Ligowiec. Gra śmierci

Wśród tych czterech hazardzistów jeden gra słabiej od pozostałych, ale za to świetnie blefuje. Trzej pozostali z kolei nie są tacy biegli w sztuce wprowadzania przeciwnika w błąd, mają za to znacznie lepsze karty niż złotousty konkurent. Żaden z nich jednak nie dysponuje talią złożoną z samych asów, więc wynik rozgrywki nie jest z góry przesądzony. Zasada jest taka, że do następnej tury – która rozpocznie się po wakacjach – przejdą tylko dwaj najlepsi pokerzyści z tego grona lub ci, którym dopisało szczęście, dwóch najsłabszych odejdzie od stołu gołych i wesołych.

We wczorajszym meczu z Lechią Gdańsk Piast przypominał Dawida, który wyszedł na spotkanie z Goliatem, tylko zapomniał zabrać ze sobą procy. To, że gdańszczanie mają w składzie lepszych i lepiej opłacanych piłkarzy, nie podlega dyskusji. Ale to nie pieniądze grają na boisku, tylko żywi ludzie. Podopieczni Waldemara Fornalika z uporem maniaka robili wszystko, by z bramkarza gdańszczan Duszana Kuciaka zrobić bohatera wieczoru. No i udało im się, bo golkiper biało-zielonych nie stał jak słup soli i robił, co do niego należało. Sytuacja gliwiczan jeszcze nie jest beznadziejna, ale dwie porażki z rzędu pewności siebie przed wizytą we Wrocławiu raczej im nie dodadzą. W ostatecznym rozrachunku może okazać się, że piłkarzom Piasta czkawką odbije się akcja bezmózgowców mieniących się ich kibicami. Strata prawie zaksięgowanych trzech punktów w derbowym spotkaniu z Górnikiem Zabrze może mieć bardzo bolesne konsekwencje. Jakie, nie trzeba chyba dopowiadać…

Od dłuższego czasu pod ścianą stoją piłkarze Sandecji i Bruk-Betu. „Słoniki” nie wykorzystały atutu własnego boiska i możliwości pozbycia się natrętnego konkurenta. Sandecja ratując remis w Niecieczy zapaliła światełko nadziei, że nie wszystko jeszcze stracone. Tylko czy drużynę Kazimierza Moskala stać na komplet punktów w potyczkach z Cracovią i Lechią? Na pierwszy rzut oka wygląda to na mission impossible. Ale skoro przez kilka miesięcy trzyma się głowę w paszczy lwa, należy się liczyć z tym, że król zwierząt ją kiedyś odgryzie.

Na razie jednak można (trzeba?) żyć nadzieją – która podobno jest matką głupich, ale zawsze umiera ostatnia – że wszystko skończy się pomyślnie. Następne rozdanie już w sobotę…