Ligowiec. Przypieczętowany los beniaminka

Ostatnie spotkanie rundy zasadniczej z Wisłą Płock było dla sosnowiczan tym z gatunku być albo nie być. Na straty nie można sobie było pozwolić. I choć Zagłębie dobrze zaczęło, to jednak zostało wypunktowane przez ekipę z Mazowsza. W historii ESA-37, która obowiązuje od rozgrywek 2013/14, jeszcze się nie zdarzyło, żeby ostatni zespół po 30 kolejkach w serii dodatkowych siedmiu gier zdołał uniknąć degradacji. A przecież w poprzednich latach o tyle było łatwiej, że dzielono punkty. Teraz jest inaczej.

W sezonie 2013/14 na ostatnim miejscu był Widzew i choć potem walczył, to rozgrywki skończył na przedostatnim miejscu. W trzech kolejnych latach drużyny z miejsc 16 po trzydziestu kolejkach, czyli Zawisza Bydgoszcz, Górnik Zabrze i Górnik Łęczna kończyły sezon również na pozycji numer 15. Z kolei przed rokiem ostatnia Sandecja skończyła po 37 kolejkach na szesnastym miejscu. Drużynie prowadzonej przez Valdasa Ivanauskasa ciężko będzie teraz odrobić siedmiopunktową stratę w kilku dodatkowych grach. Już słyszy się, że planuje się budowanie zespołu z myślą o kolejnym sezonie i szybkim powrocie w szeregi najlepszych. Częścią tego planu jest podpisanie trzyletniej umowy z mającym świetny sezon Szymonem Pawłowskim. Póki jednak istnieją matematyczne szanse, to walczyć trzeba. A nuż się uda i wbrew wszelkim statystykom drużyna wygrzebie się z dołu tabeli? Futbol nie takie rzeczy widział. Na pewno Valdas Ivanauskas, który jako piłkarz na boisku nie składał broni, teraz jako szkoleniowiec też się nie podda.

Jeszcze słowo o Górniku. Zabrzanie są jednym z największych wygranych ostatniej kolejki sezonu zasadniczego. Jeszcze na parę minut przed końcem wszystkich gier rozgrywanych o tym samym czasie byli na przedostatnim miejscu w ligowej tabeli. Zwycięski gol zdobyty we Wrocławiu przez Jesusa Jimeneza odwrócił sytuację. Trzy punkty i awans na 12 lokatę. Czy to będzie przełom? To okaże się w Wielkanocny Poniedziałek, kiedy ekipa prowadzona przez Marcina Brosza zmierzy się u siebie z Arką. Żeby myśleć o spokojnym utrzymaniu się w gronie najlepszych, to trzeba być mocnym w jednym, wygrywać spotkania u siebie, a z tym zabrzanie mają ostatnio wielkie problemy punktując w marcu i kwietniu tylko na obcych stadionach.