Ligowiec. Coroczna weryfikacja

Dzisiaj mija 40 lat od wprowadzenia w Polsce stanu wojennego. To co się wtedy działo w kraju miało też oczywiście przełożenie na piłkarzy.


Niektórzy z nich, wprawdzie ci kopiący raczej amatorsko, byli wśród pierwszych ofiar komunistycznych oprawców z nieosądzonym nigdy tak naprawdę gen. Jaruzelskim na czele.

Liga skończyła wtedy grać pod koniec listopada. Po pierwszej części rozgrywek na czele była Pogoń Szczecin przed Gwardią Warszawa i Górnikiem Zabrze. Tabelę zamykały dwa zespołu z Gdyni: Arka i Bałtyk. Piłkarze rozjechali się na urlopy, po czym mieli problemy, żeby normalnie wrócić do treningów. Trudny był to czas w najnowszej historii Polski, o którym jednak trzeba pamiętać, pisać i mówić.

Co do obecnych wydarzeń w ekstraklasie, to widać, jak dalej słabe są nasze rozgrywki, albo inaczej, jak mocno nieprzewidywalne, skoro lider tabeli zasłużenie przegrywa na stadionie beniaminka, a mająca równie wielkie aspiracje Lecha Gdańsk nie daje rady u siebie beznadziejnie ostatnio spisującej się Jagiellonii Białystok. Niestety, ta nieprzewidywalność jest też potem widoczna w europejskiej rywalizacji, co widać po wynikach naszych drużyn.

W poniedziałek losowanie europejskich pucharów, ale już oczywiście bez naszych jedenastek. W rankingu UEFA awansowaliśmy z 30 na 28 lokatę, wskaźnik zdobytych punktów przez nasze ekipy z bieżących rozgrywek, w porównaniu z tym co było w poprzednich latach i tak jest niezły, ale to cały czas nie jest to, czego wszyscy oczekiwaliby. Przed ekstraklasą dalej nie tylko liga norweska, szwedzka czy izraelska, ale też azerska czy bułgarska. Poza tym goni nas Mołdawia, gdzie wszystko ciągnie rewelacyjny Sheriff Tyraspol. U nas Legia w przyszłym sezonie, jak Lech Poznań obecnie, w ogóle może nie grać w europejskich pucharach. I to jest słabość ligi, ta zupełna nieprzewidywalność.

Ktoś powie, że to dobre dla emocji, bo wiele się dzieje, są niespodzianki, ale jak wpływa to na rywalizację z zagranicznymi rywalami, to mamy tego weryfikację rok do roku latem, a najpóźniej jesienią. Nasze drużyny, nasze kluby dalej odstają w rywalizacji nawet nie z tymi najlepszymi, ale zwykłymi średniakami, nieraz z budżetami dużo mniejszymi od polskich ekip. Kiedy się to zmieni? Na ta to chyba jeszcze poczekamy…


Fot. Adam Starszyński/Pressfocus