Ligowiec. Pochwała skuteczności

Co znaczy być skutecznym pokazał w meczu na szczycie 9. kolejki Raków. W stojącym na bardzo dobrym poziomie spotkaniu w Warszawie, które obfitowało w zwroty akcji czy efektowne bramki, częstochowianie okazali się lepsi od mistrza Polski, po raz pierwszy w historii zwyciężając przy Łazienkowskiej.


Trochę przypomniał się mecz sprzed roku, też rozegrany na stadionie Legii, też we wrześniu, gdzie po równie dobrej grze Górnik ograł gospodarzy, tyle że nie 3:2 jak Raków teraz, a 3:1.

Nie byłoby takiego wyniku, gdyby nie skuteczna gra wicemistrza Polski i przede wszystkim trafienia Ivi Lopeza. Mająca w lidze fatalną passę Legia, która na koncie ma ledwie 9 punktów, sama jest sobie winna. Mistrz Polski w starciu z ekipą spod Jasnej Góry nie wykorzystał kilku znakomitych sytuacji, żeby wspomnieć te zmarnowane przez Lopesa czy Emreliego. W poprzeczkę trafił też Martins.

Co do poprzeczek i słupków, to w lidze nikt póki co nie przebije beniaminka z Radomia, który w bieżących rozgrywkach już 8 razy (!) obijał obramowanie bramki rywali. Słupek czy poprzeczka to jednak strzały niecelne. Tutaj warto przypomnieć, jakie są wymiary bramki do piłki nożnej, bo niedawno pytani o to ligowi gracze nie mieli pojęcia o tak podstawowej sprawie… To 7,32 m szerokości na 2,44 m wysokości.



Co do skuteczności czy raczej jej braku, to spory problem mają w Warcie. Od momentu awansu „Zielonych” do ekstraklasy, to na pięć strzelanych karnych zmarnowali aż cztery, w tym w sobotnim starciu z Zagłębiem Lubin, gdzie Mateusz Kupczak nie zdołał pokonać rewelacyjnie broniącego Dominika Hładuna. Wszystko działo się przy wyniku 0:0. W poprzednim sezonie te niewykorzystane karne jakoś nie miały wpływy na wyniki zespołu prowadzonego przez Piotra Tworka, teraz nie musi tak być. Co do skuteczności, to nie popisał się też lider z Poznania. Lech w starciu z „Jagą” do przerwy mógł wszystko rozstrzygnąć, ale zawalał sprawę pod bramką przeciwnika. Ostatecznie skończyło się na porażce.

Zacząłem od Rakowa i warto skończyć na częstochowianach, którzy mimo kontuzji tak dzielnie i przede wszystkim skutecznie zagrali w Warszawie. Jeżeli podobnie będzie w zaległych starciach z Radomiakiem i Górnikiem, to w ekstraklasie będziemy mieli nowego lidera.


Fot. Rafal Oleksiewicz / PressFocus