Ligowiec. Iść jak burza

Jedenastka prowadzona przez Waldemara Fornalika w ośmiu wiosennych meczach zgromadziła już 17 punktów, pięć spotkań wygrywając, dwa remisując i tylko jedno przegrywając.


Do tego bilansu trzeba dodać dwie wygrane w rozgrywkach o Puchar Polski, w tym z Legią przy Łazienkowskiej. Gliwiczanie są już w półfinale rozgrywek i wiele wskazuje na to, że po raz trzeci w swojej historii znajdą się w finale tych rozgrywek.

I pomyśleć, gdzie był Piast po ośmiu ligowych kolejkach pod koniec października… Było to ostatnie miejsce w ligowej tabeli z ledwie dwoma punktami na koncie. Do prowadzącego wtedy Rakowa jedenastka z Gliwic traciła… 17 punktów! Do trzeciego w tabeli Górnika czternaście „oczek”.

To nie był koniec wszystkich problemów, bo przecież gliwiczanie zaatakowani zostali też przez drugą fale pandemii koronawirusa. W lidze przez prawie miesiąc nie grali, musząc potem w błyskawicznym tempie wszystko nadrabiać, a wiadomo jak to jest, kiedy człowiek wraca do siebie po zdrowotnych problemach.

Teraz? Piast zagra za niedługo o finał PP z Arką, a w lidze traci punkt do zabrzan i sześć do znajdujących się na pozycji numer 3 piłkarzy Rakowa. Może się okazać, że drużyna trenera Fornalika, jak było to w poprzednich sezonach, ponownie będzie wśród największych wygranych. Są ku temu poważne przesłanki obserwując to co dzieje się z innymi, którzy czy to przegrywają czy tracą punkty.

Jasne, wszystkim zdarzają się wpadki, Piast tej wiosny też poległ niespodziewanie w starciu z Wartą przy Okrzei, ale w decydujących momentach ta drużyna wie jak grać i co robić, żeby przesądzać wszystko na swoja korzyść. W bramce jest niesamowity Frantiszek Plach, z przodu Jakub Świerczok, a do dużej formy dochodzi Gerard Badia, tak mocno szanowany w futbolowym środowisku. No i jest oczywiście Waldemar Fornalik.

Aż szkoda, patrząc z gliwickiej perspektywy, że teraz czeka nas reprezentacyjna przerwa, a na kolejne mecze z udziałem Piasta trzeba będzie czekać. A propos kadry, to przed nią naprawdę trudne wyjazdowe egzaminy w Budapeszcie i w Londynie.

Oby wszyscy byli w takiej formie, jak niesamowity Robert Lewandowski i obyśmy na koniec marca cieszyli się z dużej ilości punktów w eliminacjach mistrzostw świata. Trzeba będzie trzymać kciuki za biało-czerwonych i życzyć dobrych wyborów przy podejmowaniu decyzji nowemu selekcjonerowi Paulo Sousie.


Fot. Rafał Rusek/PressFocus