Ligowiec. Inne oblicza

Do meczu w Zabrzu Miedź Legnica w meczach wyjazdowych była chłopcem do bicia. Jak przystało na dobrych chrześcijan po zainkasowaniu „liścia” piłkarze beniaminka nadstawiali drugi policzek.


Efekt był łatwy do przewidzenia – w siedmiu spotkaniach drużyna znad Kaczawy zdobyła raptem jeden punkt, a bilans bramkowy był porażający – 6:14! Potyczka z Górnikiem to zupełnie inne oblicze legniczan, podopieczni trenera Grzegorza Mokrego dwa gole strzelili z szybkością krupiera rozdającego karty w blackjacku.

Ponad dwa miesiące na zwycięstwo w lidze czekał Piast Gliwice. Wcześniej jego „ofiarą” była… Miedź (5 września) i zaczęto już kpić, że piłkarze z Okrzei przełamią się dopiero opłatkiem przed Świętami Bożego Narodzenia. Nie wiem, czy te złośliwości dotarły do uszu zawodników z Gliwic, w każdym razie ich reputacja została poważnie nadszarpnięta. W Gdańsku sportowa złość aż kipiała w podopiecznych Aleksandara Vukovicia. Przełom nastąpił we właściwym momencie, z raczej z właściwym przeciwnikiem, bo Lechia też wlecze się w ogonie tabeli. Oczywiście jedna jaskółka wiosny nie czyni, ale może to być zastrzyk pozytywnej energii, który pomoże zmienić oblicze zespołu w rundzie rewanżowej.

Zwycięstwa Rakowa Częstochowa to w tej chwili norma ligowa, więc nie ma się co nad tym rozwodzić. Dla mnie zespół spod Jasnej Góry jest głównym pretendentem do mistrzowskiej korony, a zaliczka 9 punktów nad najgroźniejszym przeciwnikiem (Legia Warszawa) to kapitał, który bardzo dobrze rokuje na przyszłość. Odniosłem wrażenie, że po meczach z podwładnymi trenera Marka Papszuna (zwłaszcza po pożegnaniu z europejskimi pucharami) przeciwnicy drżeli jak kangurzyca po napadzie kieszonkowca.

W ciągu kilku dni zabrzański Górnik został dwukrotnie upokorzony. Najpierw w Pucharze Polski, z którego odpadł walcząc z drugoligowym KKS-em 1925 Kalisz. To nieistotne, że po rzutach karnych, przy takiej różnicy klas 14-krotny mistrz Polski powinien bez wysiłku odesłać przeciwnika do kąta.

Okazją do poprawy wizerunku był mecz ligowy z zajmującą ostatnie miejsce tabeli Miedzią Legnica. Jeżeli kibice zabrzan liczyli na festiwal strzelecki swojej drużyny, musieli być bardzo rozczarowani, wręcz upokorzeni. Egzekucji rywala dokonali bowiem goście, zaś trener Górnika Bartosch Gaul kręcił z niedowierzaniem głową. Po końcowym gwizdku arbitra wyglądał jak rozczarowany właściciel psa, któremu nie chce się demonstrować wyuczonej sztuczki.

– Przy obu bramkach straconych w pierwszej połowie zachowaliśmy się indywidualnie jak w przedszkolu – przyznał niemiecki szkoleniowiec. Co prawda, to prawda, przy pierwszym golu Holender Luciano Narsingh ograł obrońców zabrzan jak trampkarzy.

Zmiana trenera w Zagłębiu Lubin nie pomogła tej drużynie w przerwaniu serii porażek. „Miedziowi” przegrali piąty mecz z rzędu, a jedynym pocieszeniem jest fakt, że w końcu strzelili gola. Wcześniej taka sztuka udała im się 9 października w spotkaniu z Koroną Kielce (1:1). Bramkę strzelił wówczas Rafał Adamski w 45 minucie. Potem lubinianie zaliczyli puste przebiegi w czterech kolejnych potyczkach. Gol Kacpra Chodyny w ostatnim meczu pomógł im jednak tak, jak umarłemu kadzidło.


Fot. Tomasz Kudala / PressFocus