Ligowiec. Już trzeba bić na alarm?

 

Osiem kolejnych meczów bez wygranej to kiepska seria. Nie ma co tutaj dyskutować. Wprawdzie ŁKS był jeszcze gorszy, bo przegrał siedem kolejnych ekstraklasowych spotkań, ale kilka punktów w ostatnich grach spowodowało, że beniaminek mocno podskoczył w ligowej tabeli.

Górnik tymczasem drepcze w miejscu, choć wyjazdowe remisy w Szczecinie, Krakowie, Gdańsku czy nawet w niedzielę w derbach z rozpędzonym w ostatnim czasie Piastem ma swoją wartość. Jeżeli jednak nie będzie się wygrywało, to o czołowej ósemce nie ma co myśleć.

W najbliższy weekend piłkarze kończą pierwszą serię gier. Za nami będzie 15 kolejek i reprezentacyjna przerwa. Rok temu po piętnastu ligowych grach drużyna prowadzona przez Marcina Brosza miała na koncie 13 punktów i była przedostatnia, wyprzedzając w tabeli lepszą różnicą bramek Zagłębie Sosnowiec. Rok zamknęła liczbą 17 „oczek”. Teraz będzie z pewnością lepiej, pytanie jednak o ile.

Drużyna ma się bić o czołową ósemkę. Straty są do odrobienia, ale trzeba w końcu zacząć wygrywać. Czy uda się akurat w sobotę z Legią w Warszawie? Łatwo nie będzie, ale ta nasza liga jest przecież tak nieobliczalna, że wszystko może się wydarzyć.

Swojej szansy w derbach nie wykorzystał też Piast. Gliwiczanie, którzy do Zabrza przyjechali po trzech kolejnych wygranych z rzędu, mogli się w niedziele wieczorem usadowić na pozycji lidera. Tak się jednak nie stało. Zabrakło odrobiny szaleństwa z przodu, a z drugiej strony dobrze zaprezentował się Martin Chudy.

Także jego słowacki vis a vis Frantiszek Plach spisywał się bez zarzutu. A propos bramkarzy i dwóch panów zza południowej granicy. To właśnie Plach i Chudy otwierają klasyfikację katowickiego „Sportu” „Złote buty”. Plach ma na swoim koncie 92 punkty, a bramkarz Górnika o siedem mniej. To mocne punkty swoich drużyn co pokazali w niedzielnych derbach na Stadionie im. Ernesta Pohla.

Jak zapamiętamy te śląskie derby? Szału nie było, szczególnie pierwsza połowa zawiodła, po przerwie było już lepiej. Zmarły niedawno Angel Perez Garcia, za którego kadencji Piast po raz pierwszy wygrał w Zabrzu, po tamtej wygranej mówił o „resultado historico”. Teraz też było to takie spotkanie, bo po raz pierwszy w starciu między tymi zespołami w ekstraklasie na Stadionie im. Ernesta Pohla padł remis, co wcześniej się nie zdarzyło. Z takiego rozstrzygnięcia nie cieszą się jednak ani w Zabrzu, ani w Gliwicach.