Ligowiec. Czeska szkoła

Niewiele ponad rok temu, przy okazji wizyty w Pradze z fotoreporterem Michałem Chwiedukiem, odwiedziliśmy siedzibę „Fotbalova asociace Ceske republiky”, która ma swoją siedzibę na Strahovie. Akurat wychodził stamtąd Vitezslav Laviczka, wtedy trener młodzieżowej reprezentacji swojego kraju. Losy potoczyły się tak, że kilka miesięcy później doświadczony czeski szkoleniowiec, który ma bogate trenerskie doświadczenie, pracował przecież nie tylko w czeskim związku czy w Sparcie i innych klubach swojego kraju, ale także przez kilka lat w Australii, trafił do Polski.

Śląsk Wrocław zaskoczył Poznań

Miał ratować dołujący Śląsk. Wiosną nie było łatwo, w pewnym momencie sytuacja wrocławian był krytyczna, ale opanował sytuację i utrzymał wrocławian w najwyższej klasie rozgrywkowej. Teraz, bez jakiś znaczących transferów, wyprowadził Śląsk na pierwsze miejsce w ligowej tabeli. Dodatkowo zrobił to w efektownym stylu po świetnym meczu jego zespołu w Poznaniu, gdzie wygrać nikomu nie jest łatwo. Wiele wskazuje na to, że mający świetny trenerski warsztat Laviczka, poprowadzi w tym sezonie jedenastkę z Wrocławia do walki o wyższe cele. Jak faktycznie będzie przekonamy się w najbliższych tygodniach i miesiącach, ale na teraz 56-letni trener z Pilzna jest jednym z największych wygranych początku ligowych rozgrywek.

Dodajmy, że tradycja zatrudniania w polskich klubach szkoleniowców zza południowej granicy jest tak stara, jak stara jest liga. Ba, sięga nawet wcześniejszego okresu, żeby wymienić pochodzącego z Pragi Frantiszka Kożeluha. Do Krakowa, ten urodzony w 1885 roku piłkarz, a potem trener przybył w 1911 roku, żeby zostać szkoleniowcem Cracovii. „Pasy” prowadził jeszcze w latach 20. W 1926 roku wywalczył z klubem spod Wawelu 4 miejsce. Potem była siódma lokata z Polonią Warszawa w 1928 roku i trzecie miejsce z Wisłą Kraków rok później. To odległe czasy.

A prażanin Jaroslav Vejvoda? Z Legią wywalczył i mistrzostwo i Puchar Polski. Z warszawskim klubem pracował w drugiej połowie lat 60. i w latach 70. Ze najnowszej historii wymieńmy trzy nazwiska: Wernera Liczki, Bohumila Panika czy Radoslava Latala, który trzy lata temu doprowadził Piasta do wicemistrzostwa Polski. Dwaj pierwsi z rozrzewnieniem i z wielką sympatią mówią o naszym kraju i naszym futbolu. Nic dziwnego, że tak jest, bo zostawili w ekstraklasie kawał życia. Trener Panik, któremu tak dobrze idzie ostatnio w Baniku Ostrava zawsze przy okazji spotkań podkreśla, że Polska, to dla niego druga ojczyzna. Ciekawe, jak teraz potoczą się losy trenera Laviczki w Śląsku i czy równie dobrze co Liczka oraz Panik będzie się wypowiadał o naszym kraju w przyszłości?

Murapol, najlepsze miejsca na świecie I Kampania z Ambasadorem Andrzejem Bargielem

 

ZACHĘCAMY DO NABYWANIA ELEKTRONICZNYCH WYDAŃ CYFROWYCH

e-wydania „SPORTU” znajdziesz TUTAJ