Ligowiec. Legia po raz czternasty

Stało się. Klub z Warszawy dołączył do dwóch wielkich śląskich ekip, Górnika Zabrze oraz Ruchu Chorzów i też ma teraz na swoim koncie czternaście mistrzowskich tytułów.


Choć zespół prowadzony przez Aleksandara Vukovicia nie rozpoczął ligowych rozgrywek najlepiej, będąc nawet na początku sezonu poza pierwszą dziesiątką (4 kolejka, po porażce z Wisłą Płock 0:1), to jednak potem zdołał wszystko odrobić i wysforować się na czoło tabeli. Teraz, na dwie kolejki przed zakończeniem sezonu, w Warszawie już cieszą się z mistrzostwa.

Taka sytuacja ma miejsce po raz pierwszy od sześciu lat, kiedy w ekstraklasie też triumfowali legioniści. W ostatnich latach wszystko rozstrzygało się na samym finiszu, jak rok temu, kiedy to swoje historyczne mistrzostwo Polski zdobył Piast. Teraz mistrzowska korona opuszcza Górny Śląsk. Oby nie za długo…

Mistrzostwo to duży sukces trenera Vukovicia. Udało mu się umiejętnie poprowadzić drużynę, w której jest kilku ciekawych graczy, jak choćby odkrycie tego sezonu Michał Karbownik, który może grać na lewej, jak i prawej stronie obrony, co pokazał w sobotnim meczu z „Pasami”, który przypieczętował mistrzostwo Legii.

Jest Walerian Gwilia, który jeszcze w poprzednim sezonie grał przecież w Górniku. Z Cracovią z dobrej strony pokazał się rybniczanin Bartosz Slisz, który pewnie większą rolę odegra już w nowym sezonie.

I właśnie, ten nowy sezon będzie dla mistrza Polski wyzwaniem. I nie chodzi o klubowe rozgrywki, ale przede wszystkim o to, co drużyna pokaże w europejskich pucharach. To wyzwanie dla Legii, ale także dla innych naszych jedenastek, którym przyjdzie rywalizować w pucharowych rozgrywkach.

Nasza ekstraklasa dołuje, będąc w klubowym rankingu UEFA na dalekim 29 miejscu, o dwa stopnie wyżej niż Liechtenstein i o pięć niż Luksemburg. Szczycimy się tym, że jeśli chodzi o prawa medialne, to jesteśmy w europejskiej czołówce. Niestety, przełożenia na wyniki na europejskich boiskach nie ma to póki co żadnego, a przecież powinno mieć, skoro kapitan Legii Artur Jędrzejczyk zarabia 200 tys. zł miesięcznie. To już mocno europejskie stawki.

Jak będzie w nowym sezonie? Tego pewnie dzisiaj nawet trener Vukocić nie wiem. Mistrz już stracił Radosława Majeckiego, kolejka chętnych ustawia się po rewelacyjnego Karbownika, którego transfer może się okazać najdroższym z ekstraklasy. W tej sytuacji oby nie skończyło się jak zawsze, na jednej czy dwóch przeszkodach…

Fot. Rafał Oleksiewicz/PressFocus