Ligowiec. „Bania” z wypracowania

Obojętnie w jakim stylu i w jakich okolicznościach, ale zwycięstwo z Rakowem Częstochowa zawsze smakuje wybornie, niczym wypicie wytrawnego i markowego szampana.


Nie mam wątpliwości, że właśnie w ten sposób potraktowali niedzielną wiktorię z wicemistrzem i zdobywcą Pucharu Polski piłkarze Górnika Zabrze. Zagrali bardzo dobrze do przerwy, po przerwie spuścili nieco z tonu, ale najważniejsze jest powiększenie dorobku punktowego, „otoczka” spotkania schodzi na drugi plan.

Puszyć się jak paw może Stal Mielec, która jako pierwsza w tym sezonie nie tylko zatrzymała Cracovię, ale również jako pierwsza zmusiła bramkarza „Pasów” Karola Niemczyckiego do wyciągania piłki z siatki. Otwartych braw przy otwartej kurtynie dla podopiecznych trenera Adama Majewskiego nie zmieniają nawet słowa szkoleniowca krakowian Jacka Zielińskiego, który gorzko zauważył, że gra w defensywie jego drużyny była infantylna. Taka postawa szkoleniowca mi się podoba, nie owija w bawełnę, tylko wali prosto z mostu, bez znieczulenia. – Nie uważam, że mieliśmy zły plan na ten mecz, tylko źle go realizowaliśmy – powiedział „Zielu”.

Mozolnie, mimo przeciwności losu, pnie się w górę tabeli Korona Kielce. Przed meczem z Lechią Gdańsk problemy zdrowotne zaczęły „dziesiątkować” drużynę trenera Leszka Ojrzyńskiego, konkretnie problemy żołądkowe. Nie tylko z tego powodu dla szkoleniowca „Scyzoryków” smak zwycięstwa w ostatnim meczu miał wyjątkowy smak. Otóż nigdy wcześniej, prowadząc Koronę i Arkę Gdynia, Leszek Ojrzyński nie wywiózł z Gdańska trzech punktów. Dzięki postawie zawodników, ich charakterowi, zaangażowaniu i woli walki, kolejna bariera została złamana.

W końcu przejrzał na oczy trener Piasta Gliwice Waldemar Fornalik. Z całym szacunkiem, ale opowieści dziwnej treści o dobrej grze jego zespołu w poprzednich meczach nijak miały się do faktów. No bo skoro gliwiczanie grali tak dobrze, to dlaczego nie potrafili zdobyć choćby punktu? Ba, w trzech meczach nie strzelili ani jednego gola! Te pokrętne tłumaczenia przypominało rozgrzeszenie udzielane swoim dzieciom przez rodziców. Latorośl z języka polskiego dostała dwóję z wypracowania, a rodzic pochwalił je, że ma ładne pismo!

Skoro piłkarze z Okrzei strzelają ślepą amunicją lub mają rozregulowane celowniki, to czyja to jest wina i o czym świadczy. Słuchając wcześniejszych wywodów byłego selekcjonera reprezentacji Polski nabierałem pewności, że na pewno nie dałby rady przekonać mnie na pustyni, że łyk wody dobrze mi zrobi.

Po meczu w stolicy trener Fornalik zdjął w końcu maskę stoickiego spokoju i przyznał, że jego zespół zagrał na Łazienkowskiej słaby mecz. „Zabrakło nam atutów, pomysłu na grę w ofensywie. Nie przypominaliśmy drużyny, która przyjeżdżała tu wielokrotnie i grała tu jak równy z równym” – przyznał 59-letni trener. Ja postawę Piasta skwituję w bardziej dosadny sposób – nadłożyłbym kilka kilometrów, by szerokim łukiem ominąć kino, w którym wyświetlano by retransmisję tego meczu.


Fot. Łukasz Laskowski/PressFocus