Ligowiec. Rekordowa przewaga

W Częstochowie mają się z czego cieszyć na koniec pierwszej części ligowych rozgrywek. Drużyna prowadzona przez Marka Papszuna ma aż 9 punktów przewagi nad drugą w tabeli Legią.


W tym wieku po jesiennej części rozgrywek tylko raz zdarzyło się, żeby prowadząca w tabeli po jesieni czy po pierwszej części sezonu drużyna miała większą przewagę nad wiceliderem. Kiedy to było? 15 lat temu. Wtedy to drużyna Wisły Kraków była w swoim apogeum, a jesień skończyła z aż 10 punktami przewagi nad drugą wtedy w tabeli Legią. „Biała gwiazda” na 17 rozegranych wtedy meczów wygrała aż 15 i zanotowała ledwie dwa remisy. W zespole prowadzonym przez Macieja Skorżę grali tacy piłkarze, jak bracia Brożkowie, Mauro Cantoro, Mariusz Pawełek, Arkadiusz Głowacki, komentujący teraz mecze w Canal + Marcin Baszczyński czy obecny trener krakowian Radosław Sobolewski.

Pewnie po latach tak też będziemy wspominali jedenastkę spod Jasnej Góry, która zdobyła może trochę mniej punktów niż Wisła w 2007, ale jej bilans jest naprawdę znakomity. 13 zwycięstw, 2 remisy i 2 porażki, to w naszej wyrównanej i nieobliczalnej lidze naprawdę świetny rezultat. Raków jest na najlepszej drodze do zdobycia swojego historycznego, bo pierwszego mistrzostwa Polski.

Na przestrogę liderowi trzeba jednak podać przykład… ich samych. W zeszłym roku po pierwszej części rozgrywek mieli aż 9 punktów straty do liderującego Lecha, a na początku maja byli przed „Kolejorzem”, żeby na kilka kolejek przed końcem ponownie dać się wyprzedzić poznańskiej lokomotywie i zdobyć „tylko” wicemistrzostwo. Teraz trzeba będzie być czujnym i wygrywać, jak to było w ostatnich tygodniach, kiedy Raków zaliczył niesamowitą serię 9 kolejnych wygranych w lidze i w Pucharze Polski!

Przed nami jeszcze jedno ligowe, zaległe spotkanie Lechii z Górnikiem w piątek, no a potem już tylko mundial. Wszyscy zadają sobie pytanie, jak wypadnie w nim reprezentacja Polski i czy po raz pierwszy od 1986 roku uda nam się awansować z grupy. To będziemy wiedzieli już za kilkanaście dni. Na koniec szkoda jeszcze, że na katarskim mundialu ekstraklasa będzie miała tak mało przedstawicieli. Może przy okazji kolejnych MŚ w 2026 roku w Ameryce Północnej będzie pod tym względem lepiej?


Fot. Paweł Jaskółka/Pressfocus