Ligowiec. Internet jest bezwzględny i jeńców nie bierze

Łaska kibica na pstrym koniu jeździ. Wiadomo to nie od dziś. Kibice jednego dnia uwielbiają poszczególnych piłkarzy, by po pewnym czasie kompletnie o tym zapomnieć i wylewać na nich wiadro pomyj. Kiedyś piłkarz mógł się nasłuchać co najwyżej w trakcie meczu, gdy z trybun „leciały” docinki. Dziś mamy do czynienia z mediami społecznościowymi, kanałami wideo itd. Po słabych meczach na piłkarzy wylewa się fala tzw. hejtu.

FOT. MARCIN RAJCZAK/ 400mm.pl

Internet jest bezwzględny i jeńców nie bierze, o czym dobitnie przekonali się w ostatnich dniach dwaj czołowi piłkarze ekstraklasy. Gdy Arkadiusz Malarz wyczyniał w poprzednich sezonach cuda w bramce Legii, prowadząc drużynę do kolejnych mistrzostw Polski i świetnie spisując się w europejskich pucharach, był uwielbiany przez fanów. Gdy po kilku słabszych ligowych występach drużyny ze stolicy, Malarz przed kamerami telewizyjnymi nie owijał w bawełnę i przyznawał, że „jesteśmy Legią Warszawa, kur…”, w internecie zyskał poklask. „Ma jaja, prawdziwy lider” – takie komentarze dominowały. Kilka dni temu ten sam Malarz na Twitterze wyżalił się, że trudno znosi  fakt, że od kilku miesięcy jest bramkarzem numer 3 w Legii. I co? Głosy zrozumienia i poparcia były w mniejszości. Częstszą reakcją była krytyka i hejt za „wylewanie żali”.

Drugim przykładem jest Arvydas Novikovas. Litewski skrzydłowy Jagiellonii wiele razy mówił to co myślał. Często mu się za to obrywało i obrywa, ale on ma na to jedną odpowiedź. – Wystarczy napisać na Twitterze jedno zdanie i robi się z tego afera. Może i gadam wiele, ale też dobrze gram. Gdybym to robił, a na boisku byłbym słaby, to można byłoby mnie krytykować – wyznał w rozmowie z „Przeglądem Sportowym”. I ma rację. Novikovas broni się golami i grą. Dopóki ciągnie Jagiellonię, kibice w większości zapominają co mówi.

Można też inaczej. Igor Angulo nigdy nie odmawia wywiadów, choć nigdy też nie powiedział choćby jednego kontrowersyjnego zdania, zaatakował kogoś czy wbił komuś szpilkę. Bask nie musi tego robić, bo przemawia na boisku. Wychodzi i robi swoje. Niezależnie czy Górnik jest na fali czy w dołku. Dwa gole w Płocku sprawiły, że na ten moment jest najlepszym hiszpańskim strzelcem w historii ekstraklasy. Rafał Kurzawa, były kolega Igora w Zabrzu, dziennikarzy i wywiadów bał się, jak diabeł święconej wody. Dopóki był najlepszym asystentem w lidze i prowadził rewelacyjnego Górnika do europejskich pucharów, nie wydawało się to aż tak wielkim problemem. Po transferze do Francji i kłopotach z grą w nowym klubie, charakter i małomówność piłkarza stała się głównym problemem w Amiens. Kibice wybaczą piłkarzowi wiele, jeśli ten na nie będzie zawodził na boisku. Gdy jednak przestanie go bronić forma, to nawet najmniejsza rzecz obróci się przeciwko zawodnikowi. Pomiędzy miłością a krytyką jest bardzo cienka linia…

 

 

Wypowiedzi piłkarzy Górnika Zabrze po efektownej wygranej z Wisłą Płock