Ligowiec. Do ostatniej kolejki

Wygląda na to, że prawie pół ligi będzie zaangażowane w walkę o utrzymanie. Gdzie będzie ciekawiej?


Czy w górze tabeli, czy raczej w dole, gdzie jest niezły tłok? A nawet ci, co są znacznie nad „kreską” muszą zachować czujność i nawet na chwilę nie mogą odpuścić.

Nowy trener Bruk-Betu Termaliki, Radoslav Latal, mówi, że do utrzymania będzie potrzebne 36 punktów. Może tak być, może nawet trochę mniej, patrząc na liczbę ekip, która jest w gorszej połowie tabeli, ale… trzeba wygrywać.

A propos Bruk-Betu, to w dwóch ostatnich spotkaniach beniaminek zdobył 6 punktów i znacznie poprawił swoją, wydawałoby się na początku roku, fatalną sytuację. Teraz rywale są tylko mały krok z przodu. Ekipa prowadzona przez czeskiego trenera zdobyła w tym roku w pięciu meczach już 10 „oczek”, ledwie dwa mniej niż walcząca o mistrzostwo Polski Pogoń.

Na drugim biegunie są tak zasłużone kluby, jak Wisła Kraków czy Śląsk Wrocław. W tegorocznych grach obie ekipy zdobyły raptem po 2 punkty. Niedobrze wróży to przed kolejnymi meczami, choć na przykład w przypadku „Białej gwiazdy”, po tym, co pokazała w sobotę w starciu z Lechią w Gdańsku, jest światełko w tunelu.

Do tego spotkania krakowianie przystępowali z ledwie jednym golem w tegorocznych meczach w lidze i raptem kilkoma celnymi strzałami. Tymczasem w Gdańsku, gdyby nie świetnie broniący Duszan Kuciak, różnie mogłoby się skończyć.

Trener Wisły, Jerzy Brzęczek, mówi, że walka o utrzymanie będzie się toczyła do ostatniej kolejki. Z dużym prawdopodobieństwem tak może być, a o rozstrzygnięciach mogą na koniec decydować takie detale, jak choćby… rzut karny w meczu Bruk-Betu z Wartą zmarnowany przez poznaniaków.

„Zieloni” – jak wyliczyli statystycy – od momentu awansu do ekstraklasy z siedmiu karnych wykorzystali jeden… O ile w zeszłym sezonie uszło to na sucho, o tyle teraz może być inaczej i niewykorzystanie trzech „jedenastek” w bieżących rozgrywkach może się okazać bardzo kosztowne.


Fot. Marcin Gadomski / PressFocus