Ligowiec. Od świąt do świąt

W Zabrzu mogą się cieszyć, że Górnik nazbierał tyle punktów na początku rozgrywek i ma teraz spokój.


Prawie połowę swojej zdobyczy, a konkretnie 13 „oczek”, drużyna prowadzona przez Marcina Brosza zdobyła przecież w pierwszych pięciu kolejkach notując kapitalny start w sezon. Potem nie było czy nie jest już tak dobrze. Choć w sobotę w starciu z Legią „górnicy” mocno się starali, a długimi fragmentami w drugiej połowie przeważali, to jednak zeszli z boiska pokonani.

Po raz kolejny okazuje się, że fantastyczny start w ligowe rozgrywki, nie gwarantuje potem dobrego miejsca. Przykłady? Sezon 2018/19 Lech rozpoczął od czterech kolejnych wygranych. Drużyna prowadzona wtedy przez Ivana Djurdjevicia odprawiła wtedy z kwitkiem Wisłę Płock, Cracovię, Śląsk Wrocław i Zagłębie Sosnowiec. Kibice „Kolejorza” zacierali ręce, tymczasem nie minęła połowa listopada, jak Djurdjević został zwolniony, a na koniec sezonu poznaniacy byli na 8 miejscu.

Kolejny przykład z poprzedniego, pandemicznego sezonu. Bardzo dobrze na początku rozgrywek radziły sobie wtedy ekipy Śląska i Pogoni, ale ostatecznie wiele na koniec nie zwojowały, kończąc ostatecznie na miejscu, odpowiednio piątym i szóstym, ze sporą stratą do miejsca dającego grę w europejskich pucharach.

Co do Górnika, to taka lokata na koniec obecnego sezonu nie byłaby wcale taka zła. Przecież w ostatnich latach, z wyjątkiem rozgrywek 2017/18, które przyniosły czwartą lokatę i grę, po prawie ćwierć wieku przerwy w europejskich pucharach, zawsze było miejsce poza pierwsza ósemkę. Kibice chcieliby na pewno czegoś więcej, ale trzeba mierzyć siły na zamiary. W tym roku „górnicy” zdobyli w pięciu meczach ledwie cztery punkty i niewiele drużyn pod tym względem wyprzedzają.

Jest wśród nich Cracovia, która przypomnijmy, rozgrywki zaczęła z pięciopunktowym mankiem. Kolejne mecze bez zwycięstwa, ostatnia wygrana to ta z Górnikiem w Zabrzu jeszcze przed Świętami Bożego Narodzenia, a konkretnie w połowie grudnia sprawiają, że „Pasy” mocno zakotwiczyły w dole tabeli, a przewaga nad Podbeskidziem i Stalą jest żadna. Na dodatek jedenastka prowadzona przez Michała Probierza nie ma chwili na złapanie oddechu, bo przecież przed nią starcie w środę w 1/4 Pucharu Polski w Chojnicach, gdzie łatwo obrońcy trofeum też na pewno nie będzie. Na dziś „Pasy” to zlepek zagranicznych zawodników. Z taką grą i wynikami jak ostatnio, to o zwycięstwo może być ciężko nawet przed świętami wielkanocnymi…


Fot. Tomasz Kudala / PressFocus