Ligowiec. Lis w kurniku

Narzekanie na brak emocji w minionej kolejce byłoby ze strony kibiców bluźnierstwem. Emocji było aż nadto, mecze obfitowały w zaskakujące zwroty akcji, kontrowersje, a przede wszystkim grad bramek.


W 8 meczach (bez poniedziałkowej potyczki Jagiellonii ze Stalą) bramkarze wyciągali piłkę z siatki 29 razy, co złożyło się na znakomitą przeciętną 3,625 gola na jedno spotkanie.

Teraz przejdźmy do konkretów. Nikogo nie powinny dziwić zachwyty nad postawą piłkarzy Rakowa Częstochowa, którzy z hukiem odesłali do kąta Legię Warszawa. Żaden piłkarz zespołu spod Jasnej Góry nie dał plamy, a kilku naprawdę zasłużyło na uznanie. Tym razem pierwszoplanową postacią w zespole wicemistrza Polski był Bartosz Nowak, chociaż na boisku „produkował się” tylko 20 minut. Kiedy ośmieszał obrońców stołecznej jedenastki, pomyślałem sobie: „Wpuść lisa do kurnika, będziesz jadł rosół”. A skoro jesteśmy przy piłkarzach Rakowa, to Vladislavs Gutkovskis za kiks w 2 minucie doliczonego czasu gry pierwszej połowy na pewno nie zasłużył na rosół, nie mówiąc o obiedzie. Za ten „numer” odmówiłbym Łotyszowi nawet podania przystawki.

Szkoleniowiec drużyny z Łazienkowskiej Kosta Runjaić z trudem przełknął porażkę swoich podopiecznych, a dodatkowo zmasakrowały go jej wysokość oraz bezradność zawodników, bo wygrana częstochowian mogła, a nawet powinna, być o wiele wyższa. Po zakończeniu meczu trener Legii był blady jak duch, stąd moja sugestia, że nigdy nie powinien grać w pokera. Karciarze zrozumieją, dlaczego.

Widzew Łódź wszedł do ekstraklasy za plecami Miedzi Legnica, ale w elicie radzi sobie znacznie lepiej niż pierwszoligowy dominator. Beniaminek zdecydowanie pokonał Cracovię, niedawnego pogromcę Rakowa, co wprawiło w bardzo dobry nastrój trenera widzewiaków Janusza Niedźwiedzia. Dla 40-letniego szkoleniowca ta wygrana miała szczególny smak, a powody wyjawił na konferencji prasowej. „Cztery lata temu zginął w wypadku mój piłkarz, Krystian Popiela. Dokładnie 9 września i dziś muszę zacząć od tego, że moje myśli są przy rodzinie Krystiana i przy samym Krystianie, którego mi bardzo brakuje. Zawsze wesoły, pogodny i z dużym potencjałem na zrobienie kariery. Nie powiedziałem jednak tego piłkarzom, żeby nie pomyśleli, że to miało ich zmotywować”.

Po raz kolejny elegancko i po męsku zachował się trener Cracovii, Jacek Zieliński. „Wziął na klatę” porażkę swojego zespołu mówiąc „Pluję sobie w brodę, bo w przerwie miałem dokonać trzech zmian. Dałem jeszcze szansę chłopakom, żeby wyszli na boisko i poprawili to, co nie wychodziło w I połowie. Okazało się, że jeden z tych, którzy mieli zejść w przerwie, zrobił karnego. Taki czasami jest chichot losu”.

Mecze z udziałem piłkarzy Górnika Zabrze przyciągają kłopoty (kontrowersje) niczym piorunochron gromy. Mamy jeszcze żywo w pamięci jego potyczkę na Łazienkowskiej z Legią, z Piastem Gliwice też momentami byliśmy świadkami westernu. Sympatycy „Piastunek” mają poczucie krzywdy, że gol Arkadiusza Pyrki nie został uznany, że zabrzanom nie należał się rzut karny, że czerwona kartka dla Ariela Mosóra była z sufitu (optowałbym co najwyżej za żółtą) oraz że wyrównujący gol Richarda Jensena padł grubo po czasie.


Fot. Paweł Andrachiewicz/PressFocus