Ligowiec. Ważne misje

Po powrocie Jana Urbana do Zabrza zespól w dwóch meczach zdobył jeden punkt. Sytuacja górniczej jedenastki jest trudna i tak pewnie będzie do końca rozgrywek, czego w obozie 14-krotnego mistrza Polski są świadomi.


Po ostatnich turbulencjach i zawirowaniach, teraz nie ma jakiejś paniki, zdenerwowania, a wszyscy zdają się na doświadczenie trenera Urbana. Niesamowite jest, a może raczej tak powinno być, jak wielki kredyt zaufania ma ten szkoleniowiec w jednej z trudniejszych sytuacji w historii Górnika. Klubowi zagląda przecież w oczy widmo czwartej degradacji z ekstraklasy, a przypominamy o tym kolejny raz, będzie to nie tylko katastrofa sportowa, ale też – a może przede wszystkim – finansowa.

Jan Urban to piłkarska legenda Górnika, który z klubem zdobywał kolejne mistrzostwa Polski w drugiej połowie lat 80. Na swoim koncie ma też wiele trenerskich trofeów, tyle że w innych klubach. Z zabrzanami w poprzednim sezonie był na niezłym 8. miejscu. Teraz ma ratować ekstraklasę. Kiedy przychodził do Zabrza niespełna dwa lata temu, mówił, że praca w „jego” Górniku, to dodatkowe wyzwanie. Plamy w swoim klubie nie może przecież dać. Choć teraz nie zaczął może najlepiej, to jednak są symptomy, że w trudnym momencie da radę wydźwignąć zabrzan z wielkiego kryzysu, bo jeśli nie Jan Urban, to kto?

Inna misja czeka już za kilkadziesiąt godzin piłkarzy Lecha. U siebie w pierwszym ćwierćfinałowym meczu Ligi Konferencji Europy mierzą się w czwartek wieczorem z włoską Fiorentiną. Ile to lat trzeba było czekać na ponowny występ polskiej drużyny na tym etapie futbolowych rozgrywek? Po raz ostatni w 1/4 finału grała Legia. Tyle że w prestiżowej Lidze Mistrzów, a było to wiosną 1996 roku, kiedy nie dała rady Panathinaikosowi z Józefem Wandzikiem i Krzysztofem Warzychą w składzie (dwa gole „Gucia” w rewanżowym meczu).

Po tylu latach czekania wreszcie mamy jakiś wymierny sukces. O wynikach na miarę naszych siatkarskich klubów nie ma co na futbolowej niwie na razie myśleć, ale cieszą kolejne dobre występy wciąż urzędującego mistrza Polski i kolejne ważne punkty do klubowego rankingu, gdzie na razie jesteśmy jeszcze wciąż daleko nawet nie tyle co za czołówką, ale i za średniakami, bo ledwie w połowie trzeciej dziesiątki europejskiego rankingu UEFA.


Fot. Dariusz Hermiesz/gornikzabrze.pl