Ligowiec. Mistrz coraz lepszy, a „nafciarze” rewelacyjni

 

Z zespołu odeszli przecież kluczowi zawodnicy, jak Joel Valencia, Aleksandar Sedlar czy Patryk Dziczek, a poważnego urazu nabawił się Jakub Czerwiński czy Hiszpan Dani Aquino, z którego sprowadzeniem w Gliwicach wiązano i wiąże się duże nadzieje.

Jakby mało było tych kłopotów, to urazy przytrafiły się innym graczom, którzy przecież stanowili o sile Piasta w poprzednim, mistrzowskim sezonie, a chodzi o Martina Konczkowskiego oraz Marcina Pietrowskiego. Ten drugi swoje jedyne ligowe spotkanie w tym sezonie rozegrał na początku sierpnia, „Konczi” w lidze po raz ostatni zagrał 11 sierpnia. I choć teraz są już w meczowej kadrze, to trener Waldemar Fornalik nie korzysta jeszcze z ich usług. Zasada jest prosta, zwycięskiego składu się nie zmienia. Idzie dobrze, więc nie ma co „mieszać” w wyjściowej jedenastce.

W piątek Piast wygrał z Wisłą w Krakowie, po raz drugi w historii i po raz pierwszy od sześciu lat. To dobry czy bardzo dobry prognostyk przed kolejnymi ligowymi spotkaniami. W sobotę mistrz Polski podejmuje słabą i dołującą Koronę, potem wyjazdowe derby z Górnikiem i, przed ostatnią w tym roku reprezentacyjną przerwą, starcie z Jagiellonią u siebie.

Kto wie czy jeszcze przed Świętem Niepodległości jedenastka prowadzona przez trenera Fornalika nie pokusi się o fotel lidera, tym bardziej, że prowadzącą Pogoń czeka w najbliższych dniach seria trudnych gier z takimi rywalami, jak Cracovia, Lech i Lechia. O utrzymanie pozycji lidera „portowcom” będzie bardzo ciężko, tym bardziej, że grają w Krakowie i Gdańsku, choć akurat, trzeba to przyznać, wyjazdowe starcia są mocną czy bardzo mocna stroną ekipy prowadzonej przez Kostę Runjaicia.

Rozpisujemy się o mistrzu Polski i jego szansach na fotel lidera, a tymczasem dość niespodziewanie w czubie jest Wisła Płock. Jeśli Piast tak dobrze spisał się w czerech ostatnich ligowych grach, zdobywając w nich 10 „oczek”, to co dopiero mówić o „nafciarzach”?

Pięć kolejnych zwycięstw ekipy z Mazowsza robi wrażenie i widać to w tabeli. To sukces piłkarzy, a także Radosława Sobolewskiego, który przecież debiutuje w ekstraklasie na trenerskiej ławce i na dzień dobry notuje wejście smoka!

Dwa miesiące temu, po pięciu ligowych kolejkach płocczanie na swoim koncie mieli cztery punkty i byli na pozycji numer 15, wyprzedzając tylko Arkę. Teraz rzut oka na tabelę i można przecierać oczy ze zdumienia. Ot i cała nasza ligowa rzeczywistość, gdzie tak naprawdę wszystko jest możliwe, a Wisła może być w ścisłej czołówce z ujemną różnicą bramek.