Ligowiec. Mają się z czego cieszyć

Raków stracił pozycję lidera w tabeli ekstraklasy, stracił też w stosunku do swoich najgroźniejszych rywali, Pogoni i Lecha, którzy odnieśli bardzo przekonywujące zwycięstwa.


Każde różnicą trzech bramek. Ale tak naprawdę wyścig o koronę mistrza Polski dopiero się zaczyna i nabiera rumieńców.

Jedenastka spod Jasnej Góry straciła punkty w spotkaniu – przy wypełnionym po brzegi stadionie – nie z byle kim, a z dobrze, a przede wszystkim skutecznie grającą w rundzie wiosennej Legią. Mistrz Polski po wznowieniu rozgrywek w 8 spotkaniach zdobył 17 punktów, tyle samo co ekipa prowadzona przez Marka Papszuna – choć częstochowianie rozegrali o mecz mniej niż legioniści. To najlepiej punktujące drużyny w 2022 roku. Tuż za nimi z 16 punktami plasuje się szczeciński zespół prowadzony przez Kostę Runjaicia. Lech jest pod tym względem w tyle, bo stracił po wznowieniu rozgrywek już 10 punktów.

Trzeba jednak dodać, że przed otwierającą w tej chwili tabelę Pogonią i „Kolejorzem” jeszcze starcia z Legią. Dojdzie do nich już po reprezentacyjnej przerwie, w kwietniu. Przyjmijmy zatem, że w górze tabeli jeszcze nie raz i nie dwa będzie się tasowało.

Co do Rakowa… Zwróćmy uwagę, ilu graczy z tego zespołu rozjeżdża się właśnie na zgrupowania narodowych reprezentacji. W sumie aż sześciu, począwszy od sensacyjnie powołanego przez selekcjonera Czesława Michniewicza Patryka Kuna, poprzez bramkarza Vladana Kovacevicia (Bośnia i Hercegowina), Tomasa Petraszka (Czechy), Deiana Sorescu (Rumunia), Waleriana Gwilię (Gruzja) oraz napastnika Vladislavsa Gutkovskisa (Łotwa).

Pod tym względem z częstochowianami nikt nie może się w lidze równać. Warto też dodać, że swoje pierwsze powołania Kun, a wcześniej Petraszek i Kovacević, otrzymali właśnie jako gracze klubu z Częstochowy. To naprawdę coś, bo przecież – przy całym szacunku dla Rakowa – mimo wszystko trudniej stamtąd się przebić niż z Legii czy Lecha. To podkreślenie konsekwentnej pracy trenera Marka Papszuna i ludzi od lat budujących siłę klubu. Czy zwieńczeniem tego będzie najwyższy laur na zakończenie rozgrywek 2021/22? Poczekajmy…


Fot. Marcin Bulanda/Pressfocus