nad piłkarzami Górnika Zabrze. Młodzieńczy wiek niektórych zawodników i ich znikome doświadczenie na najwyższym szczeblu nie mogą być traktowane jako alibi. Albo nadajesz się do występów w ekstraklasie, albo są to dla ciebie zbyt wysokie progi. Trzeba po prostu spojrzeć prawdzie w oczy, że drużyny z Roosevelta to ligowy przeciętniak. Dowody? Dziewięć punktów w ostatnich 9. potyczkach ligowych, co daje zespołowi Marcina Brosza dopiero 11 miejsce w stawce w tym okresie. Piłkarze Górnika z powodu błędów indywidualnych mają na sumieniu coraz więcej straconych bramek, a wielokrotnie ratował im skórę bramkarz Martin Chudy. Ale tak nie będzie w nieskończoność…


Na zdjęciu: Piłkarze Piasta Gliwice (na zdjęciu Patryk Sokołowski i Bartosz Rymaniak) bez rozgłosu pną się w górę ligowej tabeli.

Fot. Adam Starszyński/PressFocus