Ligowiec. Piast Gliwice przypomina faceta, który poznał tajemnicę kopalni złota, tylko gdzieś zgubił mapę

Sędzia Bartosz Frankowski do pewnego momentu prowadził mecz Wisły Płock z Lechią Gdańsk prawie bezbłędnie. W końcówce zdarzyła mu się chwila słabości i zaczął „czepiać się” ławki rezerwowych gości. Wiem, że w myśl nowych przepisów sędzia ma prawo dyscyplinować osoby – w tym piłkarzy – przebywające na ławce rezerwowych, ale na litość boską nie róbmy z igły wideł. Flavio Paixao nie rzucił się na sędziego z pięściami, a jeżeli wymsknęło mu się z ust przekleństwo, to przecież arbiter mógł na to przymknąć oko (a raczej ucho). Tym bardziej, że piłkarze przebywający na murawie często  sięgają po „łacinę kuchenną” i jakoś sędziowie na to nie reagują. Chcąc być konsekwentnym, sędzia Frankowski i jego koledzy po fachu powinni sypać żółtymi kartkami niczym z rogu obfitości.

Swojego zawodnika wziął w obronę trener Piotr Stokowiec. – Flavio miał pretensje o rzut wolny – powiedział szkoleniowiec „biało-zielonych”. – To nie jest zawodnik wulgarny. Nie posądziłbym go obrażenie sędziego, więc jestem zdziwiony decyzją o czerwonej kartce. Chciałbym żeby sędziowie byli konsekwentni i w kolejnych meczach mieli podobną tolerancję.

***

W minionej kolejce zostali brutalnie sprowadzeni na ziemię obaj beniaminkowie. Ich gra była nawet ładna dla oka, ale efekty – mizerne. Wrażenie artystyczne jest w cenie w takich dyscyplinach jak łyżwiarstwo figurowe, pływanie synchroniczne, czy gimnastyka artystyczna. W futbolu liczą się tylko efekty bramkowe, a naszych zespołów nie stać na łączenie przyjemnego z pożytecznym. Tak, jak robią to wielkie kluby europejskie, chociażby Barcelona, czy Ajax Amsterdam. Oczywiście nie mam zamiaru czepiać się nowicjuszy, lecz wypadałoby zachować umiar w pianiu z zachwytu nad ich klasą sportową. Najtrudniejsze egzaminy dopiero przed nimi. Żądać od piłkarzy Rakowa, czy ŁKS-u, by już teraz odgrywali pierwszoplanowe role w ekstraklasowym towarzystwie, to tak jak żądać od ślepca czytania sanskrytu. Na wszystko przyjdzie czas, który jest sprzymierzeńcem beniaminków. A pośpiech jest wskazany tylko przy łapaniu pcheł.

Zawodzą najlepsze zespoły ubiegłego sezonu, których dorobek punktowy i bramkowy jest daleki od oczekiwań kibiców, a przede wszystkim od ich potencjału i możliwości. Na razie Piast i Legia przypominają faceta, który poznał tajemnicę kopalni złota, tylko gdzieś zgubił mapę.

 

Zobacz jeszcze: Remigiusz Jezierski o PKO Ekstraklasie

Jezierski: Z taką formą Śląsk skończy w górnej ósemce

 

 

ZACHĘCAMY DO NABYWANIA ELEKTRONICZNYCH WYDAŃ CYFROWYCH

e-wydania „SPORTU” znajdziesz TUTAJ

 

Murapol, najlepsze miejsca na świecie I Kampania z Ambasadorem Andrzejem Bargielem