Ligowiec. Brawa dla „Pasów”!

Przed weekendowymi meczami prezes Górnika, Arkadiusz Szymanek, w kontekście Cracovii mówił, że jeżeli ta drużyna nie będzie liderem rundy jesiennej, co patrząc na obecną dyspozycję drużyny prowadzonej przez Jacka Zielińskiego wcale nie jest niemożliwe, to z pewnością będzie w czubie tabeli.


Patrząc na to, jak prezentują się „Pasy” na początku tego sezonu, ten scenariusz jest bardzo prawdopodobny. Krakowianie imponują. Grają ładnie dla oka, skutecznie, a co chyba najbardziej cieszy, to fakt, że prym wiodą tam młodzieżowcy, Michał Rakoczy oraz Jakub Myszor.

Ten pierwszy w efektownie i wysoko wygranym meczu z Legią zdobył ładnego gola. „Myszka”, syn świetnie znanego z występów w Ruchu Radzionków i Odrze Wodzisław Wojciecha Myszora, napędza ataki swojego zespołu. Z przyjemnością patrzy się na jego przebojowość, dynamizm i bezkompromisowość.

Jeszcze do niedawna Cracovię kojarzyliśmy z 10 obcokrajowcami w składzie i jednym Polakiem, którym był przymusowo grający młodzieżowiec. Teraz te proporcje się zmieniły, ton w grze nadają młodzi zawodnicy swojego chowu i o to tak naprawdę powinno chodzić. Zwłaszcza jeśli się patrzy na kolejne klęski naszych drużyn w europejskich pucharach; duża liczba zagranicznych graczy w żadnej mierze nie daje jakości.

Doszło już do tego, że w 3. rundzie europejskiej rywalizacji jest więcej drużyn z Malty niż z naszego kraju, a przecież w malutkim wyspiarskim państwie mieszka niewiele więcej ludzi niż w Katowicach i Gliwicach! To kompromitacja. Człowiek się tylko zastanawia, gdzie jest kolejna granica upokorzeń w międzynarodowych rozgrywkach i kiedy w końcu właściciele kubów się opamiętają w swojej kadrowej polityce?

Nadal zamierzają płacić wysokie prowizje menedżerom czy też pójdą po rozum do głowy i zainwestują w prawdziwe, a nie wydumane szkolenie? Krew człowieka zalewa, jak się patrzy na takie, a nie inne wyniki naszych zespołów w europejskiej rywalizacji…

Jeśli jesteśmy przy młodych graczach, to przykład 19-letniego Szymona Włodarczyka też coś pokazuje. W Legii był w trzecioligowych rezerwach, w pierwszym zespole nie potrafił się przebić, za to w Górniku Zabrze błysnął w sobotę, strzelając dwa efektowne gole w Radomiu. I to chodzi! Warto na takich graczy stawiać.

A zabrzanie po Dariuszu Stalmachu mają kolejnego 15-latka, który zaliczył ekstraklasowy debiut. Tuż przed swoimi 16 urodzinami zadebiutował Krzysztof Kolanko, wychowanek słynącego z dobrej pracy z młodzieżą Beniaminka Krosno. I to jest droga, którą powinny iść nasze kluby.


Fot. Krzysztof Porębski/PressFocus